Zgadzam się z Jackiem Karnowskim, który napisał że nastał czas dla opozycji na przeprowadzenie kontrataku. Trzeba go przeprowadzić mądrze i rozważnie. Podzielam pogląd, że dziś trzeba - jak to swego czasu postulował prof. Zybertowicz - obniżać poziom strachu przed opozycją, który objawia się w powadze, odpowiedzialności i adekwatności działań do sytuacji.
Pierwszym krokiem do takiego uderzenia była bardzo dobra debata z ekspertami na temat programu gospodarczego PiS. Po raz kolejny podkreślę, że niewielu liderów partyjnych zdecydowałoby się poddać publicznemu osądowi swój program gospodarczy. Szczególnie, gdy jest on socjalizujący, a na sali znajdują się takie osoby jak prof. Gwiazdowski czy prof. Gomułka. Wielu moich znajomych, będących bardzo daleko od PiS dało wielki kredyt zaufania dla Kaczyńskiego i wyraziło podziw ( umiarkowany rzecz jasna) dla Kaczyńskiego za ten manewr.
Drugim krokiem Kaczyńskiego był ciekawy pijarowo manewr z prof. Piotrem Glińskim związanym niegdyś z Unią Wolności. Jeżeli ten polityk będzie przez następne lata twarzą PiS, a po słowach niektórych polityków PiS można się spodziewać, że jego romans z Kaczyńskim potrwa dłużej, może to się przełożyć na poparcie centrowych wyborców. Manewr z prof. Glińskim jest podobny do współpracy partii Kaczyńskiego z Czesławem Bieleckim, który niejednokrotnie pokazał, że potrafi w merytoryczny sposób polemizować z „autorytetami” walącymi ostro w Kaczyńskiego.
Teraz przyszedł czas na trzeci krok. Ma nim być m.in. debata zdrowotna. Jest to znakomity pomysł. Rząd Platformy Obywatelskiej z fatalnymi ministrami zdrowia jest współodpowiedzialny ( pamiętajmy o wykańczającym naszą służbę zdrowia systemie, który nie został stworzony przez Tuska) za upadające szpitale dziecięce, pacjentów stojących w długich kolejkach, brak refundacji leków etc. Grzechy i zaniedbania PO tylko w kwestii polityki zdrowotnej mogą doprowadzić ten rząd do wstrząsu. W przeciwieństwie do Smoleńska czy lustracji kwestia ochrony zdrowia dotyczy nas wszystkich. Następna debata powinna dotyczyć systemu sprawiedliwości i działań służb specjalnych. Polacy dowiedzieliby się o masowej inwigilacji obywateli i wypuszczaniu z więzień bossów Pruszkowa. W gruncie rzeczy niemal każde ministerstwo w rządzie Tuska mogłoby zostać przez taką debatę obnażone. Ten rząd naprawdę można pokonać na jego polu.
„Widać, że niektórzy ludzie w swojej nienawiści do PiS-u i ojca Tadeusza Rydzyka wymagają nie tyle psychoanalizy, co egzorcyzmów. Widziałem tam rzeczywiście takich trzęsących się, bluzgających straszliwie pod nosem”-
mówił wczoraj w „Bliżej” Rafał Ziemkiewicz. Ta nienawiść oczywiście zawsze będzie o sobie dawała znać. To jest nienawiść chorobliwa i nieracjonalna. Jest to nienawiść w stylu Kutza i Niesiołowskiego, która powoduje jedynie destrukcję. Nie ma sensu wchodzić z nią w dyskusję. Ci ludzie są i tak już straceni i potrzebują duchowej pomocy. Wdawanie się w pyskówki z chorymi z nienawiści grupami społecznymi może spowodować jedynie przyjęcie ich argumentacji. Na ich terenie ( choć po stronie pisowskiej też mamy niezłych harcowników) wygrać się nie da. PiS zagospodarował już elektorat skrajny i nie musi o niego walczyć specjalnie. Tuska z przymusu popiera bardzo wielu rozsądnych i porządnych ludzi. Trzeba na nich się otworzyć.
Przedwczorajsza debata prezydencka Mitta Romneya z Barackiem Obamą pokazała, że można (dosłownie) zgnieść ulubieńca mediów i człowieka, który oparł swoja prezydenturę na strachu i pijarze. Pamiętajmy, że Obama wygrał wybory dzięki „nadziei” i strachu przed diaboliczną bushowską prawicą. Następnie żerował on na tym strachu przez 4 lata i oparł swoje rządy na sprawnym pijarze. I co? I pojawił się sztywny, popełniający gafy prawicowiec, któremu nie dawano szansy w starciu z królem mediów. Romney niespodziewanie pobił rekord Reagana i okazał się być najlepiej ocenianym politykiem w debacie prezydenckiej. Obama nie istniał przy znakomicie przygotowanym merytorycznie mormonie. To nie było zwycięstwo. To była miazga. Jak to osiągnął stojący na straconej pozycji Romney? Był sympatyczny, wyluzowany, pewny siebie i punktował Obamę z pozycji merytorycznych. Innymi słowy wszedł na pole ulubieńca salonów i mediów.
Przy wszystkich różnicach między amerykańską a polską polityką, można sytuacje amerykańską porównać do naszej. Romney również musiał walczyć o skrajny elektorat, mając na dodatek wielką konkurencje po prawej stronie. Jednak nie zapomniał on o centrum i na tym polu znokautował Obamę. Pisałem kilka dni temu, że PiS-owi nie wystarczy zwycięstwo kilkoma punktami procentowymi. PiS by rządzić potrzebuje albo bardzo silnego koalicjanta ( a takiego nie ma), albo historyczne zwycięstwo jakiego III RP jeszcze nie widziała ( na to też się nie zanosi w najbliższej przyszłości). Nie oznacza to rzecz jasna, że należy zaniechać walki w rządem. Ten układ można rozbijać powoli. Może część tego układu, zmieni wówczas front?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/141648-kontratak-pis-tak-ale-w-stylu-romneya-i-jego-fenomenalnego-prawego-prostego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.