Rzeźnia na ulicach Chicago trwa. Ostatnią ofiarą gangsterskich porachunków jest 6-miesięczna dziewczynka. Postrzelono ją pięć razy

Fot. myfoxchicago.com
Fot. myfoxchicago.com

Przemoc na ulicach Chicago – trzeciego co do wielkości miasta Ameryki – coraz bardziej szokująca. We wtorek rano zmarła 6-miesięczna dziewczynka, która poprzedniego dnia otrzymała… pięć postrzałów z broni palnej.

Dziewczynka została postrzelona w biały dzień, około pierwszej po południu. Jej ojciec zatrzymał vana, aby zmienić jej pieluchę. Gdy to robił, zbliżył się od tyłu niego niezidentyfikowany mężczyzna i oddał kilka strzałów. Co najmniej osiem było celnych – pięć trafiło dziewczynkę a trzy dwudziestokilkuletniego ojca, który jest w szpitalu w stanie krytycznym. Dziecko trafiło do szpitala z przestrzelonymi płucami, brzuchem, wątrobą, nóżką i rączką. Dziewczynka przyszła kilkugodzinną operację, jednak rano zmarła. Co bardziej przerażające – to nie było pierwsze zetknięcie dziecka z kulami… Jeszcze jako nienarodzona przeżyła traumę, gdy jej matka, będąca w ósmym miesiącu ciąży, została trafiona w kolano w innej strzelaninie w tej samej dzielnicy.

Jak powiedział na konferencji prasowej szef chicagowskiej policji Garry McCarthy morderstwo jest prawdopodobnie „związane z działalnością gangów ulicznych”. – Wygląda na to, że to ojciec był celem, wyłącznym celem – powiedział komendant. Ale policja nie ma na razie żadnych podejrzanych i nikt „jej nie pomaga”. W ten sposób nieustająca rzeźnia na ulicach Chicago zabrała kolejną, niewinną ofiarę. To już 62 osoba zastrzelona w mieście od początku roku.

Sześciomiesięczna Jonylah Watkins to najbardziej szokująca ofiara w tym roku, tuż po 15-letniej Hadiyi Pendelton, zastrzelonej przypadkowo w czasie porachunków gangsterskich, zaledwie w tydzień po tym, gdy jako – wyróżniająca się uczennica – śpiewała w czasie inauguracji drugiej kadencji prezydenta Baracka Obamy w Waszyngtonie. W zeszłym roku w Chicago zanotowano rekord kraju: 506 morderstw, w ogromnej większości w wyniku porachunków ulicznych gangów, handlujących narkotykami i zajmujących się kradzieżami.

Co ciekawe, fala morderstw w Chicago zdaje się nieco ustępować po zeszłorocznym rekordzie oraz styczniu, kiedy zabito 43 osoby. W lutym zabito 14 osób, co wiąże się ze zmianą taktyki policji. Oto stróże prawa znacznie zwiększyli ilość pieszych patroli w najbardziej zagrożonych (głównie zamieszkanych przez czarnoskórych i Latynosów na południu miasta). Skierowano tam także dodatkowe siły – policjantów po służbie z innych części miasta.

Komendant McCarthy chce także wprowadzenia strategii nowojorskiej policji (gdzie wcześniej pracował) tzw. „wybitych szyb”. Polega ona na agresywnym działaniu policji w zwalczaniu niewielkich przestępstw. Według nowych wytycznych, funkcjonariusze będą mogli aresztować wszystkich, którzy uchylają się od płacenia mandatów za spożywanie alkoholu, oddawanie moczu lub uprawianie hazardu na ulicach. To trzy główne wykroczenia, na które skarżą się mieszkańcy. Zgodnie ze strategią „wybitych szyb” – ostra walka z drobną przestępczością powstrzymuje przestępców i ewentualnych przestępców przed rozzuchwaleniem się.

Rzeźnia na ulicach Chicago zbiega się z debatą na temat dostępu do broni palnej dla Amerykanów. I pokazuje, że pomysły prezydenta Obamy oraz demokratów mające na celu zapobieganie przemocy z jej użyciem, mają się nijak do ograniczenia morderstw w Wietrznym Mieście. Zakaz tzw. półautomatycznych karabinków nie ograniczy przemocy w Chicago – przestępcy używają tu przede wszystkim staromodnych pistoletów i rewolwerów. Podobnie z zaostrzeniem sprawdzania wszystkich kupujących broń – Chicago ma najostrzejsze w kraju przepisy w dostępie do broni palnej, co nie przeszkadza przestępcom w posiadaniu prawdziwych jej arsenałów. Takimi drobnostkami jak zakaz magazynków o dużej pojemności – nikt się tu nie przejmuje – większość morderstw dokonywana jest przy użyciu kilkustrzałowych pistoletów i rewolwerów.

Skoro więc żadne z proponowanych przez Obamę rozwiązań nie ograniczy w najmniejszym stopniu przemocy z użyciem broni w takich miastach jak Chicago, trudno nie uznać ich jedynie za działanie czysto polityczne, pod publiczkę.

Jedyną skuteczną metodą na zastopowanie bezmyślnej, krwawej łaźni na ulicach Wietrznego Miasta jest jak widać, stara, poczciwa, policyjna prewencja. Policjanci zwalczający najdrobniejsze przestępstwa i legitymujący wszystkich zakłócających mir publiczny oraz wyglądających na podejrzanych. Uchwalanie kolejnych zakazów na rzeczy i tak wcześniej zakazane, nie odstraszą w żaden sposób potencjalnych, zdeterminowanych przestępców.

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.