Wkurzyłem się! Rzeczywiście, przestańmy bandytów traktować pobłażliwie. Lewacka ekstrema nadaje już od lat ton w wielu mediach i w życiu publicznym

fot. PAP / P. Supernak
fot. PAP / P. Supernak

Roman Kurkiewicz, to lewacki dziennikarz, który poprowadził „Przekrój”, jako redaktor naczelny tego tygodnika, do przystanku  „Ruina”, ale to widocznie za mało, żeby przejść do historii polskiego dziennikarstwa. Wczoraj podczas konferencji prasowej jednego z warszawskich squatów powiedział, że „Organizatorzy Marszu Niepodległości odpowiadają za przemoc, która tu wczoraj miała miejsce. Ta przemoc przekroczyła kolejne granice przy akceptacji mediów głównego nurtu, które nie chcą schylić po to, żeby zrozumieć skalę zjawiska.”. To cyniczne, haniebne kłamstwo człowieka, który sam przyznaje się do sympatii do RAF organizacji terrorystycznej, która zamordowała kilkadziesiąt osób. Człowieka, który w 2011 roku uczestniczył w nielegalnej blokadzie Marszu Niepodległości. Blokadzie, której „służbę porządkową” stanowili niemieccy bandyci uzbrojeni w pałki, kastety i gaz.

Podczas tegorocznego „Marszu Niepodległości” to właśnie przy ulicy przy której znajduje się squat został utworzony przez „Straż Marszu Niepodległości” kordon, aby nie dopuścić do żadnych incydentów w tym miejscu.  Choćby na filmach na youtube widać jak Strażnicy robią wszystko co mogą, aby nikt się przez ten kordon nie przedarł. To się jednak nie udaje. Widać wyraźnie, że są zorganizowane jakieś grupy, które nie są zainteresowane wcale Marszem, nie jest ich celem manifestowanie, ale cel jest zupełnie inny. Nie tylko nie podporządkowują się poleceniom Straży, ale na nią napierają i przedzierają się przez kordon. Słowa squatersów z ich oświadczenia, że Straż przepuściła specjalnie atakujących to jest kłamstwo. Natomiast sam Kurkiewicz również oświadcza w związku z zajściami pod squatem:

Jako człowiek od ponad 20 lat związany z mediami i tworzący tzw. Wolne media powiem: jest to nasza wina. Bo stoimy z boku, bo udajemy fałszywy obiektywizm, bo budujemy teorię fałszywej symetrii między zagrożeniami. Otóż, domy nie chodzą i nie atakują, drzewka nie chodzą i nie atakują. Mamy do czynienia z fikcją dialogu pięści i nosa, gdzie oskarżany o przemoc jest nos. Nie umiemy zobaczyć tego, gdzie jest ta siła. (..) Squat to znaczy dom, pamiętajcie!

Widać również na filmach, że jakoś domy jednak atakują. I to atakują koktajlami Mołotowa. Bo to właśnie butelki z benzyną leciały z dachu squatu. Koktajl Mołotowa to nie jest raca, czyli większy zimny ogień, jakby na to nie patrzył prezydent Komorowski. Koktajl Mołotowa to zwykła broń, której zadaniem jest zrobić realną krzywdę przeciwnikowi. Poparzyć, okaleczyć, a może nawet zabić.

Bandyci z Warszawy, bandyci z Poznania wspólna sprawa

Na tym samym squacie - który widać na filmach, że wygląda jak twierdza - wisiały powywieszane różne szmaty. Na jednej z nich napis „Poznań Warszawa wspólna sprawa”. Niezorientowany czytelnik nie wie, że to jest nawiązanie do solidarności ze squatersami z Poznania. I to właśnie w Poznaniu 30 października tego roku doszło - podczas wizyty w tym mieście dwóch członków Rady Decyzyjnej Ruchu Narodowego - do ataku na miejsce w którym odbywało się spotkanie z narodowcami. Ale nie byle jakie miejsce zostało zaatakowane, bo była to Wyższa Szkoła Handlu i Usług. To nie był pokojowy protest przeciwko wizycie majora Baumana, jak ten narodowców z różnych frakcji na Uniwersytecie Wrocławskim. Ten „protest” to była po prostu bandycka napaść. Rozbity śmierdzący słoik na schodach uczelni, rozbita szyba w drzwiach wejściowych, zamaskowani napastnicy. Atakowanie narodowców to jednak rzecz wręcz dozwolona w III RP. Redaktor Kurkiewicz tłumaczył to ludziom już dwa lata temu, w związku z innym bandyckim napadem na osoby jadące na Marsz Niepodległości, które były bite przez napastników młotkami: "Panowie nie płaczcie (…), że was biją...".

Ciekawe jednak jak wytłumaczy, ten dziennikarz od 20 lat tworzący wolne media, atak swoich anarchistycznych kumpli z Poznania, którzy tego samego dnia, kiedy było spotkanie z narodowcami „rzucili słoikami ze śmierdząca substancją w kierunku stołu sędziowskiego”. Powiedz Kurkiewicz Wysokiemu Sądowi: „Nie płaczcie, Wysoki Sądzie, że w was słoikami rzucają...".

To jednak nie koniec poznańskich incydentów. Również tego samego dnia, kiedy zaatakowano sędzinę, kiedy zaatakowano uczelnię, doszło do trzeciego ataku. Na pub prowadzony przez prezesa „Wielkopolskich Patriotów” w którym wieczorem gościli członkowie Rady Decyzyjnej Ruchu Narodowego. I to właśnie prezes „Wielkopolskich Patriotów” został obrzucony z góry 2,5 kilogramowymi kostkami brukowymi. To nie jakiś chuligański wyczyn, to zwykła próba zabójstwa. 2,5 kilogramowy kamień spadający na głowę człowieka to jest niemal pewna śmierć. Tylko cudem nie doszło do nieszczęścia.

Odpowiem na to wszystko co się wydarzyło Kurkiewiczem:

Jako człowiek od ponad 20 lat związany z mediami i tworzący tzw. Wolne media powiem: jest to nasza wina. Bo stoimy z boku, bo udajemy fałszywy obiektywizm, bo budujemy teorię fałszywej symetrii między zagrożeniami.

Dokładnie tak! Traktujemy lewacką ekstremę, lewacką ideologię i lewackich bandytów jako równych partnerów w debacie publicznej. Jest nawet gorzej. Bo ta lewacka ekstrema nadaje już od lat ton w wielu mediach i w życiu publicznym. Przykładem może być tu nie tylko redaktor Kurkiewicz, ale choćby stowarzyszenie „Nigdy więcej”, które 10 lat temu nagrodziło tytułem „Antyfaszysta roku” człowieka, który celowo zarażał kobiety wirusem HIV. Prezes tego stowarzyszenia kilka lat później dostał nawet order od prezydenta Komorowskiego. Tego samego prezydenta, który przejęty zajściami jakie miały miejsce 11 listopada 2011 roku i 11 listopada 2013 roku najpierw zakazał używania rac, a teraz chce zakazać używania podczas demonstracji kominiarek, bo tak dba o nasze bezpieczeństwo. To może Pan Prezydent wprowadziłby przy okazji ustawę nakazującą „antyfaszystom” obowiązkowe badanie na obecność wirusa HIV we krwi, skoro tak bardzo przejmuje się  bezpieczeństwem swoich obywateli?

To jest gorzka ironia, ale to jest właśnie ten „fałszywy obiektywizm”, któremu ulegają nawet prawicowi dziennikarze, którzy po prostu oddają pole od lat lewackiej ekstremie, która siedzi nie tylko w tych swoich twierdzach zwanych squatami, ale przede wszystkim, tej ekstremie lewackiej osadzonej w mediach i różnego rodzaju „poważnych” instytucjach społecznych, kulturalnych które są finansowane z naszych podatków.

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.