"WOŚP faktycznie ratuje nie tyle chore dzieci, co raczej budżet. I to z pewnością nie jest normalne"

PAP
PAP

Kto czytał tę kolumnę rok temu, pamięta zapewne, że nie jestem wielbicielem akcji podstarzałego faceta w czerwonych okularkach, udającego młodego buntownika. O Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Przemocy (moralnej) pisałem i nie będę powtarzał swoich argumentów (kto zechce, może je odnaleźć na moim blogu).

Zatem tym razem, zamiast powtarzać własne argumenty, postanowiłem zebrać kilka najczęściej się pojawiających kontrargumentów drugiej strony i pokazać, dlaczego są one fałszywe i nielogiczne.

„Owsiak zbiera na dzieci, więc ważny jest szczytny cel, a nie styl samego Owsiaka i okoliczności zbiórki”. Takie podejście oznacza, że uznajemy, iż cel uświęca środki. To zasada zła i niebezpieczna. Wynika z niej, że każdemu należy wybaczyć i darować wszystko, byleby podłączył się pod jakiś szczytny cel. Załóżmy (nie jest to porównanie z Owsiakiem, ale czysto teoretyczny przykład), że znany i czynny handlarz żywy towarem organizuje zbiórkę na samotne kobiety. Albo że znany z bezwzględności i mobbowania ludzi pracodawca robi kwestę na bezdomnych. Mielibyśmy uznać, że wszystko jest w porządku? Nie, cel nie uświęca środków.

„Owsiak potrafił rozkręcić sam wspaniałą akcję”. Owsiak nie rozkręcił akcji sam. Bez bezprecedensowego, groteskowego wręcz zaangażowania państwa – telewizji publicznej, samorządów, wojska, policji i innych służb – WOŚP by nie istniała. Żadna inna inicjatywa nie może liczyć na takie wsparcie. WOŚP jest jak nieuczciwie promowany towar. Trudno się zachwycać, że coś się świetnie sprzedaje, jeżeli reklamy tego produktu wyskakują nam nawet z lodówki. Warto natomiast zadać sobie pytanie, dlaczego akurat ten produkt jest od lat reklamowany tak natrętnie i dostaje takie wsparcie.

„Pieniądze dla WOŚP pochodzą od zwykłych ludzi”. Znaczna część pieniędzy nie pochodzi z prywatnych datków, ale od firm (które zresztą  nie pytają swoich klientów, czy ci chcą przeznaczać swoje pieniądze na ten cel), a także pośrednio od państwa, czyli z naszych podatków. Bo czymże innym jak nie wspomożeniem WOŚP jest oddawanie jej superdrogiego czasu antenowego przez TVP albo partycypowanie przez samorządy w kosztach organizacji koncertów?

„Bez Owsiaka polskie szpitale nie miałyby sprzętu”. Bez Owsiaka i jego akcji szpitale musiałyby dostać ten sprzęt od państwa, tak jak być powinno. Wyposażanie szpitali to obowiązek państwa, a kupowanie sprzętu medycznego to nie klasyczna dobroczynność, ale jej wykoślawienie. WOŚP faktycznie ratuje nie tyle chore dzieci, co raczej budżet. I to z pewnością nie jest normalne.

„Skoro nie popiera pan WOŚP, to nie powinien pan korzystać z kupowanego przez nią sprzętu”. Na tej samej zasadzie można by powiedzieć: jeżeli ktoś nie lubi PiS, to nie powinien jeździć drogami, zbudowanymi za rządów tej partii. Jak wyjaśniłem, WOŚP może działać tylko dzięki wsparciu państwa. To państwo utrzymywane jest także z moich podatków. Zaś sprzęt trafia do publicznych szpitali i staje się ich własnością. Nie widzę powodu, żebym miał się powstrzymywać od korzystania z niego.

„Tylko Owsiakowi udało się stworzyć poczucie wspólnoty, które nie mija”. Wspólnota WOŚP jest jednorazowa i akcyjna. Pojawia się raz w roku pod wpływem namolnej propagandy i reklamy. Nie ma to nic wspólnego ze wspólnotowością trwałą, jaką tworzą np. kościoły albo poczucie przynależności do narodu. Poza tym, jako się rzekło, bez bezprecedensowego wsparcia państwa nawet tej jednodniowej wspólnoty nie dałoby się stworzyć.

Jest jeszcze wiele innych, podobnie błędnych argumentów, na których omówienie nie ma tu miejsca. Obrońców WOŚP proszę, żeby w przyszłości wymyślili coś nowego, bo odpieranie wciąż tych samych zarzutów staje się nudne.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.