Łukasza Warzechy podsumowanie tygodnia: zwycięstwo tygodnia, zaskoczenie tygodnia, jasnowidze tygodnia. "Zazdroszczę Czerskiej"

PAP
PAP

Zwycięstwo tygodnia

Oczywiście nie zwycięstwo w sensie dosłownym, ale zwycięstwa w sensie dosłownym są dla cieniasów. Przegraliśmy wprawdzie z Czechami 1:0, ale przecież nikt nie ma wątpliwości, że byliśmy zwycięzcami moralnymi tego meczu. Naszym wielkim sukcesem było już samo to, że polskiej drużynie udało się podczas tegorocznych mistrzostw rozegrać aż trzy mecze! Wprawdzie znaleźliśmy się w finałach tylko dlatego, że jesteśmy współorganizatorami i bardzo prawdopodobne, że gdyby nie to, ten zaszczyt by nas ominął, ale w takim razie za nasz sukces musimy uznać właśnie to, że Euro 2012 współorganizujemy. I już choćby samym tym wygrywamy z Czechami, bo oni przecież są tylko naszymi gośćmi.

Poza tym trzeba naszych piłkarzy zrozumieć. Po poprzednich dwóch meczach mieli przecież prawo być bardzo zmęczeni, a kto chciałby ich krytykować, niech spróbuje tak jak oni biegać przez 90 minut po boisku w te i we w te ze świadomością, że w tym samym czasie za siedzenie na ławce w macierzystym zespole w Niemczech czy Francji dostałoby się cztery razy tyle kasy.

Byli też nasi piłkarze bardzo rozproszeni, ponieważ nigdy nie mieli pewności, czy ich rodziny dostaną się na mecz, a to – jak wiadomo – jest dla zawodnika najważniejsze. Podobno były też problemy z ustaleniem, czy uda się na czas uprać skarpetki oraz z ilością papieru toaletowego w ubikacji obok szatni. Nie można też pominąć faktu, że dywersję na rzecz Czechów uprawiał na stadionie we Wrocławiu Krtek, który intensywnie kopał po murawą kretowiska, złośliwie akurat na drodze biegnących Polaków.

Słowem – znów byliśmy najlepsi, jak zwykle, i niechybnie wygralibyśmy, gdyby nie te kilka całkowicie obiektywnych i kompletnie od nas niezależnych czynników.

 

Zaskoczenie tygodnia

W następstwie tego oszałamiającego sukcesu polskiej reprezentacji prezes PZPN Grzegorz Lato oznajmił – ku zaskoczeniu wszystkich – że nie zamierza podawać się do dymisji. Więcej nawet – jest tak dumny z siebie i związku oraz sposobu, w jaki przygotował naszych wybitnych piłkarzy do mistrzostw, że prawdopodobnie będzie kandydował na kolejną kadencję.

Bardzo słusznie. Ja również uważam, że nie należy zmieniać koni na środku rzeki. Teraz trwa Euro. Za dwa lata mundial. Za kolejne dwa następne Euro. Za następne dwa mundial. I tak dalej. Dwa lata to bardzo krótko, nie można narażać naszych piłkarzy, a już zwłaszcza działaczy, na stres, związany ze zmianą prezesa PZPN w sytuacji, gdy między kolejnymi wyzwaniami jest tak niewielka pauza. Jako że na Euro, za swą ofiarną i wytężoną pracę, prezes Lato zarobi około ośmiu milionów złotych, więc za te pieniądze będzie mógł długo jeszcze żyć w zdrowiu. Sto lat, panie prezesie. W 2050 r. też może będą jakieś mistrzostwa.

 

Jasnowidze tygodnia

Po tragicznej śmierci gen. Sławomira Petelickiego zaroiło się od dziennikarzy ze zdolnościami paranormalnymi. Podczas gdy policja dopiero zbierała ślady, a prokuratura rozważała, czy rozpocząć śledztwo, oni już wiedzieli, że były szef GROM na pewno popełnił samobójstwo, że nikt mu przy tym nie pomagał ani go do niego nie namawiał. Prym w tej grupie wiodła Dominika Wielowieyska z „Gazety Wyborczej”.

Muszę przyznać, że zazdroszczę redakcji z Czerskiej posiadania w swojej stajni takich dziennikarzy. Zdolność jasnowidzenia jest w tym zawodzie nie do przecenienia i pewnie również moja redakcja chciałaby mieć Wielowieyską u siebie. Wiemy jednak, że nie ma na to nadziei, Dominika jest bowiem bardzo silnie ideowo związana z gazetą, której nie jest wszystko jedno.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych