Prezydent proponuje budowę tarczy rakietowej, ale bez udziału Amerykanów. Czyli dokładnie tak jak chce tego Rosja

fot. PAP / W. Grzedziński
fot. PAP / W. Grzedziński

Prezydent Bronisław Komorowski wyszedł z inicjatywą budowy „tarczy antyrakietowej” w jej „polskiej odmianie”. Jak tłumaczy:

Naszym błędem było to, że przyjmując amerykańską ofertę tarczy, nie wzięliśmy w wystarczającym stopniu pod uwagę ryzyka politycznego związanego ze zmianą prezydenta.

A więc budowa polskiej tarczy – zdaniem obecnego prezydenta - ma być odpowiedzią na brak obiecanej tarczy antyrakietowej „made in USA”.

Idea Komorowskiego została już wstępnie pozytywnie zaakceptowana przez różne środowiska polityczne. Faktycznie, dozbrojenie Polski jest pilnie konieczne, jej osłona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa właściwie nie istnieje.

 

Warto się jednak zastanowić nad jednym ważnym aspektem.

Kreml zawsze powtarzał, że jemu NIE PRZESZKADZA budowanie tarczy antyrakietowej przez europejskie państwa należące do NATO. Wprost przeciwnie – wielokrotnie sugerował, że Rosja może przyłączyć się do jej budowy , a co więcej – może objąć swoim antyrakietowym parasolem kilka natowskich krajów, w tym Polskę.

Rosja nigdy nie ukrywała, że jej sprzeciw wobec tarczy odnosi się tak naprawdę do amerykańskiego systemu, który miałby być rozmieszczony, wraz z amerykańskimi garnizonami, w krajach będących niegdyś w strefie wyłącznych wpływów Związku Sowieckiego. Stąd ostry opór przeciwko radarowi w Czechach i wyrzutniom rakiet w Polsce, które planowała rozmieścić w obu krajach administracja Georga W. Busha.

Intencje Rosji, w której władze niepodzielnie sprawują ludzie dawnego KGB są jasne: utrzymać Polskę, kraje bałtyckie oraz wszystkie inne państwa będące niegdyś w Układzie Warszawskim (poza włączonymi w skład RFN wschodnimi Niemcami, ze stratą których Moskwa definitywnie się pogodziła) w „szarej strefie” militarnej. To postimperialne życzenie Rosji jest wciąż spełniane ku szkodzie Polski. Ostatnio przez słynny „reset” obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Ale być może coś się zmienia, bo „reset” zaczyna się zacinać i uwierać Amerykanów. Zwiastunem nowego podejścia może być - według analityków - zastąpienie amabasadora w Warszawie Lee Feinsteina, który ma opinię „gołębia”, na Stephena D. Mulla, który zajmował się kwestiami tarczy antyrakietowej za rządów prezydenta G. W. Busha.

 

I w tym momencie w Polsce ośrodek prezydencki wychodzi z inicjatywą, która tak naprawdę jest po myśli Kremla – tarcza wyłącznie polska, a docelowo połączona z natowskim systemem europejskim. Bez udziału USA.

 

Kilku doradców prezydenta Komorowskiego nie bardzo potrafi ukryć swoją niechęć do Stanów Zjednoczonych. Prof. Roman Kuźniar zawsze ostro wypowiadał się przeciwko USA, także przeciwko amerykańskim planom rozmieszczenia w Polsce elementów tarczy rakietowej jeszcze zanim został doradcą Komorowskiego. Warto więc uważnie przyglądać się poczynaniom prezydenta.

Być może faktycznie w jego kancelarii powstał superplan przechytrzenia Rosjan i zbudowana polska tarcza antyrakietowa zostanie połączona z amerykańską, a na polskiej ziemi pojawią się wojska naszych amerykańskich sojuszników, które zakończą istnienie „szarej strefy”.

Ale na wszelki wypadek trzeba zastosować wobec prezydenta i jego zaplecza myśl Feliksa Dzierżyńskiego, o której wspomniał Komorowski niegdyś w rozmowie z Barackiem Obamą – ufaj, ale sprawdzaj.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych