„Zbliża się dzień, gdy Niemcy wystawią Polsce rachunek za amunicję zużytą w Powstaniu Warszawskim.”
Czy ten bardzo kiepski żart zawsze będzie żartem?
Nie ma już w zasadzie dnia w niemieckich mediach, aby odpowiedzialność za wojnę, czy za Holokaust nie została przesunięta na Polaków. Rzadko ma to formę tak bezczelną jak kilka lat temu w „Der Spiegel”, gdy w artykule „Europejscy pomocnicy Hitlera” zasugerowano tezę, że bez radosnej ochoty, m.in. Polaków do zabijania Żydów, nazistom nie udałby się Holokaust. Wywołało to falę głośnego sprzeciwu w Polsce, poza oczywiście redakcją przy ul. Czerskiej w Warszawie.
Znacznie częściej kreowanie współczesnej polityki historycznej poprzez zamilczanie niemieckich zbrodni odbywa się za Odrą delikatniej, można by rzec - „kulturalniej”. Pewnie po to, aby upatrzone ofiary, czyli prawda historyczna i wszyscy, którzy chcą jej strzec, nie spostrzegli się nawet, że coś jest nie tak.
Dobrym przykładem takiego sposobu działania jest sobotni artykuł we „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pod idyllycznym tytułem: „Jego bajka rozpoczęła się we Frankfurcie”.
Niemiecki czytelnik dowiaduje się, że Josef Buchmann
z polskiej Łodzi, jako młody chłopak był już całkiem sam na świecie, gdy nacjonalistyczny koszmar wreszcie się skończył.
Następna wzmianka o Polsce następuje w zdaniu o Oskarze Schindlerze, który miał fabrykę w pobliżu Hanau, i który
w czasie wojny uratował w Polsce setki Żydów.
A w jakim kontekście pojawia się w artykule nazwa Niemcy? Wyłącznie w dobrym! Bardzo pozytywnym, nie licząc wzmianki o zawiści z jaką spotykał się Buchmann już jako bogaty człowiek.
Niemcy to miejsce ocalenia Buchmanna i rozpoczęcia przez niego nowego życia.
Ani razu sprawcy tragedii Buchmanna nie zostali wymienieni z nazwy. Autor tekstu nie wspomniał, że nazwa Łódź w czasie wojny nie istniała, bo okupanci niemieccy przerobili ją na „Litzmannstadt” - na cześć swojego bohatera wojennego.
Ani słowa też o tym, co robił Niemiec Schindler spod Hanau w Polsce i dlaczego tutaj ratował Żydów.
Jaki jest więc cały kontekst artykułu? Prosty.
Josef Buchmann, po koszmarze który przeżył w czasie wojny w Polsce, gdzie stracił prawie całą rodzinę, znalazł spokojną przystań w zachodnich Niemczech. Tu znalazł bogactwo i tyle szczęścia, ile mógł go jeszcze mieć po traumie w Polsce.
Niemiecki czytelnik po lekturze tego tekstu nie będzie zapewne wnikał w drobiazgi. Pozostanie mu duma z historii swojego kraju, który dał schronienie i gościnę nieszczęśnikom takim jak Buchmann, którzy koszmar wojenny przeszli „w polskiej Łodzi” i w innych miejscach w Polsce, gdzie Żydów ratował Oskar Schindler – rdzenny Niemiec spod Hanau.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/130657-wywracanie-historii-najnowszej-do-gory-nogami-odbywa-sie-w-niemczech-bez-przerwy-malymi-kroczkami