Tusk walcząc o wolną Ukrainę, zbija własny kapitał. Musimy doceniać wartość głównego celu. Nie może go umniejszać produkt uboczny

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Tomasz Gzell

Jedną z największych niespodzianek, jaką przeżywamy w ostatnich dniach, to radykalna zmiana stosunku Donalda Tuska do Putina. A za nim – jak to robią prawdziwi, ulegli zawsze mającemu silniejszą pozycję, konformiści – swoje oceny o rosyjskim przywódcy zmienili też pozostali członkowie rządu.

Jak zwykle szybko i przed szereg wyszedł w swojej uniżonej postawie Radosław Sikorski. Z jednej strony, obecnym utwardzeniem swojej polityki wobec imperialnych zapędów Putina, każdy z nich gra na siebie, wiedząc, że taka postawa może przysporzyć mu zwolenników, z drugiej zaś obydwaj próbują powiększać, topniejące w zastraszającym tempie w ostatnich miesiącach szeregi potencjalnych wyborców, gotowych głosować na kandydatów Platformy. A pierwsze wybory wypadają na wyciągnięcie ręki, bo już w trzeciej dekadzie maja.

Niech nikt nie próbuje mi wmówić aberracji, bo to, co powiem za chwilę nawet nie sugeruje delikatnie, że Donald Tusk cieszy się  z obecnego zaostrzenia konfliktu na linii Rosja-Ukraina. Poza Putinem, niema żadnego polityka na świecie, którego nie tylko militarna ale – jak sądzę - i polityczna okupacja Krymu przez Rosjan, przyprawiałaby o pozytywny dreszczyk emocji. Jeśli zaś idzie o nas, to z pewnością wszyscy Polacy życzą Ukraińcom zarówno uzyskania pełnej suwerenności od Rosji, integralności terytorialnej włącznie z Krymem oraz rychłego wstąpienia do Unii Europejskiej, a w następnym kroku i do NATO. Dlatego następne zdanie nie jest absolutnie  próbą przypisania jakichkolwiek złych intencji Donaldowi Tuskowi. Natomiast faktem jest, że konflikt ten zarówno dla premiera Tuska jak i jego partii może okazać się dźwignią, która na powrót podniesie realne nadzieje wyborcze Platformy do poziomu, przewyższającego PiS.

Do wysokiego prowadzenia PO pewnie już na szczęście nigdy nie dojdzie, ale w tej chwili Tuska zadowoli każdy wzrost szans jego partii. Trzeba przyznać, że Tusk skutecznie, jak się wydaje, dramat, a co najmniej poważne kłopoty Ukrainy, wykorzystuje dla podreperowania swego i partii wizerunku. Ale głównie swego. Ważny jest jednak cel nadrzędny. W tym wyjątkowym przypadku powinniśmy wspierać Tuska w jego wysiłkach, by pomóc Ukrainie.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych