Przerażające fakty z aborcyjnego „domu tysiąca trupów”. Oto świat zwolenników aborcji

fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Kermit Gosnell mordował w swojej klinice aborcyjnej nie tylko dzieci w łonach kobiet, ale także urodzone w późnym okresie ciąży, przecinając im nożyczkami rdzeń kręgowy. Obecnie odbywa się proces człowieka, którego śmiało można nazwać Freddym Kruegerem aborcji. Niestety ten rzeźnik mógł funkcjonować przez legalną w USA aborcję. Czy tego samego chcą polscy zwolennicy „prawa do własnego brzucha”?

Gosnell prowadził swoją nowoczesną celę śmierci, zwaną kliniką aborcyjną, od 1979 roku. Dopiero dwa lata temu jego gabinet skontrolowali urzędnicy, mimo tego, że od lat kobiety składały na policji zawiadomienia o tym, co dzieje się w tej rzeźni. Wszystko zmieniło się dopiero, gdy do kliniki na „zabieg” przyszła Karamaya Mongar, która zmarła na skutek przedawkowania leków przeciwbólowych.  W wyniku przeprowadzonego śledztwa ława przysięgłych sporządziła obszerny raport, w którym napisano, że w rzeźni mordercy „panowały fatalne warunki sanitarne. Śmierdziało kocimi odchodami. Wszędzie znajdowały się worki foliowe z rozczłonkowanymi ciałami dzieci poczętych, zakrwawione koce i bielizna, a sprzęt medyczny pokryty był rdzą i nie nadawał się do użytku. „Klinika” była - jak się wyraził prokurator Seth Williams - „domem żywcem przeniesionym z horroru” . Śledczy odkryli, że Gosnell wraz z ośmioosobowym niewykwalifikowanym personelem uśmiercił setki dzieci poczętych przez rozczłonkowanie rdzenia kręgowego. Klinikę wizytowała „Krajowa Federacja na rzecz Aborcji” oraz urzędnicy stanowych władz sanitarnych i medycznych. Nikt „nie kiwnął palcem”, by cokolwiek z tym zrobić, jak czytamy w raporcie. Gosnellowi postawiono w końcu zarzut zarzuty zamordowania co najmniej 7 dzieci i spowodowanie śmierci jednej z kobiet. Po skandalu z ujawnieniem opieszałości urzędników państwowych czterech prokuratorów straciło posady.

Podczas procesu dwie pracownice przyznały się do morderstwa 3 stopnia. Prokuratorzy uważają, że to wszechobecna „kultura chciwości i obojętności” w klinice Kermita Gosnella zwanej „domem horroru” jest główną przyczyną śmierci 41 letniej kobiety, co najmniej siedmiu nienarodzonych dzieci i uzależnienia nieznanej liczby mieszkańców Pensylwanii od nielegalnych leków na receptę. Nawet aborcjoniści są przerażeni skalą bestialstwa panującą w „klinice” Gosnella. Czy powinni?

Czy fakt, że Planned Parenthood uśmierca dzieci nienarodzone w sterylnych warunkach, powoduje, że ich śmierć jest bardziej usprawiedliwiona? Czy zamordowanie człowieka w ciemnej uliczce jest bardziej niemoralne niż wstrzyknięcie mu trucizny z nowoczesnej klinice eutanazyjnej? Nie. Morderstwo zawsze jest morderstwem. Znamienne  dla naszych czasów jest właśnie to, że szok wywołał sposób zabijania przez zbrodniarza Gosnella dzieci nienarodzonych, a nie sam fakt ich uśmiercania. Amerykanie przerazili się, że klinika była „domem żywcem przeniesionym z horroru”. Zapominają jednak, że każda klinika aborcyjna jest domem wyjętym z horroru. Tyle, że większość wygląda schludnie, zaś dzieci mordowane są w sposób bardziej „humanitarny”. Nie przecina im się nożyczkami rdzeniu kręgowego na brudnej szmacie a wysysa się je po prostu odkurzaczem wprost do worka na śmieci w sterylnym pokoju. To jedyna różnica. Dlatego właśnie tak żałosny jest argument polskich aborcjonistów, którzy przekonują, że trzeba zalegalizować aborcją w naszym kraju, bo jest ona przeprowadzana w niehumanitarnych warunkach. Absurd? W USA udało się wmówić wielkiej części społeczeństwa, że aborcja to tylko „zabieg”. Dlatego nikt nie kontrolował rzeźni Gosnella. Niestety właśnie ta znieczulica powoduje, że postulaty aborcjonistów idą dalej. Kilka dni temu autorytet prof. Magdaleny Środy przyznał po raz kolejny, że rodzice powinni mieć prawo do zabijania noworodków.

"Możemy przekonująco argumentować, że nie powinniśmy zabijać, wbrew woli, samoświadomych istot, które chcą dalej żyć. Widzimy to jako naruszenie ich autonomii. Ale dlaczego mówimy o tym przywileju w przypadku istoty, która nie ma jeszcze zdolności do racjonalnego myślenia i nie posiada samoświadomości?" –

pisze prof. Peter Singer na łamach dziennika "The Scotsman". Jak informuje Life Site News, według Singera "osobowości" pozbawieni są również nowonarodzeni ludzie i osoby z uszkodzonym mózgiem w każdym wieku. Filozof uważa, że ich osobowość powinna być im legalnie przypisana dopiero po zatwierdzeniu przez ich rodziców lub opiekunów. Jego zdaniem, rodzicom należy dać czas, aby mogli zdecydować, czy chcą  podtrzymywać przy życiu dziecko, a dopiero później należy zapewnić mu ochronę prawną. Czy ktokolwiek dziwi się, że „domy tysiąca trupów” pączkują w zachodniej cywilizacji? Strzeżmy Polskę przed aborcjonistamii ich światem. W imię tych najsłabszych.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.