"Gromosław Czempiński insynuował rzecz obrzydliwą wobec znanych faktów, że płk Kukliński za przekazywane informacje brał pieniądze. Zakładam, że rozmówcom Moniki Olejnik nikt nie płaci za ich opinie"

Fot. radiozet.pl / wPolityce.pl
Fot. radiozet.pl / wPolityce.pl

Straszne i smutne czasy. Dramatem na kijowskim Majdanie żyje cała Europa. Mimo, że wszystkie oczy i serca zwrócone są na Ukrainę, dobrze się stało, że polski parlament pamiętał o pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim. W 10 rocznicę śmierci płk Kukliński doczekał się wreszcie oficjalnego uznania przez polski Sejm. Bynajmniej nie jednogłośnie. ale przynajmniej przy ogromnej większości, jak cztery do jednego.

Przykre jedynie, że część posłów, głównie SLD, przeciwstawiało się uznaniu Ryszarda Kuklińskiego za człowieka, który „Kierując się dobrem Polski i Polaków, nie zważając na niebezpieczeństwa, przeciwstawił się komunistycznemu reżimowi, stając w jednym szeregu z bohaterami walk o polską niepodległość”. Jeden z postkomunistycznych parlamentarzystów nie mógł darować sobie, by w czasie burzliwej dyskusji nie wykrzyczeć: „Czy wam się to podoba, czy nie, mówię do kolegów z prawej strony, bez generała Jaruzelskiego i reformistycznych członków PZPR nie byłoby Okrągłego Stołu”.

W kilka godzin po tej uchwale przejrzałem w internecie część mediów. Przerażający obraz w całej swojej krasie ukazała "Gazeta Wyborcza". Bezpośrednio pod w miarę rzetelnym przedstawieniem treści uchwały oraz przebiegu dyskusji w Sejmie, zamieściła opinię wraz z fotografiami obu ich autorów, generałów Marka Dukaczewskiego i Gromosława Czempińskiego. Nie muszę dodawać, że ci dwaj prominentni oficerowie służb specjalnych wywodzących się z czasów PRL, mieli tylko jedno słowo określające współpracę pułkownika Kuklińskiego z Amerykanami. To słowo najstraszniejsze jakie istnieje w polskim języku. Brzmi ono: zdrajca! Zaraz pod ich opiniami, w sposób naturalny wynikający z zabiegu redakcyjnego rozkładu poszczególnych pozycji, harmonizującymi z przekonaniami generałów, odnotowałem blisko 500 wpisów internautów. Gdyby od nich miało zależeć, pułkownik Kukliński byłby dawno rozstrzelany, a jego postać zamieniona w pomnik hańby narodowej.

Zastanawiam się, czy do szeroko pojętego kręgu znanych osób, kamieniujących pułkownika Kuklińskiego, nie należałoby zaliczyć Moniki Olejnik, sztandarowej publicystki TVN oraz Radia Zet. Moja wątpliwość pojawiła się kilka dni temu, kiedy zarejestrowałem, że w związku z 10 rocznicą śmierci pułkownika Kuklińskiego, Monika Olejnik w swoich autorskich, porannych programach z cyklu „Gość Radia Zet”, przez kolejne trzy dni zapraszała do programu wyłącznie funkcjonariuszy służb specjalnych, którzy rozpoczynali karierę w PRL. Byli to dwaj wymienieni wcześniej generałowie, fetowani jako znawcy działalności pułkownika Kuklińskiego. Trzecim rozmówcą, który również nie miał wątpliwości jakim epitetem należy obdarzyć Kuklińskiego, był Aleksander Makowski, jedna z najbardziej dwuznacznych postaci polskich służb.

Wprawdzie gen. Gromosław Czempiński insynuował rzecz obrzydliwą wobec znanych faktów, mianowicie to, że płk Kukliński za przekazywane Amerykanom informacje brał pieniądze, ja zakładam, że trzem rozmówcom Moniki Olejnik, nikt za ich opinię nie płaci.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.