W związku z rozdawaniem przez funkcjonariuszy Straży Miejskiej posiłków dla osób bezdomnych przy Dworcu Warszawa Wschodnia w dniu 3 stycznia ok. godz. 15 na terenie kolejowym, uprzejmie informuję, że PKP S.A. nie wyraża zgody na realizację tego typu przedsięwzięć na terenie i wokół dworca
- napisał w ujawnionym przez "Rzeczpospolitą" liście do stołecznej straży miejskiej dyrektor Departamentu Eksploatacji Nieruchomości PKP Jacek Nowak. Jak podkreślił, kolej stara się zapewnić odpowiedni poziom usług dla pasażerów i mieszkańców korzystających z dworców i terenów kolejowych, a obecność tam osób bezdomnych powoduje:
dyskomfort wśród pasażerów i mieszkańców oraz spadek poziomu poczucia bezpieczeństwa z uwagi na zaczepianie, żebractwo, brak utrzymywania higieny osobistej, a często stan upojenia alkoholowego.
Ot, kwintesencja propagandy świata plastikowych optymistów. Ma być pięknie, pachnąco, optymistycznie i europejsko, jak na Zieloną Wyspę przystało! Wszystko, co niewizerunkowe powinno zostać ukryte głęboko pod dywanem. Mamy być wiecznie młodzi, zawsze zdrowi, bogaci i nieśmiertelni, jak bohaterowie kolorowych magazynów.
Władze kolei uznały, że nie mogą narażać podróżnych na dyskomfort kontaktu z bezdomnym. Czyżbyśmy wkraczali w przedsionek społecznej kastowości? W czym pasażer PKP jest lepszy od bezdomnego? Czy przypadkiem nie są obaj obywatelami tego samego kraju? Z jakiej racji ktoś zabrania obywatelowi przebywania w publicznym miejscu tylko dlatego, że został dotknięty ubóstwem? Dlaczego państwowy urzędnik wydaje decyzję o zaprzestaniu niesienia pomocy przez inny organ państwa? Wkraczamy w niebezpieczny kanał absurdu, który objawiał się już w historii świata rozmaitymi próbami eliminowania biedoty z oczu zamożniejszych grup społecznych.
Nie pomogło tłumaczenie, że posiłki nie są rozdawane na dworcu, tylko w jego sąsiedztwie na terenie należącym do miasta. Straż miejska uruchomiła akcję "Zupa" w połowie grudnia, by pomóc bezdomnym przetrwać zimę.
Warszawski przypadek, choć jednostkowy, niesie ze sobą sporo treści. Zamykanie oczu na biedę nie zlikwiduje problemu. Najnowsze badania Eurostatu pokazują, że wykluczenie społeczne grozi ponad 10 milionom Polaków. Aż 30 procent z nas może zostać dotkniętych ubóstwem. Kryzys jest bezlitosny. Wystarczy spojrzeć na Grecję czy Hiszpanię. Jeszcze niedawno większość z nich była dobrze ubranymi "pasażerami" na pięknie wysprzątanych dworcach. Dziś bez pracy pozostaje ponad 25 proc. społeczeństwa, a prawie 400 tysięcy rodzin straciło domy.
Stereotyp bezdomnego jest bardzo krzywdzący dla większości ludzi dotkniętych tym problemem. Nie każdy bezdomny to alkoholik, narkoman i odszczepieniec. Spora część z nich straciła domy wskutek życiowych okoliczności. Każdy bezdomny kryje w sobie odrębną i zaskakującą historię. Zdrada małżonka, załamanie psychiczne, wypadek samochodowy, ciężka choroba, śmierć najbliższych, utrata pracy. Z roku na rok przybywa bezdomnych, którzy obciążeni ogromnymi kredytami, nie potrafili związać końca z końcem po stracie pracy. Nie ma wątpliwości, że będzie ich przybywać.
Statystyki nie są jednoznaczne. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej szacuje, że w całej Polsce jest od 80 do 130 tys. bezdomnych. Inne źródła mówią nawet o 300 tysiącach. Nie sposób policzyć ich dokładnie, bo spora część nie korzysta z żadnej systematycznej pomocy.
Wychodzenie z bezdomności to trudny i bardzo złożony, często wieloletni proces. Gdy człowiekowi rozpada się świat, trudno o pociechę. Bo choć bezdomność odbiera człowiekowi dom, majątek, bliskich i przyjaciół, to nigdy nie zabiera ze sobą człowieczego serca, które wciąż łaknie wsparcia, zrozumienia i miłości. Patrząc w oczy bezdomnych, doświadczonych upokorzeniem i ludzką pogardą, buduję się ich siłą. I czasem zupełnie się nie dziwię, że niektórzy szukają znieczulenia w alkoholu.
Bezdomność to stan, z którego nie można wyjść w pojedynkę. Bez pomocy innych, nigdy nie uda się wstać z poranionych kolan. Pomocne są tu instytucje, fundacje, stowarzyszenia, wyposażone w narzędzia skutecznej pomocy. Ważniejsza jest jednak dla bezdomnych zwykła, ludzka życzliwość, proste gesty wsparcia, szczery uśmiech, czy krótka rozmowa...
Bezdomni to często ludzie o wielkiej wrażliwości. Nie bez przyczyny przecież znaleźli się na ulicy, przeciążeni ogromem spraw, których nie mieli siły unieść. Ich historie można opowiadać godzinami. Ograniczę się do kilku słów o dwóch z nich. Może dzięki nim spojrzymy na bezdomność z większą troską...
Mirek pisze wiersze. Mówi, że bezdomność staje się wtedy znośniejsza. Do piosenki „Nadzieja” Jana Pietrzaka dopisał własną zwrotkę:
Przeprowadź nas, Nadziejo przez mroczny czas
Bezdomnej ćmie ofiaruj iskrę wiary
Z niej jest żar, ciepły wiatr
Niżej bruku spaść nie mogę
Niżej zagubionych czarny targ...
Jeszcze zobaczycie, jeszcze wypłynę gondolą na świat
Dzisiaj proszę, zapal we mnie małą iskrę, Panie…
Bądź nam matką, która dba o swoje dzieci,
Której uśmiech świtem miastu świeci, Nadziejo…
Marek opowie o sobie sam:
P.S.
Tym, którzy chcieliby pomóc bezdomnym polecam pośrednictwo Fundacji Kapucyńskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/148524-nadchodzi-era-spolecznej-kastowosci-wladze-pkp-niczym-dyrekcja-zoo-wydaly-dyspozycje-nie-dokarmiac-bezdomnych
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.