Marsz ulicami Warszawy Rosjan świętujących odzyskanie wolności? Pozwólmy im na to

12 czerwca dla kilkudziesięciu tysięcy Rosjan Warszawa zastąpić ma Moskwę. Fot. sxc.hu
12 czerwca dla kilkudziesięciu tysięcy Rosjan Warszawa zastąpić ma Moskwę. Fot. sxc.hu

Marsz ulicami Warszawy Rosjan świętujących odzyskanie wolności? Jeśli nie będzie wrogich wobec Polski haseł na transparentach i koszulkach oraz nieprzyjaznych wobec gospodarzy okrzyków, pozwólmy im na to.

Przemarsz 12 czerwca ulicami Warszawy Rosjan-kibiców w ich święto państwowe może budzić wśród Polaków mieszane uczucia. Najczęściej negatywne, co jest zrozumiałe. Stare rany historyczne jeszcze się nie zabliźniły, a marsz rozkrzyczanej, bojowo nastawionej młodzieży (pochód planowany jest przed meczem z Polską) może być odebrany przez wielu jako prowokacja, zwłaszcza w kontekście ustępowania Federacji Rosyjskiej we wszystkich sprawach przez słabe i nieudolne polskie władze.

Warto spojrzeć jednak na ten aspekt z innej strony.

12 czerwca 1990 r. Rosja ogłosiła deklarację suwerenności. Związek Sowiecki przestał istnieć. A jeszcze dwa lata wcześniej Zbigniew Brzeziński opublikował poważną pracę politologiczną na temat ułożenia relacji Zachodu z ZSRS na następne kilkadziesiąt lat.

Na tę historyczną chwilę czekało wielu ludzi na świecie; nieurzędujący już wtedy prezydent USA Ronald Reagan – pogromca „imperium zła”, nasz Wielki Rodak w Watykanie – Jan Paweł II, ludzie Solidarności - tu w Polsce.

To, że przestał istnieć ten zbrodniczy twór to zasługa także państwa Gwiazdów, Krzysztofa Wyszkowskiego, śp. Anny Walentynowicz i wielu, wielu innych znanych i nieznanych bohaterów podziemia.

Wtedy było to święto wolności i triumfu dobra nad złem. Cieszyliśmy się także my. Odczuliśmy ulgę, że przestał istnieć nasz śmiertelny wróg, choć jego wojska były u nas jeszcze przez trzy lata.

Wówczas Rosjanie byli nam bliscy, bo też zrzucili jarzmo bolszewizmu. Zaś plany odwiedzin Moskwy przez naszego papieża, który o tej podróży marzył do końca życia, wydawały się bardzo realne.

W 1990 r. nikt nie przypuszczał, że rządy w Rosji za 10 lat odzyska KGB w osobie pułkownika Władimira Putina. Dziś faktycznie Rosja jest innym krajem, znów otwarcie wrogim wobec Polski. Ale święto wyzwolenia się Rosjan z niewoli sowieckiej pozostało w ich kalendarzu.

Niech więc cieszą się swą wolnością. Może kiedyś pomyślą cieplej o kraju, który też ma swój udział w odzyskaniu suwerenności przez Rosję.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.