Wielka porażka feministek! Po całorocznych przygotowaniach, na Manifach odliczyło się ledwie 3,5 tys. zainteresowanych

Śledząc medialne zapowiedzi feministek, przygotowujących się do tegorocznej Manify, można było odnieść wrażenie, że niczym powódź zaleją ulice polskich miast. Silne, wszechobecne, stanowiące zdecydowaną większość, pokażą wreszcie prawdziwe oblicze polskiego społeczeństwa. Odkłamią to katolickie bajanie o potrzebie macierzyństwa i obronie nienarodzonych, a przede wszystkim przywrócą właściwe Kościołowi miejsce, przecinając pępowinę która łączy go z państwem.

Tym razem mówimy: dość wydawania pieniędzy na finansowanie Kościoła, który prowadzi politykę antykobiecą

– zapowiadała Elżbieta Korolczuk z Porozumienia Kobiet 8 Marca, głównego organizatora Manify.

Decyzje dotyczące połowy społeczeństwa, czyli kobiet, podejmuje się bez ich udziału. Dlaczego nikt nie spytał obywateli i obywatelek, jaki cel wydaje im się obecnie najważniejszy? Wygląda na to, że zamiast demokracji uczestniczącej, mamy dziś w Polsce demokrację rynkowo-konkordatową. Na to, jak żyjemy, ogromny wpływ mają biskupi i przedstawiciele wielkich korporacji, których przecież nikt nie wybrał, na których nikt nie głosował, a którzy reprezentują interesy konkretnej instytucji, a nie całego społeczeństwa

– mówiła przedstawicielka środowisk feministycznych, uznająca samą siebie za reprezentantkę większości.

Minionej niedzieli wybiła chwila prawdy. Chwila liczenia głów. Pieczołowicie przygotowywana (pod protektoratem zaprzyjaźnionych mediów) XIII Wielka Manifa Warszawska, okazała się „wielką” liczebną porażką. Najżyczliwsi doliczyli się w Warszawie ledwie 3 tys. zgromadzonych. Dobrze, że dopisali goście z zagranicy, inaczej feministki musiałyby nadrabiać brak frekwencji jeszcze większym jazgotem. W Olsztynie pseudorównościowe idee zdołały zgromadzić aż 80 osób, w Szczecinie – jak podają źródła – kilkadziesiąt, w Świętokrzyskim 50 osób, a w Trójmieście aż 150 osób! Na ulice całej Polski, wg szacunków PAP, wyszło więc 3,5 tys. osób. Pogratulować!

Nic dziwnego, że redaktor Seweryn Blumsztajn z „Gazety Wyborczej” sam musiał nosić niezagospodarowane tablice. Kolejny już raz okazało się jak na dłoni, że interesy relatywnie niewielkiej grupy ludzi, trzymającej przy ustach medialną tubę, niekoniecznie pokrywają się z głosem większości.

Wystarczy bowiem spojrzeć na inną obywatelską przestrzeń. Od kilku miesięcy marsze w obronie TV Trwam gromadzą w wielu miastach Polski tysiące protestujących. Nikt ich nie zwołuje na 8-marcowy gwizdek. Organizują się sami, bez udziału zewnętrznych moderatorów medialnych.

Przez niemal 2 lata tysiące ludzi spotyka się każdego 10-go dnia miesiąca na Marszach Pamięci, domagając się prawdy o katastrofie smoleńskiej.

Nie mniej osób gromadzą Marsze w obronie życia poczętego czy też Marsze dla Życia i Rodziny.

Dwa miesiące temu ulicami 28 polskich miast przeszły Orszaki Trzech Króli, w których zebrało się ponad 100 tys. osób. Niebawem takie same rzesze będę w wielu miejscowościach przeżywać wspólnie nabożeństwa plenerowej Drogi Krzyżowej. Za trzy miesiące spotkają się znowu na procesjach Bożego Ciała. Miliony Polaków jednoczą się systematycznie w imię wielu wspólnych spraw. Wychodzą na ulice, modlą się razem, maszerują lub wspierają wzajemnie w walce o sprawiedliwość, prawdę i wolność. Żadne medialne obwieszczanki, że narodziła się oto nowa świecka tradycja odseparowania społeczeństwa od jego kulturowej czy religijnej przynależności tego nie zmienią.

Jeśli rzesze maszerujące ulicami nie przemawiają do rozsądku, może warto policzyć głosy?

Kilka miesięcy temu feministki próbowały przywrócić do polskiego prawa aborcję na żądanie. Feministyczny projekt obywatelski, wspierany przez media głównego nurtu i aktywne grono celebrytów, zbierał podpisy w pocie czoła. Mimo licznych zabiegów i prężnej działalności zainteresowanych nie zdołał zgromadzić wymaganej liczby 100 tys. podpisów. Pod projektem ustawy aborcyjnej podpisało się zaledwie 30 tys. osób. Łatwo można by było zrzucić odpowiedzialność na obywatelską opieszałość Polaków, gdyby nie fakt, że nieco wcześniej zrodził się w innym środowisku inny obywatelski projekt. Środowiska pro-life rozpoczęły walkę o całkowity zakaz aborcji w Polsce. W miesiąc zebrano 600 tys. podpisów. To nie jedyna sprawa, która zgromadziła tak potężną liczbę zainteresowanych. Pod apelem o przyznanie miejsca na multipleksie TV TRWAM podpisało się już blisko 1 mln 800 tys. osób. Podobnych projektów jest oczywiście więcej.

Liczby mówią same za siebie. Czas spojrzeć na nie z dumą i mądrze je porównać. Żadna celebrycka indoktrynacja nie jest w stanie zmienić faktów. Feministki poniosły ogromną porażkę. Środowiska walczące z Kościołem także ponoszą ją na każdym kroku. Właśnie dlatego krzyczeć będą coraz głośniej. Bo najgłośniej chlupocze do połowy pusta butelka.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.