Jeszcze jedno odznaczenie, jeszcze jeden braterski uścisk. "Rathenau kochał Polskę tak samo jak Potiomkin czy Orłow"

PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Salonowe media mlaszczą z podziwem opisując kolejną nagrodę dla Donalda Tuska przyznaną w Berlinie lub jego okolicach. Nagrody, wyróżnienia i pochwały od zachodniego sąsiada sypią się dla sprawujących dziś władze w Polsce polityków jak z rękawa. Jakże inaczej było podczas prezydentury Lecha Kaczyńskiego… Przecież nie był wrogiem Niemiec, bo nie był wrogiem nikogo. Tylko, że ponad internacjonalne, najczęściej koniunkturalne gesty, kochał własną Ojczyznę. I nie było dla niego ceny, by zmienić taki punkt widzenia i działania.

A nagrody od innych? Cóż, zawsze są koniunkturalne. Były, są i będą. Trudno zapomnieć wyróżnienia i najwyższe sowieckie odznaczenia od towarzyszy z Kremla dla towarzyszy znad Wisły. Ordery Lenina były najwyższym dobrem zawieszanym na polskich marynarkach i mundurach. A ordery Czerwonego Sztandaru, albo Przyjaźni Narodów? Klapy ledwie je zdołały pomieścić… Najbliższym i całkowicie podporządkowanym sojusznikom się należą.

Oczywiście, inne są czasy, inaczej kształtuje się dziś międzynarodowe stosunki, ale – bez względu na te wszystkie zmiany – wyróżnia się najbliższych. Tych co wspierają i nie przeszkadzają. W czym? Przede wszystkim w załatwianiu interesów tych, którzy odznaczają. Angela Merkel jest pewna, że Tusk nawet nie bąknie dlaczego niemieckie stocznie mogą być dofinansowane przez państwo, a polskie nie. Dlaczego niemieckie stocznie mogły otrzymywać unijne dotacje, a polskie muszą iść na złom. Angela Merkel wie, że Tusk dawno już pogodził się z zablokowaniem Świnoujścia, a budowanie kolejnych dwóch nitek podmorskiego rurociągu niemiecko – rosyjskiego przyjmie jako rzecz oczywistą. Niemiecko – rosyjskie lobby od samego początku jest przeciwko polskim łupkom, bo w przypadku powodzenia przedsięwzięcia opłacalność bałtyckiego rurociągu będzie jeszcze bardziej wątpliwa.

Nagroda im. Rathenaua dla polskiego premiera za wybitne osiągnięcia w polityce zagranicznej… A gdyby tak Rosjanie ustanowili nagrodę im. Grigorija Potiomkina, albo Grigorija Orłowa. I przydzielili ją polskiemu premierowi lub prezydentowi… Rathenau kochał Polskę tak samo jak Potiomkin, czy Orłow. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Walter Rathenau i sowiecki zaufany Lenina, niejaki Karol Radek knuli zamysł ostatecznego rozbioru Polski, który udało się zrealizować na pewien czas dzięki układowi Ribbentrop – Mołotow.

A na koniec przypomnę raz jeszcze pouczenie, usłyszane przed paru laty w Jerozolimie. Napotkany przeze mnie przypadkowo, blisko osiemdziesięcioletni wówczas Żyd Josi powiedział tak: przecież w Polsce sprawa jest zawsze bardzo prosta. Jeśli Moskwa i Berlin chwalą polski rząd, to się dobrze zastanówcie co to znaczy. Co innego jeśli nie zostawiają na nim suchej nitki. Otóż to.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.