Porozumienie Kobiet 8 Marca zorganizowało wczoraj konferencje prasową w kawiarni MiTo w Warszawie. Feministki przebrały się za biskupów. W stroju duchownego paradowała córka Stefana Bratkowskiego, Katarzyna. Olsztyńskie feministki ze zdjęcia kapliczki usunęły Matkę Bożą, podpisując: „Poszłam na manifę”. W tym roku manifa opiera się niestety na jaskiniowym antyklerykalizmie. Feministki nawet sfałszowały dane na temat finansowania przez państwo "klechów", bo im oficjalne nie pasowały im do „narracji”. Za to mają „Warsztaty cipkowe” na Warmii i Mazurach.
„Podczas konferencji wskazywałyśmy, że od lat podczas Manif mówimy o problemach, które w sposób szczególny dotykają Polskich kobiet – od bezrobocia i coraz powszechniejszych umów śmieciowych, przez brak żłobków, brak dostępnej antykoncepcji, rzetelnej edukacji seksualnej i dostępu do aborcji, po kwestię związków partnerskich i ochronę przed przemocą. Rządzący odpowiadają jednak, że wszystko to kosztuje, a budżet się nie rozciągnie. Dlatego w tym roku mówimy – w takim razie dość już wydawania naszych wspólnych pieniędzy na jednorazowe imprezy jak Euro 2012, czy na instytucje takie jak Kościół Katolicki, które sprzeciwiają się prawom kobiet”- czytamy na TOKfm.pl. Nihil novi. Feministki znów narzekały, że rządzący nie godzą się by jedni Polacy płacili za „bzykanie się drugich” Polaków (refundacja antykoncepcji), że nie ma legalizacji zabijania ludzi będących w prenatalnej fazie rozwoju (pragnę zauważyć, że feministki, które domagają się aborcji zdążyły się urodzić), czy, że Kościół jest finansowany (czytaj: oddaje mu się co mu czerwoni ukradli) z pieniędzy podatników. Oczywiście organizacje lewicowe, feministyczne nie są finansowane z pieniędzy podatników, co pokazuje lista organizacji wspierające np. „Warsztaty cipkowe”, które odbywają się w Olsztynie.
Oczywiście z częścią postulatów feministycznych trudno się nie zgodzić. Przemoc domowa, niższe płace, seksizm są problemami, z którymi walczyć należy ponad ideologicznymi podziałami. Tylko czy są one najważniejsze dla przebranych za biskupów feministek? Nie łatwiej jest po prostu walnąć w brzuchatych, burżujskich czarnych od Maybacha? Łatwiej, i dlatego jest to kręgosłup narracyjny wyzwolicielek joni ( za co ja jako facet dziękuję. Korzystałem swego czasu!). Niestety (dla feministek) zostały one przed tegoroczną manifą obnażone. „Rzeczpospolita” czarno na białym (bez skojarzeń, że znów biskup kładzie się na czymś niewinnym) pokazała jak organizacje feministyczne manipulują danymi w kwestii finansowania Kościoła przez państwo. Zdaniem feministek Fundusz Kościelny rocznie przeznacza na składki na ubezpieczenia społeczne księży 224 mln zł. W rzeczywistości cały Fundusz wynosił w ubiegłym roku 89 mln zł, a finansowane są z niego również emerytury duchownych innych niż katolickie wyznań - ripostuje jednak „Rzeczpospolita”. Feministki przekonują również, że państwo przeznacza na nie aż 21 mld zł rocznie na wynagrodzenia dla kapelanów, podczas gdy jest to kwota około 750 razy mniejsza i wynosi niecałe 30 mln zł. Równie kuriozalnie wyglądają wyliczenia, ile w ciągu ostatnich 21 lat państwo przekazało Kościołowi za pośrednictwem Komisji Majątkowej (zwracającej majątek przejęty w czasach PRL). Według feministek nieruchomości i rekompensaty to nawet 240 mld zł. Jednak jest to kwota wzięta (dosłownie) z sufitu. Szczytem bezczelności środowisk feministycznych jest to, że powołują się one na raport o finansach Kościoła serwisu money.pl, który jednak podaje kwotę nieco ponad 5 mld zł a nie 240 mld! Jak się tłumaczą feministki? „Kwota 240 mld zł to pewna prowokacja, ale takie dane pojawiają się w Internecie, a skoro do tej pory nikt nie przedstawił wiarygodnych wyliczeń, to mamy prawo tak domniemywać” – przekonywała w rozmowie z "Rz" Elżbieta Korolczuk z Porozumienia Kobiet 8 Marca. Słodkie. Dane dotyczący finansowania Kościoła w Polsce są zupełnie różne od tego co podają lewicowcy i feministki. Finansowanie Kościoła w Polsce opiera się w ok. 80 proc. na ofiarach wiernych; wartość działalności społecznej Kościoła może być liczona w miliardach zł; roczne przychody parafii wynoszą od 30 tys. zł do 300-400 tys. zł - wynika z raportu przygotowanego przez KAI. Instytucje kościelna prowadzą też m.in. świetlice, oratoria i ośrodki wychowawcze, bursy, domy samotnej matki i dziecka, domy dziecka, wychowawcze i opieki, apteki, placówki dla upośledzonych umysłowo i ze schorzeniami układu nerwowego, placówki dla osób uzależnionych, narkomanów, chorych na AIDS, alkoholików, a także hospicja, przychodnie i szpitale. W ramach działalności charytatywnej pomagają ubogim w schroniskach i przytuliskach, wydają posiłki. W 2011 r. na Fundusz Kościelny rząd przekazał 89 mln zł, czyli 0,03 proc. budżetu państwa. Środki Funduszu przeznaczane są nie tylko na Kościół katolicki, lecz także na wszystkie zarejestrowane związki wyznaniowe. Kościołowi katolickiemu w Polsce w czasach komunizmu zabrano minimum 155 tys. ha ziemi, z czego zwrócono - 65 tys. ha. Jednak te fakty i tak są nieistotne. Jak fakty są przeciwko feministką, tym gorzej dla faktów.
Ja szczerze żałuję, że polski antyklerykalizm ma twarz „Faktów i Mitów”, gdzie pisał morderca ks. Popiełuszki i urbanowskiego (pamiętacie akcję „Hiacynt” prześladującą gejów w PRL-u, której medialną twarzą był Urban?) „Nie” zamiast zapaterowskiego „marszu przez instytucje”. Cały ten polski feminizm podsumował największy sojusznik feministek Janusz Palikot, który wczoraj rozdawał prezerwatywy kobietom. „To ona ma myśleć o zabezpieczeniach i martwić się, czy pod ręką jest prezerwatywa. To ona będzie w ciąży. A facet się zainteresuje albo i nie. Różnie bywa”- słusznie podsumowała akcje Dominika Wielowiejska z „Gazety Wyborczej”. Szkoda, że mamy Urbana a nie Lorkę. Nie ma z kim polemizować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/128387-feministki-przebraly-sie-za-biskupow-w-stroju-duchownego-paradowala-corka-stefana-bratkowskiego-katarzyna