Oskarżanie Franciszka o kolaborację z juntą to dopiero początek. Ten papież jest niebezpieczny dla jakobinów z wielu względów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Niedawno jeden z polskich jakobinów z tytułem profesora wytknął Benedyktowi XVI przeszłość w hitlerowskiej armii. Papież Franciszek będzie szczególnie mocno atakowany w ciągu swojego pontyfikatu. Już kilka minut po ogłoszeniu wyników konklawe publicysta Gazety Wyborczej zajął się jego lustracją i zaczął sugerować rzekomą kolaborację Jorge Mario Bergoglio z argentyńską juntą wojskową.

Przyglądając się dzisiejszym artykułom z lewicowych gazet można przypomnieć sobie nagonkę na Piusa XII, która ma miejsce od kiedy agentura KGB wydała paszkwil na temat tego wielkiego obrońcę setek tysięcy Żydów.

„Jak Franciszek zachowywał się w czasach krwawych rządów argentyńskiej junty”- pyta „Gazeta Wyborcza”. Dziennik przypomina, że lata 1976-83, gdy krajem rządziła wojskowa dyktatura, „był bez wątpienia najczarniejszym okresem także w historii argentyńskiego Kościoła. Jorge Mario Bergoglio był wówczas jezuickim prowincjałem i co najmniej dwóch zakonników stwierdziło, że zostali przez niego wydani władzom za zbytnią lewicowość. Byli torturowani.” Choć gazeta przypomina, że w obronę papieża wziął Franciszka Adolfo Perez Esquivel, argentyński laureat Pokojowej Nagrody Nobla i założyciel organizacji, która dokumentowała zbrodnie wojskowych dyktatur w Ameryce Południowej, to i tak teza przez nią postawiona ma odpowiedni wydźwięk. Perez uważa, że było wielu hierarchów, którzy stali się wspólnikami dyktatury, zaś Bergoglio do nich zdecydowanie nie należał. „Czy to wystarczy?”- pyta dziennikarz „GW” i odpowiada sam sobie-  „Na pewno nie.” Zapamiętajmy to „na pewno nie”. Będzie ono towarzyszyć pontyfikatowi Franciszka.

Nie chcę się odnosić do historycznych zarzutów „GW” wobec obecnego papieża. Poczekam aż zrobią to historycy. Nie zapominajmy oczywiście, że gazeta jednoznacznie sprzeciwia się lustracji księży kolaborujących z komunistami. Nie od dziś wiemy, że grzechy ludzi Kościoła są dla „GW” wyjątkowo mocno stopniowane. Bardziej interesujący będzie ostrzał stosunku do postawy papieża wobec nauki Kościoła katolickiego. A taki się bez wątpienia pojawi. I będzie on bezkompromisowy jak przystało na „człowieka pospolitego” -triumfującego w Europie. Niestety dla postępowców, którzy pieją z zachwytu, że nie ma już na tronie papieskim znienawidzonego Benedykta XVI-go, Franciszek jest konserwatystą. Poczuła to na swojej skórze lewacka prezydent Argentyny Cristiny Fernandez de Kirchner, która do dziś nie może wyjść z szoku, że znienawidzony Bergoglio został głową Kościoła katolickiego. Zachowanie lewicowej ekipy rządzącej Argentyną przypomina reakcje polskich komunistów, którzy nie mogli wyjść z szoku po wyborze na papieża Karola Wojtyły. Takich reakcji będzie więcej. Dlaczego? Z uwagi na umiejętność poruszania się papieża w mediach oraz jego „czysty” wizerunek. Dawno nie mieliśmy w końcu papieża, który swoją postawą pokazywałby franciszkańskie uniżenie. A w końcu dzisiejsi jakobini widzą w  Watykanie głównie złoto i pedofilów. Teraz trudniej im będzie oskarżać papieża o bycie pazernym monarchą.

Odnowa Kościoła niewątpliwie powinna iść w stronę nawracania do życia zgodnego z ewangelią. A jeśli tak jest, to wybór Franciszka będzie pewnie bardzo dobrą decyzją, bo Ojciec Święty nie raz już udowadniał konsekwencję swojego działania i umiejętności odnalezienia się w bardzo trudnych warunkach, a swoim całym życiem pokazywał olbrzymie poszanowanie dla ewangelii.

pisze w „Rzeczpospolitej” jezuita ks. prof. Aleksander Posacki. Bergoglio dowiódł, że potrafi wprowadzać nowe metody ewangelizacyjne w Argentynie. Zeświecczona Europa potrzebuje dziś nowej nadziei. Nadziei czysto chrystusowej, takiej jaką zaprezentował Bergoglio myjąc nogi chorym na AIDS. Powrót do fundamentów wiary jest najlepszą i jedyną metodą by uratować przesiąknięte nihilizmem dusze. I tego muszą się totalnie bać współcześni jakobini. Przygotujmy się więc na kolejne ataki na Franciszka. W Watykanie panuje w tej chwili osoba, która będzie potrafiła, przepraszam za kolokwializm, ale żyjemy w mediokracji, „sprzedać” medialnie nauki Jezusa Chrystusa. Pamiętajmy jak bardzo na zachodzie nienawidzono Jana Pawła II, który korzystając ze swojej ogromnej charyzmy i medialnych umiejętności rozbijał w pył argumentacje infantylnych dzieciaków pokolenia 68. Franciszek ma szansę pójść tą  samą drogą. Oni to wiedzą…

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych