"Przez najbliższe 15 lat elektrowni jądrowej w Polsce nie będzie. Wygląda na to, że kontrakt z Worley Parsons to ćwierć miliarda wyrzucone w błoto"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Premier.gov.pl
Fot. Premier.gov.pl

Jak podaje serwis energianews.pl PGE Polska Grupa Energetyczna planuje połączyć się z PGE Energia Jądrowa, spółką zależną, odpowiedzialną za przygotowanie projektu budowy elektrowni.

Połączenie nastąpić ma przez przeniesienie całego majątku PGE Energia Jądrowa na PGE, bez podwyższenia kapitału zakładowego PGE oraz bez wymiany akcji.

To jest wiadomość dobra, bo oznacza, że były minister skarbu p. Aleksander Grad, który jest prezesem zarówno PGE Energia Jądrowa, jak i PGE EJ1 ( w której PGE i PGE EJ razem poosiadają 100% udziałów) będzie pobierał o jedną pensję prezesowską mniej. No i dobrze.

Ale jest też wiadomość zła, bardzo zła.

PGE EJ1 podpisała ostatnio kontrakt z firmą Worley Parsons na wykonanie badań środowiskowych i lokalizacyjnych dla pierwszej siłowni jądrowej, wart ponad 250 mln zł. W ciągu dwóch lat przebadane zostaną dwie możliwe lokalizacje na Pomorzu: Choczewo i Żarnowiec. Obecne plany rządu obejmują wybudowanie przez PGE dwóch elektrowni jądrowych o mocy po ok. 3000 MW każda. Według aktualnej strategii Grupy pierwszy blok jądrowy miałby ruszyć ok. 2024 r.

Dlaczego jest to wiadomość bardzo zła?

Ano, dlatego, że cała branża wie, że przez najbliższe 15 lat żadnej elektrowni jądrowej w Polsce nie będzie. Nie będzie, bo nie ma na to pieniędzy. Najdobitniej ujął to prezes PGE Krzysztof Kilian, który parę miesięcy temu powiedział, że albo inwestujemy w wydobycie gazu łupkowego albo w energię jądrową. Na jedno i drugie nie starczy.

Wówczas od tej wypowiedzi lekko się zdystansował premier Donald Tusk. Zdystansowanie się polegało na wskazaniu, że jest to wypowiedź prezesa spółki, a nie członka rządu. Jakiś czas później realność budowy w Polsce w najbliższej dekadzie elektrowni jądrowej poddał w wątpliwość też już były minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Od tej wypowiedzi premier Tusk się nie zdystansował.

Wygląda więc na to, że kontrakt PGE EJ1 z Worley Parsons to ćwierć miliarda wyrzucone w błoto. Taka jest cena niepodejmowania przez rząd odpowiednich decyzji w odpowiednim czasie. Bo stawiam dolary przeciwko orzechom, że decyzji o rozpoczęciu budowy elektrowni jądrowej przez najbliższych 10 lat nie będzie.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych