Homoseksualna fala nadciąga! "Przygotowywany od lat dyktat mniejszości rozkręca się na dobre"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP
fot. PAP

No i zaczęło się. Przygotowywany od lat dyktat mniejszości rozkręca się na dobre. Odkąd homoseksualiści zasiedli w sejmowych ławach, aktywiści LGBT nie przebierają w środkach. Ruszył korowód stawiania przed sądem tych, którzy – nie bójmy się tego powiedzieć – myślą zdrowo.

Prof. Aleksander Nalaskowski, ceniony autorytet w dziedzinie wychowania, dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, autor kilkunastu książek i członek Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN oskarżony został przez Przemysława Szczepłockiego z "Pracowni Różnorodności", stowarzyszenia na rzecz mniejszości seksualnych o to, że odważył się nazwać homoseksualizm chorobą. Sprawa dotyczy wypowiedzi profesora dla Frondy, której udzielił niespełna rok temu. Sprzeciwił się w niej sejmowemu projektowi ustawy, zezwalającej na prowadzenie przez pary homoseksualne rodzinnych domów dziecka.

Homoseksualizm się reprodukuje, a taka zmiana to tworzenie przestrzeni do reprodukcji homoseksualizmu. Rodzice homoseksualni, tworzący dom dziecka, nie są w stanie przekazać dziecku w procesie wychowania, właściwego wymiaru życia seksualnego człowieka. Ten wymiar będzie zawsze wymiarem spaczonym, wymiarem chorym. Tak jak homoseksualizm jest chory, choć Organizacja Zdrowia uznała, że nie jest. Absolutnie jestem przeciwny, udzielaniu pozwoleń na prowadzenie domów dziecka przez homoseksualistów. Decyzja sejmu jest kuriozalna i chora. Apeluję zdecydowanie do posłów, aby nie było takiego prawa

– powiedział. Prawa rzeczywiście nie wprowadzono, ale Szczepłocki poczuł się urażony. W odpowiedzi złożył prywatny pozew. Dwa tygodnie temu prof. Nalaskowski został powiadomiony, że oskarżenie rozpatrzy warszawski sąd. Sprawę profesor komentuje krótko:

To są brednie. Mam dyskutować, że 2+2=4? To już dawno stwierdzono.

 

Stanowisko profesora znajduje odzwierciedlenie w licznych publikacjach naukowych, choć widoczna jest tendencja do coraz częstszego rozmiękczania tematu pod wpływem silnego lobbingu środowisk mniejszościowych.

Od czasu rewolucji obyczajowej w 1968, która spustoszyła Zachód, a dziś dociera do nas, społeczeństwo poddawane jest systematycznej destrukcji postaw. Andre Breton, ojciec surrealizmu, nie krył swojego celu:

należy przeprowadzić w imponującym stylu ofensywę przeciwko cywilizacji chrześcijańskiej, by rozprawić się ostatecznie z takimi pojęciami, jak grzech, pierworodny upadek czy odkupieńcza miłość i bezwzględnie zastąpić je boską zażyłością mężczyzny z kobietą. Moralność oparta na prymacie przyjemności wnet pozbędzie się całej tej nikczemnej moralności cierpienia i uległości, będącej na rękę imperializmom i Kościołowi.

Rozpoczęto od rewolucji seksualnej, wiedząc doskonale, że uwikłanie człowieka w seksualne uzależnienia stwarza przestrzeń do rozbudzania apetytu na coraz to nowe doznania.

Kolejnymi podbojami seksualnej rewolucji były: propaganda proaborcyjna wraz z jej teoretycznym i prawnym uzasadnieniem, eksplozja pornografii oraz towarzysząca jej ideologia nazywająca przyjemność metafizyką; ofensywa homoseksualnej propagandy, w ramach której wielu przedstawicieli buntu ’68 nie tylko zdobywało doświadczenia homoseksualne, ale i czyniło z publicznego obnoszenia się tym element walki

– pisze ks. Robert Skrzypczak w książce „Chrześcijanin na rozdrożu”.

 

Czyż nie to dzieje się w tej chwili u nas? Polska to jeden z ostatnich bastionów moralności w Europie. Wciąż ponad 93 proc. Polaków uważa się za ludzi wierzących, a większość z nich deklaruje, że chce żyć zgodnie z zasadami Kościoła. Wciąż nie ma u nas przyzwolenia na dowolność aborcyjną. Wszystko to staje się przedmiotem ataku ze strony tych, którym zależy na wprowadzeniu rewolucji obyczajowej. Stąd podejmowane przez mniejszości seksualne protesty i sądowe spory. Szczepłocki, który pozwał Nalaskowskiego, podobne oskarżenie wytoczył kilka miesięcy temu przeciwko wiceprezydentowi Radomia i radnemu PiS, którzy nie wyrazili zgody na uczestniczenie homoseksualisty w publicznej debacie organizowanej przez jednostkę kulturalną podległą miastu. Sprzeciwili się oni sytuacji, w której debatować o kulturze mieliby równocześnie katolicki ksiądz i gej. Szczepłowski uznał tę decyzję za poniżenie w oczach opinii publicznej osób homoseksualnych. Sprawę przegrał. Kilka tygodni temu radomski Sąd uznał, że oskarżenie jest bezzasadne. Zapał Szczepłowskiego jak widać jednak nie ustaje. Takie działania będą miały miejsce z pewnością coraz częściej. Warto więc pogłębić swoją wiedzę na temat homoseksualizmu.

 

Wbrew pozorom istnieje sporo publikacji dowodzących, że homoseksualizm jest chorobą. „Walka o normalność" dr. Gerarda J.M. van der Aardwega to zbiór doświadczeń zawodowych holenderskiego psychologa, który przez 30 lat pracował z cierpiącymi na homoseksualizm.

Nigdy nie widziałem zdrowego i szczęśliwego homoseksualisty

– pisze.

Uczucia i zachowania homoseksualne są nabyte. Najczęściej w wieku dorastania. Przyczyn jest wiele. Większość homoseksualistów ma zaburzony kontakt z ojcem, matką, lub obojgiem naraz.

Tego samego zdania jest amerykański psychoterapeuta Richard Cohen, który sam był aktywnym gejem. W książce „Wyjść na prostą” opisuje własny trud pokonywania homoseksualizmu.

Nikt nie rodzi się homoseksualistą. Nie istnieją dane naukowe, które potwierdzałyby hipotezę o genetycznych lub biologicznych uwarunkowaniach skłonności seksualnych do osób tej samej płci

– podkreśla. Cohen ma obecnie żonę i jest ojcem trójki dzieci. W pracy terapeutycznej pomaga innym w wychodzeniu z problemu. Nie jest to wychodzenie łatwe. Wymaga ogromnej siły, wsparcia innych, zmiany środowiska. Jest jednak możliwe, tak jak wyjście ze wszystkich innych zniewoleń: pornografią, narkotykami, alkoholem. Ciekawe światło rzuca książka ojca Johna F. Harveya „Prawda o homoseksualizmie”. Szukający konkretnej pomocy mogą ją znaleźć przez katolickie grupy wsparcia i psychoterapeutów. Jedną z nich jest chociażby grupa modlitewna „Pascha”, która otacza opieką mężczyzn, chcących pokonać swoje skłonności.

 

W sprawie homoseksualizmu Kościół katolicki wyraził jednoznaczne stanowisko, które sformułował w "dokumencie o legalizacji związków homoseksualnych" podpisanym w 2003 roku przez Kongregację Nauki Wiary.

Żadna ideologia nie może pozbawić ludzkiego ducha pewności, że małżeństwo istnieje tylko między dwiema osobami różnej płci, które przez wzajemne osobowe oddanie, im właściwe i wyłączne, dążą do jedności ich osób

– czytamy. Dokument przypomina też z całą mocą, że

małżeństwo jest święte, natomiast związki homoseksualne pozostają w sprzeczności z naturalnym prawem moralnym. Czyny homoseksualne (...) w żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane.

Hierarchowie uzasadniają swoje stanowisko licznymi odniesieniami do treści Pisma Świętego, gdzie stosunki homoseksualne „są potępione jako poważna deprawacja (por. Rz 1, 24-27; 1 Kor 6, 10; 1 Tm 1, 10)”.

Kongregacja Nauki Wiary wskazuje też jasno kierunek działań, przewidując ruchy polityczne polegające na legalizacji związków homoseksualnych.

Wszyscy wierni mają obowiązek przeciwstawienia się zalegalizowaniu prawnemu związków homoseksualnych

– zobowiązuje Kongregacja, przypominając, że „szacunek dla osób homoseksualnych nie może w żadnym wypadku prowadzić do aprobowania zachowania seksualnego”.

Argument szacunku dla inności bliźnich bywa najczęściej używaną "pałką" na katolików. Tym czasem, jak wyraźnie podkreśla Kongregacja Nauki Wiary, należy jasno odróżnić dobrze rozumianą tolerancję od aprobowania i wspierania. Kongregacja rozwiewa wszystkie wątpliwości.

W wypadku prawnego zalegalizowania związków homoseksualnych, bądź zrównania prawnego związków homoseksualnych i małżeństw wraz z przyznaniem im praw, które są właściwe temu ostatniemu, konieczne jest przeciwstawienie się w sposób jasny i wyrazisty.

Relatywizowanie tej kwestii, tak bardzo ostatnio powszechne, prowadzi w konsekwencji do absolutyzowania postaw niegodnych i społecznie szkodliwych. Próba zamiany pojęć i norm skutkuje kulturową dezorientacją i brakiem jednoznacznych zasad. Polegając na przekazie medialnym, można odnieść wrażenie, że mniejszość dawno stała się większością. Czas zatem krytycznie spojrzeć na obraz świata kreowany przez media i skonfrontować go z rzeczywistością. Czas zacząć czerpać wiedzę z innych źródeł i przestać opierać ją na promowanych nowościach wydawniczych. Czas wypracować swój własny osąd, najlepiej zdroworozsądkowy.

 

Tekst ukazał się w tygodniku "Głos Katolicki"

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych