Co dziś widziałem podczas manifestacji? Twarze. Nasze twarze. "Także twarzy osób młodych, bardzo młodych i przybyłych, wraz z rodzicami dzieci"

fot. A. Sarzyńska
fot. A. Sarzyńska

Byłem kilka godzin na dzisiejszym zgromadzeniu przeciwko złu. Stojąc u zbiegu Książęcej i Nowego Światu, potem idąc w stronę Placu Zamkowego. Przyglądałem się głównie swym sąsiadom.

Stojącym obok i przechodzących obok mnie. Coś pięknego. Tyle urodziwych twarzy. Urodziwych, przejętych i zatroskanych. Jakże licho wygląda ta cała antyrydzykowa i antypisowska propaganda, próbująca wmawiać ludziom, że to zbiorowisko dewotek i osób zakompleksionych, nienawidzących dzisiejszą władzę z jakiejś niepohamowanej zazdrości i innych przyziemnych powodów…

Rozglądając się wokół miałem przed oczami mnóstwo pięknych twarzy. Przeoranych bruzdami lat, ale także twarzy osób młodych, bardzo młodych i licznie przybyłych, wraz z rodzicami, dzieci.

Szlachetne „mohery” wcale ilościowo nie dominowały. Gdyby przyszło mi określić proporcje wiekowe, to osób starszych było bardzo dużo, ale przynajmniej tak samo – pod względem ilości – prezentowali się przedstawiciele młodych i bardzo młodych. Gdyby znalazł się wśród manifestujących jakiś fotoreporter specjalizujący się w robieniu portretów, ale takich niepozowanych, to miałby tu tyle ujęć, że starczyłoby na interesujący album.

Tak wspaniały zestaw szlachetnych twarzy nie zdarza się często. To był właśnie widok, który najbardziej utkwił mi w pamięci. Determinacja, zadumanie, ale i radość ze wspólnej próby załatwienia czegoś bardzo potrzebnego dla Ojczyzny – tak to było widać. Nie trzeba było czytać treści transparentów, aby zorientować się o co tu idzie. Wystarczyło przyjrzeć się twarzom. Jakże innym od oblicz Niesiołowskich, Wołków, Kuczyńskich. Jakże innych… Patrzyłem i byłem dumny.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.