Czy celebrytyka Komorowskiego to wszystko, czego Polacy oczekują od polityka? Co rządowy notariusz zrobił dla obywateli w 2012?

fot. PAP / EPA
fot. PAP / EPA

Kilka dni temu obwieszczono, że Bronisław Komorowski został przez Polaków uznany politykiem roku 2012. Za co? Aż się ciśnie na usta, że za rekordową liczbę wpadek. Telewizyjni eksperci powiedzą, że za otwartość na potrzeby całego narodu. Mniej powściągliwi, że za nicnierobienie. Ja nazwę to celebrytyką - ot takim wiecznym bywaniem, świętowaniem, kotylionowaniem, podróżowaniem, do zdjęć pozowaniem. Miłym, przyjemnym i skrajnie przeciętnym uprawianiem polityki.

Zanim jednak o przeciętności i pozornej otwartości prezydenta na potrzeby narodu, krótko o sondażu. Uważna lektura badań CBOS mówi bardzo wiele. Ankietowani mieli odpowiedzieć na pytanie:

któremu z polskich polityków należy się miano polityka roku 2012 - chodzi o człowieka, który najlepiej działał, zrobił najwięcej w interesie kraju, społeczeństwa, ludzi takich jak Pan(i).

Kogo wskazała zdecydowana większość badanych? NIKOGO! Aż 58 procent nie potrafiło wskazać żadnego polityka, któremu należałoby się takie wyróżnienie. 33 proc. stwierdziło wręcz, że żaden ze znanych im przedstawicieli sceny politycznej na taki tytuł nie zasługuje. Rząd Donalda Tuska, który zapisze w polskiej historii jako rekordzista afer, doprowadził do całkowitej kompromitacji polityki, odebrał ludziom wiarę, że polityk może wypełniać złożone obietnice i przyrzeczenia. Pokazał, że bez względu na nieudolność, udowodniony nepotyzm, korupcję i najgorszej postaci sprzeniewierzenia czy zaniedbania, jest nietykalny i niewymienialny.

Dzięki usłużnym, czy jak woli "mistrz" Wajda - "zaprzyjaźnionym mediom" - nieudacznicy i kłamcy zachowują twarz i koncentrują aktywność polityczną na medialnym zwalczaniu opozycji. Przez lata indoktrynacji, manipulacji i straszenia społeczeństwa PiS-em, odnieśli sukces. Spora część Polaków nawet nie zastanawia się nad treściami przekazywanymi przez partię Jarosława Kaczyńskiego. Problem jednak w tym, że Platforma nie wniosła nic w zamian. Nie wprowadziła ani jednej konstruktywnej, realnej zmiany, by - jak obiecywała - "żyło się lepiej. Wszystkim". Tak oto aż 60 proc. badanych straciło szacunek do polityków.

Z zasady nie przywiązuję wagi do sondaży. Trudno mi uwierzyć w ich wiarygodność. Skoro jednak rozpatrujemy przypadek Bronisława Komorowskiego jako polityka roku 2012, sprawdźmy jak ten tytuł zdobył. Ilu badanych poparło prezydenta? 11 procent! Badanie przeprowadzono w czasie mikołajowo-bożonarodzeniowego ocieplania wizerunku głowy państwa na grupie 1135 osób. Oznacza to, że jego "działania w interesie kraju i społeczeństwa" dostrzegły ledwie 124, 85 osoby. (Przecinkowa dokładność sondaży budzi dodatkowe wątpliwości...)

 

Co zatem prezydent zrobił dla społeczeństwa? Jak reagował na wnioski, protesty, demonstracje, marsze, listy i petycje? Zawsze tak samo - beztroską obojętnością umocowaną w partyjnych decyzjach rządu.

1. Mimo protestów, apeli, kampanii uświadamiających i stanowczego sprzeciwu opozycji, podpisał ustawę o nasiennictwie, która zezwala na rejestrację i obrót w Polsce nasionami zmodyfikowanymi genetycznie. Choć Polska broniła się przed GMO całą mocą swej obywatelskiej aktywności, przegrała.

2. Nie pochylił się nad ogólnonarodowym protestem przeciwko przesunięciu wieku emerytalnego. Choć pod wnioskiem o zwołanie referendum podpisało się prawie dwa miliony osób, głos obywateli nie wpłynął na decyzje prezydenta. Bez mrugnięcia okiem podpisał ustawę emerytalną.

3.  Zmęczony ciągłymi przemarszami i pikietami, sam zaproponował ustawę, która ma ustawić obywateli we właściwym dystansie wobec władzy. Głuchy na liczne głosy sprzeciwu wielu niezwiązanych ze sobą środowisk, protestujących przeciw ograniczaniu wolności i dławieniu głosu obywateli, podpisał ustawę o zgromadzeniach.

4. Bronisław Komorowski podpisał też oprotestowaną nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, wprowadzającą drastyczne podwyżki opłat za koncesje. Mając świadomość, że to ukryty cios w TV Trwam i Radio Maryja, który może doprowadzić do całkowitego wyeliminowania ich z przestrzeni medialnej, zaakceptował go. Koncesje radiowe wzrosną więc aż dziesięciokrotnie, a stawki na multipleksie cyfrowym ponad 40-krotnie.

5. Swoją wymowną biernością przyzwolił również na wyeliminowanie TV Trwam z multipleksu. Nie zabrał głosu w sprawie mimo blisko 150 marszów protestacyjnych, jakie w ciągu ostatniego roku miały miejsce w całym kraju. Bez odzewu pozostał też list w obronie TV Trwam podpisany przez prawie 2,5 mln osób.

6. Dzięki Komorowskiemu weszła również w życie szeroko oprotestowana ustawa refundacyjna, którą określono jako cichą eutanazję chorych biedaków i emerytów. Projekt ustawy oceniany był bardzo negatywnie z uwagi na liczne luki prawne. Jak podkreślali eksperci, "ustawa zawiera 800 przepisów o firmach i samym funduszu, 25 przepisów o aptekach, ale ani jednego o pacjentach".

Szkodliwe decyzje Bronisława Komorowskiego można by wyliczać długo. Zamiast "prezydenta wszystkich Polaków" dawno stał się jedynie rządowym notariuszem.

 

Największą hańbą Komorowskiego jest jednak jego arogancja, publicznie wyrażana niechęć i bierność w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej. Tym, co tak boleśnie podzieliło Polaków jest kłamstwo. Dopóki nie pojawi się przyzwolenie na prawdę, przepaść będzie się powiększać. Bronisław Komorowski nie ukrywa po której stronie czuje się lepiej, może i bezpieczniej. Pewnie dlatego tak trudno słuchać jego niezrozumiałych przemówień o miłości i pojednaniu.

Oczywiście trzeba się zastanawiać nad tym, co moglibyśmy zrobić lepiej, mądrzej i piękniej, co nam nie wyszło, co się nam nie udało. Ale stając tuż, tuż przed wyzwaniami kolejnego, 2013 roku, warto pomyśleć o tym, gdzie są źródła naszych sił, naszych polskich nadziei i naszych polskich szans, naszej narodowej energii. Bo to tak już bywa, że czasami łatwiej jest patrzeć na świat, na Polskę, na siebie samych, przez czarne okulary smutku, obaw i porażek. Trudno nam wtedy zobaczyć wokół siebie i w sobie samych to, co buduje naszą siłę, nasz optymizm, naszą nadzieję. Trudno nam wtedy, pośród trosk i problemów, o wiarę, że świat idzie jednak w dobrą stronę, że idzie ku lepszemu

- mówi w noworocznym orędziu.

Tak to właśnie bywa, Panie Prezydencie, że najtrudniej jest widzieć ślepcom. Gdy się więc zdejmie te swoje "czarne okulary smutku, obaw i porażek",  może się okazać, że trzeba będzie chodzić po omacku, a świat będą nam musieli opisywać inni. I właśnie tu pojawia się największe ryzyko... Choć w ich opowieściach będzie barwny, kolorowy i entuzjastyczny, nigdy się nie dowiemy czy prawdziwy...

 

 

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych