Gaudeamus według Tuska, czyli pochwała niezależności. Nieistniejącej. "Premier kpi i o drogę nie pyta. On ją dobrze zna"

PAP/Stanisław Rozpędzik
PAP/Stanisław Rozpędzik

Studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego wysłuchali dziś wykładu Donalda Tuska. O czym? Jak to, o czym? Oczywiste, że o niezależności rozmaitych instytucji od władz, bo przecież ta niezależność, to jeden z filarów demokracji w państwie. Zacytujmy premiera: kwestia autonomii wobec władzy dotyka kluczowego problemu naszej społeczności. Tylko władza zdolna szanować autonomię niezależnych instytucji pozwala odnieść sukces polegający na zapewnieniu bezpieczeństwa, rozwoju i wolności. Piękne, nieprawdaż? I jakże prawdziwe. W szczególności tu i teraz.

Premier kpi i o drogę nie pyta. On ją dobrze zna. Tylko odwracanie kota ogonem, tylko kręcenie słowem, które ma się nijak do uczynków, a przede wszystkim celów. Wszak życie polityczne pod nadzorem Tuska każdego dnia pokazuje, jak wygląda w praktyce autonomia rozmaitych instytucji, sądownictwa. Symbolem tej autonomii niech pozostanie na wieki wieków poseł Mirosław Sekuła, sędzia Milewski, przewodniczący Dworak, przewodniczący smoleńskiej komisji Jerzy Miller.

Jak kończy się pod nadzorem Tuska walka o niezależność przekonał się Mariusz Kamiński, przekonała się także Anna Streżyńska, liczne zarządy spółek państwowych wybrane w drodze konkursów, które musiały pospiesznie opuścić gabinety wraz z nastaniem rządów PO. Ich miejsca zajęli nominaci partyjni. Gdy zdarzały się konkursy, ich regulaminy zmieniano dotąd, aż będą przylegać do podstawionych kandydatów.

Najświeższy przykład niezależności instytucji od władz nosi dzisiejszą datę. Oto prezes spółki zarządzającej gdańskim lotniskiem miał czelność ogłosić, że w jego firmie panują wzorowe porządki, bo właśnie zakończyła się kontrola marszałka województwa i wypadła pozytywnie. Czyli jeden z gdańskiej sitwy PO skontrolował drugiego i wyszło, rzecz jasna, że porządek wręcz idealny. I o taką właśnie niezależność od władzy w Polsce rządzonej przez Tuska idzie. Szkoda tylko, że swym cynizmem, tupetem i obłudą Tusk odważył się zarażać studentów najstarszej polskiej uczelni. I to na dodatek najmłodszych, bo w inauguracji akademickiego roku najliczniej biorą udział rozpoczynający studia. Niby Gaudeamus igitur, ale radować się nie ma z czego.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.