"Koko Euro Spoko" idealnie koresponduje z naszym wąsatym przywódcą narodu. Może Polacy po prostu nie wyrośli jeszcze z tej „mentalnej wsi”?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Rafał Zawistowski, "RIDERS"
Rys. Rafał Zawistowski, "RIDERS"

Wczorajszy festyn z okazji ogłoszenia kadry na Euro 2012 znakomicie obrazuje współczesną Polskę. Oglądając ten obciachowy „szoł” brakowało mi tylko naszego wujaszka-myśliwego, który z okrzykiem ho-ho-ho wjechałby na nartach na scenę.”

Bardzo dobrze wczorajszy pokaz „nowoczesności” skomentował były reprezentant Polski Tomasz Hajto, któremu „szoł”  przypominał "dożynkowy festyn z klimatem rodem z pierwszomajowego pochodu". "Podsumowując, kompromitacja, ale my jako Polacy lubimy zrobić coś, żeby Europa się z nas śmiała" - skomentował były zawodnik niemieckiej Bundesligi. Trudno się z nim nie zgodzić. Czy jednak ta kompromitacja dotyczy tylko wczorajszego, pożal się Boże, „szoł” ze Smudą i „Koko Euro”- pioseneczką rodem ze „Wesela” Smarzowskiego, którą Polacy wybrali na piosenkę zagrzewającą reprezentację naszego kraju przed meczami? Czy może jednak wybór tego utworu „coś” nam pokazuje?  Czyż „Koko Euro Spoko” nie byłaby idealną piosenką zagrzewającą do boju niektórych naszych polityków? Może wybór tej piosenki przez społeczeństwo  pokazuje jaka jest jego kondycja mentalna? Oczywiście może jest prostsze wytłumaczenie tej kompromitacji. Może Polacy wybrali ten „hicior” bo lubią robić sobie jaja i postawili już krzyżyk na naszej reprezentacji? Możliwe. Ja jednak skłaniam się ku innemu rozwiązaniu tej „zagadki”.

Warto czasami oderwać wzrok od książek i zejść na ziemię. Ja robię to dzięki kontaktom z prostymi, ciężko pracującymi i uczciwymi  Polakami, którzy mają dosyć Tuska ( i na niego głosują z obawy przed wojną z Rosją), ale za to uwielbiają prezydenta Komorowskiego. Dlaczego? Bo jest spokojny, wyważony i nie wzbudza żadnych złych emocji. Na dodatek potrafi opowiedzieć rubaszny dowcip o „babochłopach” i pokazać się jako swojak z „ruskiej budy”, który zajada się domowym obiadem swojej żony. Prezydent ma też swojskie wąsy, sandały ze skarpetkami i „w ogóle jest taki polski”. Brakuje mu tylko pulowera na koszuli w kratę. Prezydent Komorowski zalicza oczywiście wtopy, ale są one takie „sympatyczne” ( śp. Lech Kaczyński nie był sympatyczny bo był z PiS) i „znajome” Polakom. Komu nie zdarzyło się w końcu usiąść pierwszemu przed kobietą? Któż nie lubiłby bigosu i komu nie mylą się daty historyczne? Kto nie jest czasami jak „Bronek” niech rzuci kamieniem- zdają się mówić Polacy. Nie zapominajmy, że prezydent Bronisław Komorowski z jakiegoś powodu jest popierany przez 70 proc społeczeństwa. Jakby jeszcze prezydent mówił po angielsku jak „Kwachu” to w ogóle byłoby super, nieprawdaż? Bronisław Komorowski jest odbierany jako facet „z ludu”, który niczym Forrest Gump ze swojskiego „faceta z sąsiedztwa” stał się głową państwa. Prezydent z pozoru jest dowodem na to, że każdy Polak może odnieść sukces jak on. Nikt nie pamięta oczywiście jego politycznych działań, gdy był ministrem obrony czy jego „dziwnej” obrony WSI. Mało kto pamięta jego wystąpienia jako marszałka Sejmu i żałosny pośpiech w przejmowaniu prezydentury po 10 kwietnia. Prości ludzie, którzy nie interesują się polityką, myślą schematami. I „Bronek” idealnie im się w te schematy wpisuje. Są jednak jeszcze tzw. ynteligenci, którzy również kochają prezydenta oraz premiera z jedynej, słusznej partii. Dlaczego? Bo są ignorantami od „koko, loko, bronko, dżambo, euro, spoko”? Czy może nie chcą pewnych rzeczy widzieć? Czy wygrane przez Platformę Obywatelską wybory po fatalnych rządach ekipy Tuska w latach 2007-2011, kompromitacja związana z katastrofą smoleńską, brak realizacji obietnic premiera, drożyzna i odchudzenie portfeli etc- czy to wszytko nie pokazuje, że duża część społeczeństwa na klapki na oczach? A może problem jest jeszcze głębszy i mamy jednak  do czynienia z „postpańszczyźnym  Polactwem”, które opisał Rafał Ziemkiewicz? Przecież strach przed „Kaczorem” nie może wszystkiego tłumaczyć.

Uwielbienie dla obecnego prezydenta, głosowanie na obciachową piosenkę jako wizytówkę Euro 2012 i trwanie przy nieudolnym Tusku dowodzi, że postkolonialna mentalność wciąż odgrywa w III RP znaczącą rolę. Niestety ta mentalność przybiera nowe szaty „młodych, wykształconych z wielkich ośrodków”, którzy są jak studenci kochający bawić się przy disco- polo na juwenaliach. To właśnie ci ludzie, którzy przyjeżdżają do dużych miast z prowincji chcąc za wszelką cenę „wejść” do salonowej inteligencji, stanowią elektorat rządzącej partii. Dlatego tępo rechoczą na Szkle Kontaktowym i czytają poradniki inteligenta. W taki sposób stają się po prostu „elitą”. Kooptacja do salonu jest najważniejsza w ich życiu. A skoro w telewizji mówią, że to Platforma jest elitarną partią inteligencji, to trzeba popierać ją pomimo jej obciachowości. Z może ze względu na nią? Nie dziwmy się więc, że "Koko Euro Spoko" będzie naszym hymnem na Euro. Skoro uwielbiamy "ho,ho,ho" to zasłużyliśmy na taki hit.

CZYTAJ TAKŻE: Obcokrajowcy w reprezentacji, ale i tak „Euro spoko”. Choć nie dla Hanny Gronkiewicz Waltz

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych