Łukasza Warzechy podsumowanie tygodnia: konferencja tygodnia, prywata tygodnia i szturm tygodnia

fot. PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Radek Pietruszka

Konferencja tygodnia

Ministrowie Nowak i Cichocki ruszyli do kontrataku przeciwko malkontentom, którzy nie chcą żyć w największym zakładzie fotograficznym Europy. Ogłosili Narodowy Program Tępienia Kierowców. Niestety, niektóre z zawartych w nim propozycji porażają swoją wstrzemięźliwością i zachowawczością. Na przykład propozycja, aby wprowadzić wymóg obowiązkowego zatrzymania się przed przejściem dla pieszych, jeśli zbliża się do niego pieszy. Przecież w polskim prawie nie ma definicji „zbliżania się”. Czy „zbliżanie się” to 10 metrów czy może pięć? A jeśli ktoś idzie sobie po prostu chodnikiem, przy którym znajduje się przejście? Dlatego obaj ministrowie powinni po prostu wprowadzić obowiązek prewencyjnego zatrzymania się przed każdym przejściem, niezależnie od tego, czy się ktoś do niego zbliża czy nie. I przy każdym ustawić fotoradar.

Druga sprawa to odbieranie kierowcom prawa jazdy za podwójne przekroczenie prędkości na obszarze zabudowanym. Otóż takich zbrodniarzy i drogowych morderców należałoby potraktować znacznie ostrzej. Na miejscu powinien ich osądzać mobilny Ludowy Trybunał Drogowy, złożony z przedstawicieli Głównej Inspekcji Transportu Drogowego, policji i miejscowej straży gminnej. Następnie, po surowym wyroku, kierowca ów powinien być rozstrzeliwany na poboczu, i to koniecznie wtedy, gdy w pobliżu będą przejeżdżać inne samochody. Dla nauki i przestrogi. Jego auto zaś oraz cały majątek powinny przepadać na rzecz państwa i Jana Vincenta. Dopiero takie rozwiązanie wydaje się dość radykalne.

Oczywiście ze wszystkich tych sankcji powinni być wyłączeni posłowie i członkowie rządu. Oni, jeśli siadają za kierownicą i przekraczają prędkość, to wyłącznie dla dobra narodu.

 

Prywata tygodnia

Okazało się, że jeden z bohaterów konferencji, minister Jacek Cichocki, prócz swojego służbowego auta, korzysta także z rządowego busa, który wozi jego dziecko do szkoły, a czasami – ot, ludzki pan – zabiera także dzieci sąsiadów.

Są kraje, gdzie politycy tracili stanowiska za podobne sprawy. Na przykład szwedzka wicepremier, która zapłaciła za paczkę pieluch służbową kartą. No, ale to są kraje chore, gdzie nie docenia się trudu polityków i narzuca im jakieś chore standardy. W Polsce słuszną linię ma nasza władza: jak się minister męczy dla dobra państwa, to BOR może, w geście drobnej, zbyt przecież skromnej, wdzięczności odwozić mu córkę do szkoły. Jak się pan premier zadręcza dla Polski, to rządowa beemka może transportować narzeczonego jego córki.

I żeby było jasne: ani busik z panną Cichocką, ani beemka ze Staszkiem Cudnym na pokładzie nie muszą przestrzegać żadnych ograniczeń prędkości. Tu chodzi, proszę Państwa, o dobro państwa!

 

Szturm tygodnia

W Sanoku doszło do strzelaniny. Czy może raczej – do strzelania. Strzelał bowiem mężczyzna z okna, a policja doń ani razu. Policja czekała na „kontakt” ze strzelającym, a potem, aż się podda. No i poddał się, rzec można, dokumentnie, bo gdy funkcjonariusze w końcu weszli do mieszkania, znaleźli dwa ciała. Całe szczęście, że desperat nie miał w mieszkaniu zapasu jedzenia na miesiąc i takiegoż zapasu amunicji, bo biedni policjanci musieliby czekać na mrozie trzydzieści dni, a sąsiedzi nie mogliby wychodzić i wchodzić do domów.

Gdyby ktoś miał wątpliwości – tak, to ta sama polska policja, która kilka miesięcy temu weszła z drzwiami do mieszkania całkowicie przypadkowych ludzi, rzuciła ich na glebę, powybijała zęby i poturbowała. Bo się pomyliła.

[felieton ukazał się w dzienniku "Fakt"]

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.