Rotmistrz Pilecki to symbol Polski, która mogła nastać po wojnie. 65 lat temu komuniści wydali na niego/nią wyrok śmierci

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. YouTube
fot. YouTube

65 lat temu, 15 marca 1948 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał na śmierć rtm. Witolda Pileckiego, oficera AK i 2 Korpusu Polskiego, organizatora wojskowej konspiracji w obozie Auschwitz.

Bolesław Bierut nie zgodził się na ułaskawienie, Józef Cyrankiewicz zaaprobował karę, odmówił poparcia prośby o ułaskawienie. To nie dziwne, bo Pilecki dla tej "nowej Polski" był niesłychanie groźny. Był uosobieniem tego, co komuniści musieli z polskiego Narodu wyplenić, żeby uczynić go poddanym Stalinowi.

Córka Pileckiego, Zofia Pilecka - Optułowicz wielokrotnie opowiadała o swoim ojcu. Za każdym razem i w każdej kolejnej jej opowieści znajduję jednak coś, przez co łzy napływają mi do oczu, a pięści same się zaciskają. Dziś przesłuchałem blisko godzinny wywiad umieszczony na YouTube przez Warszawski PiS.

Ojciec uczył nas kochać przyrodę, nie wolno nam było nawet robaczka zgnieść. Widzieliśmy, że taki robaczek ma służyć czemuś innemu, a zgnieść nóżką nie wolno go było. (…) To był bardzo wrażliwy człowiek. Serce miał wspaniałe. Dla zwierząt, dla wszystkiego, co żyje. Uważał, że wszystko co żyje to stanowi jakiś łańcuch przyrody. Gdyby zniszczyć cokolwiek, to zrywa się ten łańcuch, a przyroda musi mieć te ogniwa spojone ze sobą.

W porównaniu z wielkimi rzeczami, jakich rotmistrz w życiu dokonał te słowa mogą wydawać się błahe. Ale świadczą o głębokim i niekłamanym humanitaryzmie Pileckiego. Humanitaryzmie, które przejawia się w działalności bohatera na każdym kroku.

Bo czym innym mógł być powodowany, kiedy na ochotnika zdecydował się przekroczyć prób oświęcimskiego piekła. Tam na miejscu miał misję, sporządzić raport o Holokauście, ale obozowa rzeczywistość, którą zastał spowodowała, że skorygował nieco plany. Raport powstał, ale celem numer jeden stała się organizacja konspiracji i pomoc ludziom. Pomoc w zdobywaniu pożywienia i ubrania, w obozowych warunkach to była - mówiąc wprost - walka o przeżycie.

Musiał zginąć, właśnie dlatego, że był taki, jaki był. I właśnie dlatego, że do końca, mimo brutalnych tortur UB-eków (mówił, że przy tym Oświęcim to była igraszka) nie zdradził Armii Krajowej i Wolnej Polski. Z tego samego powodu skazany został na zapomnienie. Po egzekucji pochowano go po kryjomu - dziś jesteśmy prawie pewni, że w Kwaterze "Ł" na warszawskich Powązkach.

Czemu mnie o tobie w szkole nie uczyli…?

- pyta w jednym z utworów młody krakowski raper Tadek Firma Solo. Czemu? Ano właśnie temu, że przypominany byłby wyrzutem sumienia dla tych, którzy chcieli zupełnie innej Polski niż on. I wprowadzić ją musieli siłą, mordując Pileckiego i wielu jemu podobnych. Gdyby oni żyli - Polska po wojnie byłaby zupełnie inna. Nie wiem, jaka, ale na pewno nie taka, jaką wymyślił sobie Stalin, bo by mu na to po prostu nie pozwolili. Chwała bohaterom!

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych