Stankiewicz agresorką, paparazzi i goebbelsowską propagandystką. Niesiołowski bohaterem i człowiekiem ze słabymi nerwami. Naprawdę zaczynam się czuć jak bohater „Wyspy tajemnic”, który do końca nie wiedział czy on jest jedynym obłąkanym na wyspie czy może wszyscy dookoła niego zwariowali.
Nie chciałem już pisać o Stefanie Niesiołowskim i jego szaleństwach. Myślałem, że opis stanowiska międzynarodowej organizacji „Reporterzy bez Granic” skończy moje komentarze dotyczące posła PO. Okazuje się, że poranny przegląd prasy zmusza mnie do podzielenia się z państwem kolejną refleksją na ten ponury temat. Mam nadzieję, że robię to po raz ostatni.
Cytowaliśmy wczoraj na tym portalu zupełnie kuriozalne wypowiedzi dziennikarzy, który bronili Niesiołowskiego nazywając Ewę Stankiewicz paparazzi czy pisowską działaczką. Okazuje się, że nie tylko bycie paparazzi powoduje, że można być bitym przez polityków.
„Jej bieganie z kamerą jest takim samym dziennikarstwem jak praca operatorów, którzy w czarnej epoce IV RP towarzyszyli ekipom Zbigniewa Ziobry w czasie rewizji i aresztowań i kręcili propagandowe materiały do oczerniania wrogów klasowych w państwowej telewizji. Bardzo zatem proszę: dbajmy o precyzję sformułowań i terminów. Nie nazywajmy dziennikarzami funkcjonariuszy partyjnych aparatów propagandy”-
pisze o Stankiewicz nieoceniony były naczelny „Newsweeka” Wojciech Maziarski, który zawsze niezależnie oceniał zagrożenie Polski przed kaczyzmem i czarną epoką IV RP ( co nie uchroniło go przed uchowaniem się przed szturmem Lisa na jego tygodnik).
Zdaniem Maziarskiego, który znalazł sobie teraz gniazdko w „Gazecie Wyborczej” Stankiewicz była namolna i arogancka nawet wtedy, gdy Niesiołowski jej GRZECZNIE odmówił. Według publicysty Niesiołowski nie przekroczył również uzasadnionej obrony koniecznej.
„Atakowany kamerą jak kastetem po prostu ją odepchnął, mówiąc agresorce "won".- pisze Maziarski.
Tak, tak. Możecie Państwo sprawdzić. Nie manipuluję tym cytatem. Maziarski naprawdę coś takiego napisał. Ten cytat powinien stać się hasłem na koszulkach dzieci III RP. Zrobiłby furorę obok „Nie płakałem po papieżu” czy „Miałam aborcję”. Fakty są jednak takie, że Niesiołowski zaatakował dziennikarkę nie tylko werbalnie. I co? I nic. Niesiołowski występuję jako równoprawny komentator u Lisa, Wyborcza.pl daje dziś wielki wywiad z nim zatytułowany „Nie będę już mówił "won!", opatrzony zdjęciem posła w pozycji przepraszającego uczniaka. Znany socjolog nazywa Stankiewicz goebellsowską propagandystką a politycy PO zapewniają, że Niesiołowski walczył o wolną Polskę i mogły mu puścić nerwy. Lis zaprasza Niesiołowskiego by ten komentował polityczną rzeczywistość Polski i razem z byłym wice naczelnym „NIE” opowiadał o narastającej agresji w naszym kraju, która przypomina to co się działo przed zabójstwem Narutowicza. Niesiołowski nadal jest medialną gwiazdą i nikt nie zastanawia się nad jego kondycją psychiczną. W przeciwieństwie oczywiście do posła Antoniego Macierewicza, który jest najsłynniejszym „psycholem od Rydzyka”.
Pamiętacie Państwo scenę z „Lotu nad kukułczym gniazdem”, gdy wszyscy pensjonariusze królestwa kierowanego przez siostrę Ratched po kolei uświadamiają McMurphemu, że dobrowolnie siedzą w wariatkowie? McMurphy nie może uwierzyć, że ludzie z własnej woli dają się poniżać przez wszechwładny system stworzony przez siostrzyczkę. W końcu system dopada Randala niemal tak samo jak Teddiego Danielsa z „Wyspy tajemnic”, który nie wie czy jest jedynym normalnym facetem na wyspie czy pacjentem szpitala. Ja się naprawdę zaczynam tak czuć. Może więc to ja zwariowałem? Może nie dostrzegam, że to my, prawicowa hołota, bez przerwy drażnimy prorządowych dziennikarzy, którzy dostrzegają w Tusku zbawiciela, polityków Partii, którzy w pocie czoła budują dobrobyt w naszym umęczonym awanturami kraju, ministrów, którzy nawet będą pracować podczas Euro oraz prezydenta, który w końcu nie kompromituje nas za granicą? Może to my nie potrafimy uszanować takich bohaterów jak Niesiołowski i nie dostrzegamy, że popieraliśmy mroczny system IV RP, gdzie wsadzano o 6 rano ludzi do więzień? Może. A może jednak jest inne wytłumaczenie rzeczywistości, którą stworzyli dla nas Bobki Budowniczy III RP. Może to po prostu Paragraf 22?
„Był więc tylko jeden kruczek – paragraf 22–który stwierdzał, że troska o życie w obliczu realnego i bezpośredniego zagrożenia jest dowodem zdrowia psychicznego. Orr był wariatem i mógł być zwolniony z lotów. Wystarczyło, żeby o to poprosił, ale gdyby to zrobił, nie byłby wariatem i musiałby latać nadal. Orr byłby wariatem, gdyby chciał latać dalej, i byłby normalny, gdyby nie chciał, ale będąc normalny musiałby latać. Skoro latał, był wariatem i mógł nie latać; ale gdyby nie chciał latać, byłby normalny i musiałby latać.”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/132494-atakowany-kamera-jak-kastetem-po-prostu-ja-odepchnal-mowiac-won-w-tuskowym-wariatkowie-jest-tak-przyjemnie-ze-tylko-wariat-moglby-chciec-stad-uciec