Dorn: "Celem ataku powinni stać się reklamodawcy reklamujący swoje produkty lub usługi przed i po programie >>The Voice of Poland<<”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Władze TVP poniżają polskich chrześcijan promując człowieka, który znieważa to, co Święte
Władze TVP poniżają polskich chrześcijan promując człowieka, który znieważa to, co Święte

Piotr Zaremba opublikował na portalu wPolityce.pl tekst znamienny i ważny. Zamieszczam kluczowy fragment.


Oto weszliśmy w kolejny etap debaty o Nergalu. Etap, który opisałbym najprostszym wezwaniem: "Sprowokujmy katoli". Najpierw Wroński namaszczony, sieriozny, święcie wierzący w nauki swojej , więc i w to, że Pospieszalski i Nergal to dwie strony jednej monety (a tak naprawdę Nergal lepszy bo wolnościowy) snuje takie rozważania. Na to pada chór głosów oburzenia po "naszej stronie". Po raz kolejny coś nam się nie mieści w głowie. Tak jak ludziom kulturalnym, którzy nagle odkrywają, że na ulicy, po której chodzili od lat ktoś za dnia sika, a może nawet robi kupę

Na to ktoś bardziej od Wrońskiego łebski, kto w symetryczność Pospieszalskiego i Nergala pewnie nie wierzy, ale się dobrze bawi,  powiedzmy Grzegorz Sroczyński. Pokazuje palcem: Znowu się denerwują.

Denerwują się i denerwować się będą coraz częściej żyjąc w świecie, który jest coraz mniej ich światem. Jednak taki scenariusz stale powtarzany, jest bez wątpienia pułapką. Dlatego na przykład Witold Gadowski czy Rafał Ziemkiewicz, którzy wolą występować w roli jajcarzy niż ofiar jajcarstwa zalecali w skądinąd inteligentnych felietonach aby się tak bardzo nie zaperzać. Nergal to przecież tylko śmieszny mały człowieczek, taki jest ich przekaz.

Śmieszny mały człowieczek, pewnie tak,  ale równocześnie i symbol  sytuacji, gdy katolicka wrażliwość jest wrażliwością drugiej kategorii. W identycznej sytuacji dotyczącej powiedzmy Żydów, gejów czy kobiet Wroński byłby przecież pierwszym domagającym się wycięcia z telewizji  nie tylko Nergala, ale wszystkich którzy zagadnęli go kiedykolwiek w jakiejś toalecie. Tak jest, to przybiera postać zorganizowanego systemu, przede wszystkim systemu myślenia. Czy jest na to jakaś rada?

A co poradzić ludziom, który zauważają nagle, że sikanie na ulicy staje się normą? Jakoś powinni się zorganizować aby dać opór. Jak? A żebym to ja wiedział. Trochę prowokuję, ale żadnego spójnego konceptu rzeczywiście nie widzę. A może czytelnicy mają jakiś pomysł?

Tekst jest ważny, bo autor w sposób chłodny, rzeczowy i trafny definiuje strategiczny wymiar sytuacji, która powstała w wyniki promocji osoby p. Darskiego przez instytucję publiczną. Jest znamienny, bo autor w ten sam chłodny sposób przyznaje się do bezradności swojej i katolickiej wspólnoty.

Podzielam i definicję strategicznego wymiaru sytuacji i konstatację bezradności naszej wspólnoty. Bardzo dobrze, że w sprawie promocji osoby satanisty zabrali głos hierarchowie, Rady Episkopatu Polski, Stowarzyszenie Dziennikarzy Katolickich. Bardzo dobrze, że w niektórych parafiach organizowane są akcje zbierania podpisów pod protestami. Sam czekam, kiedy w mojej parafii w kancelarii zostanie wyłożona lista do podpisów. Jednakże odnoszę wrażenie, że te protesty nie przyniosą pożądanego efektu. Udzielono już na nie odpowiedzi: Rada Programowa TVP w głosowaniu odrzuciła projekt uchwały krytykujący Zarząd za kontrakt z p. Darskim.  Nie jest wielkim sukcesem krytyczna wobec TVP uchwała sejmowej Komisji Kultury podjęta w końcówce kadencji przy nieobecności posłów PO. Obawiam się, że po decyzji Rady Programowej TVP kolejne protesty będą u obrońców obecności p. Darskiego w telewizji publicznej wywoływać rechot: popatrzcie, jak śmiesznie się wściekają.

Mam poczucie, że jesteśmy w klasycznej sytuacji: kto kogo – i nic na to poradzić nie można. Jeżeli ten konflikt zostanie przez nas przegrany, to będziemy spychani coraz dalej i dalej, bo okaże się, że można z nami zrobić wszystko.

Dlatego trzeba sięgnąć po takie środki, które wielokrotnie wykazały swoją skuteczność w świecie masowej rozrywki i masowej konsumpcji. Korzystają z tych środków w innych krajach wyznawcy wielu religii, grupy etniczne, ekologowie, obrońcy praw zwierząt. Tym środkiem jest portfel jako narzędzie walki.

Dlatego uważam, że celem ataku powinni stać się reklamodawcy reklamujący swoje produkty lub usługi przed i po programie „The Voice of Poland”, w którym występuje p. Darski. Reklamodawcy jak ognia boją się kojarzenia ich produktów, marki, logo z konfliktem, z którego stronami mogą się utożsamić liczne grupy konsumentów. Reklamodawcy starają się stworzyć wokół swoich produktów przyjazną atmosferę. Po to wykładają ciężkie pieniądze na reklamy. Konflikt niszczy pozytywne bodźce, które generuje reklama.

Dlatego marzy mi się sytuacja, w której tydzień w tydzień wszystkie pisma katolickie od „Naszego Dziennika” po „Tygodnik Powszechny” będą zamieszczać listę produktów i usług reklamowanych przed i po występach p. Darskiego i apelować, by nie popierać pośrednio satanisty i tych produktów nie kupować. Marzy mi się, by tydzień w tydzień w mojej i setkach innych parafii taką listę z takim wezwaniem odczytywał ksiądz podczas ogłoszeń parafialnych. I marzą mi się choćby skromne, kilkudziesięcioosobowe demonstracje pod siedzibami reklamodawców. Demonstracje z jednym postulatem: Nie popierajcie satanisty. Wycofajcie reklamy!

To starcie jest do wygrania. Wygrać je można nie protestami, ale portfelami. No to przypomnijmy sobie, że tą sama ręką, którą wyciągamy portfel, by zapłacić w sklepie, kreślimy na czole, ustach i sercu znak krzyża podczas Liturgii Słowa. Okażmy siłę. Z bezsilnych się rechocze. Silnych się boją. Walnijmy ich portfelami, żeby zaczęli się bać.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych