Co ma Benedykt XVI do Baumana? Nikczemne porównanie blogera parówkowego portalu

 fot. PAP / M. Kulczyński
fot. PAP / M. Kulczyński

Nie jestem zwolennikiem „polemiki” z lewicą, jaką proponują środowiska narodowe w Polsce. Oczywiście doceniam ich antykomunistyczną postawę, ale obawiam się niestety, że ich metody walki z oponentem ideologicznym są z radością wykorzystywane przez liberałów i lewicę do budowania w Polsce określonego wizerunku całej prawicy.

Pamiętamy w końcu jak żenująco wypadło skakanie narodowców w maskach przed wykładem prof. Magdaleny Środy.  Łatwo dzięki takim akcjom wrzucać polską prawicę do jednego worka z napisem- faszyzm. Dziś próbował to robić były dziennikarz Urbanowskiego „Nie” Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota, który obarczył winą za działania narodowców… Prawo i Sprawiedliwość.

Trudno się nie zgodzić z prof. Ryszardem Legutką, który przypomniał jak media potraktowały lewackich chuliganów na wykładzie z udziałem Legutki, Sikorskiego i Normana Podhortza nazywając ich „ protestującymi lewicowcami". Środowiska narodowe wpisały się jednak w ten sam schemat szkodliwej histerii, która nie służy w najmniejszym stopniu debacie publicznej. I nie zmienia to faktu, że media inaczej ich czyn naświetlają.

Problem z postawą prof. Baumana jest natomiast bardzo poważny i zasypywany przez media głównego nurtu. Fetowany m.in. przez prezydenta Wrocławia Zbigniew Bauman ma fatalne karty w swojej przeszłości, i jako jeden z niewielu byłych komunistów nie widzi w tym nic złego. Trafnie to ujął prof. Ryszard Legutko:

Zygmunt Bauman jest dzisiaj intelektualną gwiazdą, ale przeszłość ma wyjątkowo paskudną, bo był unurzany w komunistyczny aparat bezpieczeństwa w czasach stalinowskich. Z tej przeszłości wcale się nie rozliczył, nie okazał skruchy i nie ma zamiaru tego uczynić. W wypowiedziach dla mediów obcojęzycznych nawet dumnie stwierdził, że walczył z siłami ciemności i że ogólnie miał rację. Trudno się więc dziwić, że znajdują się ludzie w Polsce, których to mierzi. Jest coś głęboko niestosownego w fakcie, że gwiazda intelektualna zbywa najpoważniejsze oskarżenia, a rzesza akolitów gdaka wokół niego w świętym oburzeniu wobec krytyków lub w równie świętym uwielbieniu wobec każdego słowa mistrza. Normana Podhoretza można krytykować za jego poglądy, ale w przypadku Baumana nie chodzi o poglądy, lecz o działania w zbrodniczym reżymie.

pisze Legutko na portalu wPolityce.pl.

CZYTAJ WIĘCEJ: Prof. Legutko: Jeśli lewactwo wyzywa prelegentów na uniwersytecie, to jest to słuszny protest, a jeśli kibice krzyczą „precz z komuną”, to jest to faszystowska hołota

Nie jest zaskoczeniem, że dziś liberalni publicyści bronią Baumana i go rozgrzeszają. Robią to od lat w mniej, lub bardziej przemyślany sposób. Niestety, chcące uchodzić za poważne, media poszły jeszcze dalej w kuriozalnej obronie naukowca. Dowodem na to jest tekst Krzysztofa Pacewicza na parówkowym portalu kierowanym przez duet Lis-Machała:

A na ironię zakrawa fakt, że polscy patrioci wytykają Baumanowi członkostwo w komunistycznym NKWD 60 lat temu, chociaż wcale im nie przeszkadzało, że emerytowany już papież Benedykt XVI parę lat wcześniej służył w nazistowskiej armii

- pisze całkiem na poważnie chłopak, który niejednokrotnie dyskutował publicznie z młodą polską prawicą.

Dlaczego w ogóle odnotowuje to populistyczne i bełkotliwe porównanie? Nie tylko dlatego, że Pacewicz aspiruje do miana nowego pokolenia lewicowych publicystów, który nie boi się otwartych debat z oponentem ideologicznym.  „Bloger, publicysta, aktywista, feminista, niepoprawny demokrata. Uwielbia dyskutować z ludźmi o odmiennych poglądach. Nie jest członkiem żadnej partii ani organizacji.”- podpisuje się na swoim blogu autor żenującego porównania.

Czy jeden z głównych przedstawicieli lewicy najmłodszego pokolenia właśnie tak rozumie dyskusję z oponentem? Nie będę nawet tłumaczył różnicy między przymusowym wcieleniem nastolatka do hitlerowskiej armii z świadomym działaniem w strukturach komunistycznej partii dorosłego faceta, który dziś nie odcina się od swojej haniebnej przeszłości. To urąga inteligencji czytelnika i zwykłej przyzwoitości. Należy zadać inne pytanie. Czy poważny portal powinien publikować podobne teksty, będące albo pokłosiem nieuctwa albo nikczemności autora? Nie pierwszy raz zadaje to pytanie w tekście na temat tekstu z tego portalu. Obawiam się, że nie jest to ostatni raz. W końcu portal związany jest z człowiekiem, który okładkami „Newsweeka” przeniósł debatę publiczną na poziom zarezerwowany do tej pory dla niszowych hejterów.

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych