Odzyskać wolnorynkowców. "Mówienie o tym, że w Polsce mamy gospodarkę wolnorynkową, jest zwyczajnym kłamstwem"

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Nie trzeba specjalnie bystrego obserwatora, żeby zauważyć, że wśród partii parlamentarnych żadna nie chce walczyć z socjalizmem, który triumfalnie powrócił do Polski wraz z hasłem „wchodzimy do Unii”. Z każdym rokiem zwiększa się tylko liczba różnego rodzaju przepisów, których zadaniem jest ścisłe regulowanie tego co i jak wolno nam produkować, hodować, kupować, sprzedawać, czy też kontrola czy za dużo nie palimy, czy odpowiednio się szczepimy i jak wychowujemy nasze dzieci. Każda nasza czynność podlega ścisłej kontroli. Nad naszym życiem czuwają tysiące urzędników, którzy na różne sposoby mogą (mają do tego uprawnienia i również środki przymusu) ingerować w nasze życie. Państwo czuwa też nad tym, abyśmy się zbytnio nie wzbogacili. Opodatkowane więc jest wszystko, każda nasza czynność jest ściśle kontrolowana pod względem finansowym przez różne instytucje państwowe, samorządowe czy też jakieś inne stowarzyszenia, które mają uprawnienia instytucji państwowych. Ot, choćby taki Polski Instytut Sztuki Filmowej, który tak naprawdę ściśle kontroluje jakie filmy w Polsce mogą być kręcone i nawet jaką mogą te filmy mieć długość (z tą długością filmu to nie jest żart!).

Pracujemy, kupujemy, mieszkamy, oglądamy, odpoczywamy i cały czas płacimy. Płacimy podatki, abonamenty, opłaty klimatyczne, opłaty drogowe, akcyzy. Państwo wydziera nam co najmniej połowę tego co wypracujemy. Jak ładnie skomentował to zjawisko Robert Gwiazdowwski:

Chłop dla pana w XVI w. pracował 104 dni w roku i to był feudalny wyzysk. My na początku XXI w. pracujemy dla Najjaśniejszej Rzeczypospolitej 164 dni i to jest sprawiedliwość społeczna!

W takiej sytuacji mówienie o tym, że w Polsce mamy gospodarkę wolnorynkową, jest zwyczajnym kłamstwem. I kto tak mówi, że w Polsce mamy wolny rynek jest kłamcą. Mamy gospodarkę socjalistyczną (nawet nie feudalną) z elementami wolnego rynku. Skoro bowiem nie możemy w sposób dowolny dysponować swoimi pieniędzmi - kupować, inwestować w to co my chcemy – to nie ma mowy o wolnym rynku. To państwo, a nie my kreuje rynek. To ono dysponując naszymi pieniędzmi buduje dla przykładu stadion w stolicy za 2 miliardy, chociaż taka inwestycja nie jest kompletnie do niczego nam potrzebna, a jedynie generuje kolejne koszty, które również my ponosimy. To państwo obsadza na tym stadionie jakąś spółkę, która tym stadionem zarządza, która nie jest żadną spółką tylko tak naprawdę kolejnymi państwowymi urzędnikami tylko z „uwolnionymi”, niezamrożonymi płacami. To jest tylko przykład ze szczytu tego socjalistycznego absurdu jaki mamy. Poronionych inwestycji (w tym dzięki Unii, która je „dofinansowuje”), poronionych wydatków są tysiące. Państwo tworzy sztuczne koniunktury, wytwarza sztuczne potrzeby na rynku, nie wzmacnia tym gospodarki tylko ją osłabia.

Na dodatek kolejne rządy, które wydzierają z tego co wypracujemy gigantyczne pieniądze, nie są w stanie zapanować nad „potrzebami” państwa i w związku z ciągłym deficytem, z ciągłym brakiem kasy w państwowej kasie zadłużają nasz kraj co oczywiście powoduje, że państwo „musi” zwiększać obciążenia podatkowe, żeby mieć pieniądze na obsługę tych długów. Donald Tusk - który stał się żywą karykaturą gospodarczego liberała, który skutecznie ośmieszył idee wolnorynkowe – wraz ze swoim księgowym Rostowskim z jednej strony zadłuża kraj, z drugiej zwiększa podatki i jednocześnie zwiększa zatrudnienie w sektorze publicznym (czyli na państwowych urzędach), czyli wzmacnia sektor państwowy kosztem prywatnego. I nie widać żadnych szans na to, aby coś miało się zmienić. Już nikt chyba nie wierzy, że ta, czy też kolejne ekipy rządowe będą w stanie nad tym pogłębiającym się kryzysem, nad tym pogłębiającym się również wyzyskiem Polaków, zapanować i wszystko naprawić.

Środowiska wolnorynkowe zostały przez Tuska i Platformę cudownie (i jest to chyba jedyny cud jaki się Tuskowi udał) nabite w butelkę. Ci, którzy uwierzyli, że Tusk to gospodarczy liberał przestali już chyba mieć jakiekolwiek złudzenia co do faceta. Jak i co do całej Platformy, która jest partią może, a nawet na pewno liberalną, ale na pewno nie liberalną jeżeli chodzi o gospodarkę. „Polskę stać na cud gospodarczy”, tylko Polaków przestaje już być stać na wiele rzeczy. A tymczasem nie tylko w parlamencie, ale i poza nim od lat mamy jakąś karykaturę budowania partii opozycyjnej. Tej która rzekomo walczy o wolny rynek, walczy z socjalizmem. Dlatego przedsiębiorcy, którzy powinni taką opozycję wspierać omijają ją z daleka, a ci którzy dają się jeszcze nabrać szybko uciekają od dziwoląga w muszce lub są przez niego z partii wyrzucani. Wolnorynkowcy nie mają więc nie tylko w parlamencie, ale i poza nim, na tyle silnej, dobrze zorganizowanej, z silnymi strukturami i zapleczem intelektualnym partii. Wszystko wydaje się być w rozsypce, panuje wręcz pewien już pesymizm. Jeżeli przedsiębiorcy mówią często, że ich nie interesuje polityka, że oni się do polityki nie mieszają to wynika to właśnie dlatego, że nie mają żadnego politycznego wsparcia. Żadnej politycznej siły o którą mogliby się oprzeć. Wolą więc trwać i się nie narażać lokalnym urzędniczym bonzom, żeby nie spadły na nich różne kontrole, które nie tylko im utrudnią życie, ale mogą ukatrupić ich firmy. Często i gęsto wolą też wchodzić w deal z taką urzędniczą sitwą, bo wydaje im się to bezpieczniejsze, czy może nawet im się to po prostu finansowo opłaca.

Nie można też liczyć, jak już wspomniałem wcześniej, na jakąkolwiek pomoc ze strony żadnej partii parlamentarnej. Ruch Palikota cały czas wykonuje jakieś pozorowane gesty w kierunku przedsiębiorców, cały czas Palikot próbuje udawać, że walczy o przyjazne państwo. Sondaże pokazują, że już coraz mniej ludzi się na to nabiera. W PiS też trudno szukać sojusznika idei wolnorynkowych. Przykład posła Wiplera, który zapowiadając szumnie powołanie akcji „Polska bez PiT”, został natychmiast przez władze partyjne postawiony do pionu i nie pokazał się na konferencji prasowej, którą sam nakręcał, a która rozpoczynała tę akcję. Tak więc Polska za PiS będzie z PiT.

Obecna klasa polityczna jest wychowana na socjalizmie i nie zna, nie potrafi wyobrazić sobie innego ustroju. Nie potrafi wyobrazić sobie państwa, które nie ingeruje w każdą dziedzinę życia. Tymczasem do tego, aby kraj się rozwijał, aby ludzie stawali się zamożni, potrzebne jest jak najwięcej wolności, czyli jak najmniej ingerencji państwa czy też instytucji ponadpaństwowych w gospodarkę. Odzyskać wolnorynkowców, to przede wszystkim dać nadzieję, że jeszcze można podjąć skuteczną walkę chociaż nie będzie ona łatwa, gdyż duża część społeczeństwa uważa, że w Polsce mamy wolny rynek, a ten wg nich się nie sprawdza.  I tę walkę, to zmaganie - również na poziomie społecznej edukacji o to czym jest, czym powinien być wolny rynek, czym jest, czy też czym powinna być wolność gospodarcza - trzeba podjąć zdecydowanie na nowo, a to na nowo oznacza po prostu, że musi to być walka skuteczna, czyli trzeba zbudować taką siłę, która będzie miała wpływ na zmiany polityczno-gospodarcze.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.