Biało-czerwone Chicago. Po raz 122 przeszła parada z okazji rocznicy Konstytucji 3 Maja

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Ulicami centrum Chicago już po raz 122 przeszła parada z okazji rocznicy Konstytucji 3 Maja. Tysiące Polaków znów stawiło się wśród biało-czerwonych flag. Problem, że w obecnej formule parada z roku na rok traci na znaczeniu.

Tradycyjnie na trasie parady, na Columbus Drive na długości kilku przecznic, Polacy ustawili biało-czerwony szpaler szeroki na kilka osób. Za barierkami po ulicy paradowała prawie setka podmiotów. Jak zwykle dominowały polskie szkoły, których – jak to się tutaj mówi w „drugim, największy mieście polskim po Warszawie” – jest kilkadziesiąt i, które najczęściej działają przy parafiach. To szczególnie budujące, bo trzeba pamiętać, że dzieci i młodzież uczy się w soboty i niedziele, a rodzice wiedzą ile trzeba wyrzeczeń, aby ich pociechy języka nie straciły. Poza tym przedstawiciele stowarzyszeń i organizacji polonijnych, zwłaszcza związanych z poszczególnymi regionami Polski. Jak co roku stawili się licznie motocykliści, wyrażając swoje patriotyczne uczucia, przeciągłym rykiem motorów. Nie zawiedli też policjanci polskiego pochodzenia z metropolii chicagowskiej, którzy przejechali patrolowcami na sygnale i kogutach.

Politycznie było… jak zwykle. Trochę lokalnych polityków (z najbardziej „polskim” radnym Arielem Reboyrasem), ale bez burmistrza Rahma Emanuela czy choćby miejscowego kongresmana. No cóż, brak poważnych polskich polityków (w maju 2010 r. miał przyjechać prezydent RP Lech Kaczyński) i słaba pozycja polityczna Polonii robią swoje. Dość powiedzieć, że gdy świętują Irlandczycy, bawi się całe miasto a nawet rzeka Chicago nabiera zielonej barwy. I że kiedyś, na paradę trzeciomajową przybywali naprawdę ważni amerykańscy politycy, a obowiązkowo burmistrz miasta i miejscowi kongresmani i senatorowie. Z akcentów warto zauważyć, że w tym roku było wiecej niż w poprzednim roku transparentów wzywających do wyjaśnienia „prawdy o Smoleńsku”.

Na trybunie honorowej trzymano fason.

Jest tysiące ludzi, paradujących w pochodzie za najpiękniejszy i największym pochodzie poza granicami kraju

– powiedział mi Bronisław Oravec, marszałek parady.

Parada jest ładna, cieszy zwłaszcza tak dużo młodzieży. Trzeba żeby więcej ludzi oglądało, ale generalnie jest sukcesem

– stwierdził Frank Spula, prezes Związku Narodowo-Polskiego i szef Kongresu Polonii Amerykańskiej – najważniejszych organizacji polonijnych. Ale nie zmienia to faktu, że w obecnej formule, parada traci na znaczeniu. Jeszcze kilka lat temu, przechodziło 120-130 platform, zwanych tu rydwanami, w tym roku – niecała setka. Po raz pierwszy od dawna, lokalna stacja ABC 7 jedynie retransmitowała, a nie prowadziła na żywo transmisji z parady.

Moim zdaniem, formuła organizatorów: robimy jak zawsze, ludzie przyjdą jak będzie pogoda – chyba się wyczerpuje. Trzeba bowiem zaproponować coś, co pozwoli przyciągnąć więcej Polaków (obywateli RP, utrzymujących kontakt z krajem lub znających język), których lekko licząc, jest w Chicago i okolicach jakieś 500-600 tys. tysięcy. Potencjał więc jest. Sławek Budzik – autor popularnej audycji „Po pierwszej” w radio WPNA 1490 AM i jeden z konferansjerów parady – powiedział mi, że dobrym pomysłem byłby choćby ciekawy koncert w Parku Granta, który mógłby przyciągnąć na ten otwarty teren nawet 15-20 tys. ludzi, nie tylko Polaków. W przeszłości taka próba – z udziałem Mietka Szcześniaka i Justyny Steczkowskiej – była udana.

Ale być może jest to problem strukturalny wynikający z faktu, że obecni organizatorzy – Związek Klubów Polskich – a może i organizacje polonijne, nie są w stanie unieść finansowo i organizacyjnie imprezy. Która wymaga nie tylko doskonałej organizacji, ale i potężnej promocji. Weźmy choćby tradycyjne hasło parady. W tym roku wybrano – i słusznie – „Młodzież wspólnym dobrem Polonii i Polski”. I na tym wyborze i przeniesieniu stosownego transparentu się skończyło.

Być może do organizacji powinno, ze względów wizerunkowych, bardziej włączyć się polskie MSZ. Ograniczając się jedynie do wysyłania na trybunę miejscowego konsula generalnego, odbiera możliwość wpływania na wizerunek Polski w USA.

Myślę, że nie ma lepszych narzędzi dla działań wizerunkowych w Ameryce niż parada trzeciomajowa w Chicago i nowojorska parada Pułaskiego. To powinny być wizytówki Polaków w Ameryce

– mówi mi Sławek Budzik. Powinny, ale… chciałaby dusza do raju.

Paweł Burdzy z Chicago

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.