Łukasza Warzechy podsumowanie tygodnia: sukces tygodnia, żenada tygodnia, apel tygodnia

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Sukces tygodnia

Polska dyplomacja we wspaniałej formie, jak zwykle. Radosław Sikorski pojechał do Berlina, zameldował się w hotelu i ze zgrozą stwierdził, że nie ma w ofercie żadnego polskiego kanału telewizyjnego, w związku z czym nie może obejrzeć, jak pięknie będzie się prezentował przed kamerami. Bo poza polskimi stacjami nikt jego doniosłej wizyty nie dostrzegł. Wziął więc szybciutko firmowy papier polskiego MSZ i napisał do dyrektora hotelu, że to skandal. I kto teraz może powiedzieć, że pan minister nie ma odwagi postawić się Niemcom?

Szef MSZ nie jest wprawdzie w stanie od dwóch lat spowodować, żeby Rosjanie oddali Polsce wrak tupolewa, nie umie zdobyć na piśmie zobowiązania niemieckiego rządu, że w razie potrzeby odblokuje tor żeglugowy do Świnoujścia, zablokowany rurą Nordstreamu ani nie potrafi skonstruować koalicji, w której łatwiej byłoby nam blokować pomysły redukcji emisji CO2, ale w sprawie polskiej telewizji w berlińskim hotelu działa nieugięcie.

Niestety, ze skutecznością w tej sprawie jest podobnie jak w innych kwestiach. Hotel wyjaśnił, iż polskich gości jest w nim za mało, żeby mieć na stałe w ofercie polskie kanały. I to ostatecznie potwierdza, jak niesamowicie silna jest pozycja Radosława Sikorskiego w Europie. A dokładnie – w europejskich hotelach.

 

Żenada tygodnia

Twór zwany Radą Etyki Mediów nadal istnieje! A wydawało się, że odeszli z niego już wszyscy członkowie. Po swoich 174 kompromitacjach REM powinna schować się w jakiejś piwnicy i udawać, że jej nie ma. Ale nie – ona nadal sobie oświadcza, potępia i karci, jak gdyby nigdy nic. W mijającym tygodniu REM się odpowiednio nadęła, nakręciła i skarciła Wojciecha Cejrowskiego za jego program o buddyzmie.

Cytowanie opinii REM ma taki sam sens jak cytowanie opinii Koła Miłośników Gupików z Mszany Dolnej, więc to pomijam. Natomiast do REM pasuje jak ulał stary dowcip. Przychodzi baba do lekarza i mówi: „Panie doktorze, mam taki problem – wszyscy mnie lekceważą”. Lekarz: „Następny proszę”.

 

Apel tygodnia

Jarosław Kaczyński zawezwał w specjalnej uchwale synów marnotrawnych PiS do powrotu na łono partii w imię zjednoczenia prawicy. Apel skierowany jest do tych, którzy odeszli z PiS „bez poważnych merytorycznych i programowych powodów”. Trudno powiedzieć, kto się do tej kategorii łapie, ale zapewne ten, kogo za godnego powrotu uzna sam prezes.

Z uchwały przebija charakterystyczny ton skromności i tolerancji wobec innych wizji politycznych:

„Jedynym ugrupowaniem, zdolnym przeciwstawić się planowemu osłabieniu polskiego państwa i demoralizowaniu jego obywateli, jest Prawo i Sprawiedliwość […]. Tylko skupienie się wokół PiS wszystkich, których łączy troska o pomyślną przyszłość niepodległej Polski, gwarantuje możliwość uzyskania realnego wpływu na funkcjonowanie państwa. […] Politycy, którzy odmawiają współpracy w ramach jednej formacji lub opuścili szeregi Prawa i Sprawiedliwości, działają na rzecz partii szkodzących Polsce”.

Jak się dowiadujemy, warunki powrotu nie są zbyt ciężkie. Wystarczy postać trzy dni na jednej nodze w worze pokutnym na podwórku na Nowogrodzkiej, przez cały czas dokonując samobiczowania i zarazem recytując bez przerwy: „Precz z Tuskiem, Jarosław Kaczyński na premiera, prezydenta i króla”, kręcąc młynka palcami prawej ręki, a lewą trzymając nad głową mały palec prawej stopy. Na koniec trzeba jeszcze wypastować buty Markowi Suskiemu oraz własną krwią podpisać weksel in blanco.

Kolejka chętnych do powrotu do PiS jest już podobno tak długa, że obowiązuje lista społeczna.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.