Nie jestem zwolennikiem „polemiki” z lewicą, jaką proponują środowiska narodowe w Polsce. Oczywiście doceniam ich antykomunistyczną postawę, ale obawiam się niestety, że ich metody walki z oponentem ideologicznym są z radością wykorzystywane przez liberałów i lewicę do budowania w Polsce określonego wizerunku całej prawicy.
Pamiętamy w końcu jak żenująco wypadło skakanie narodowców w maskach przed wykładem prof. Magdaleny Środy. Łatwo dzięki takim akcjom wrzucać polską prawicę do jednego worka z napisem- faszyzm. Dziś próbował to robić były dziennikarz Urbanowskiego „Nie” Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota, który obarczył winą za działania narodowców… Prawo i Sprawiedliwość.
Trudno się nie zgodzić z prof. Ryszardem Legutką, który przypomniał jak media potraktowały lewackich chuliganów na wykładzie z udziałem Legutki, Sikorskiego i Normana Podhortza nazywając ich „ protestującymi lewicowcami". Środowiska narodowe wpisały się jednak w ten sam schemat szkodliwej histerii, która nie służy w najmniejszym stopniu debacie publicznej. I nie zmienia to faktu, że media inaczej ich czyn naświetlają.
Problem z postawą prof. Baumana jest natomiast bardzo poważny i zasypywany przez media głównego nurtu. Fetowany m.in. przez prezydenta Wrocławia Zbigniew Bauman ma fatalne karty w swojej przeszłości, i jako jeden z niewielu byłych komunistów nie widzi w tym nic złego. Trafnie to ujął prof. Ryszard Legutko:
Zygmunt Bauman jest dzisiaj intelektualną gwiazdą, ale przeszłość ma wyjątkowo paskudną, bo był unurzany w komunistyczny aparat bezpieczeństwa w czasach stalinowskich. Z tej przeszłości wcale się nie rozliczył, nie okazał skruchy i nie ma zamiaru tego uczynić. W wypowiedziach dla mediów obcojęzycznych nawet dumnie stwierdził, że walczył z siłami ciemności i że ogólnie miał rację. Trudno się więc dziwić, że znajdują się ludzie w Polsce, których to mierzi. Jest coś głęboko niestosownego w fakcie, że gwiazda intelektualna zbywa najpoważniejsze oskarżenia, a rzesza akolitów gdaka wokół niego w świętym oburzeniu wobec krytyków lub w równie świętym uwielbieniu wobec każdego słowa mistrza. Normana Podhoretza można krytykować za jego poglądy, ale w przypadku Baumana nie chodzi o poglądy, lecz o działania w zbrodniczym reżymie.
pisze Legutko na portalu wPolityce.pl.
Nie jest zaskoczeniem, że dziś liberalni publicyści bronią Baumana i go rozgrzeszają. Robią to od lat w mniej, lub bardziej przemyślany sposób. Niestety, chcące uchodzić za poważne, media poszły jeszcze dalej w kuriozalnej obronie naukowca. Dowodem na to jest tekst Krzysztofa Pacewicza na parówkowym portalu kierowanym przez duet Lis-Machała:
A na ironię zakrawa fakt, że polscy patrioci wytykają Baumanowi członkostwo w komunistycznym NKWD 60 lat temu, chociaż wcale im nie przeszkadzało, że emerytowany już papież Benedykt XVI parę lat wcześniej służył w nazistowskiej armii
- pisze całkiem na poważnie chłopak, który niejednokrotnie dyskutował publicznie z młodą polską prawicą.
Dlaczego w ogóle odnotowuje to populistyczne i bełkotliwe porównanie? Nie tylko dlatego, że Pacewicz aspiruje do miana nowego pokolenia lewicowych publicystów, który nie boi się otwartych debat z oponentem ideologicznym. „Bloger, publicysta, aktywista, feminista, niepoprawny demokrata. Uwielbia dyskutować z ludźmi o odmiennych poglądach. Nie jest członkiem żadnej partii ani organizacji.”- podpisuje się na swoim blogu autor żenującego porównania.
Czy jeden z głównych przedstawicieli lewicy najmłodszego pokolenia właśnie tak rozumie dyskusję z oponentem? Nie będę nawet tłumaczył różnicy między przymusowym wcieleniem nastolatka do hitlerowskiej armii z świadomym działaniem w strukturach komunistycznej partii dorosłego faceta, który dziś nie odcina się od swojej haniebnej przeszłości. To urąga inteligencji czytelnika i zwykłej przyzwoitości. Należy zadać inne pytanie. Czy poważny portal powinien publikować podobne teksty, będące albo pokłosiem nieuctwa albo nikczemności autora? Nie pierwszy raz zadaje to pytanie w tekście na temat tekstu z tego portalu. Obawiam się, że nie jest to ostatni raz. W końcu portal związany jest z człowiekiem, który okładkami „Newsweeka” przeniósł debatę publiczną na poziom zarezerwowany do tej pory dla niszowych hejterów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/160392-co-ma-benedykt-xvi-do-baumana-nikczemne-porownanie-blogera-parowkowego-portalu