Stowarzyszenie instytucji badających opinię publiczną (m.in. OBOP, CBOS, GfK i Nielsen) zaprosiło na swój doroczny kongres naukowy majora w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, tajnego współpracownika Informacji Wojskowej profesora Zygmunta Baumana, powierzając mu wygłoszenie wstępnego referatu.

O haniebnej przeszłości czołowego postmodernisty pisałem już tutaj kilkakrotnie, więc nie zamierzam się powtarzać. Nawet gdyby uznać go jednak za naukowy autorytet, to z pewnością nie ma on żadnej wiedzy na temat współczesnych metod robienia sondaży, bo za jego czasów informacje od „ankietowanych” wydobywało się przy pomocy zdzierania paznokci i sadzania na nodze od krzesła. A może mjr Bauman zechce w swoim referacie wykazać wyższość dobrze mu znanej procedury z lat 40. i 50. nad obecnymi sposobami badania opinii, bo przecież pozyskiwane wówczas odpowiedzi niewątpliwie były bardziej szczere?

Sądzę, że organizatorzy kongresu uznali, że jego prestiż znacznie podniesie obecność na nim pochodzącego z Polski światowej sławy celebryty i nie ma żadnego znaczenia, czy potrafi on cokolwiek sensownego powiedzieć na temat obrad. Wystarczy, żeby po prostu był i uświetniał.

Lansowanie przez polskie „sondażownie” prof. Zygmunta Baumana po tym wszystkim, co działo się wokół niego ostatnio po ujawnieniu jego stalinowskiej przeszłości, wystawia im fatalną opinię jako instytucjom chcącym uchodzić za naukowe. Mam jednak nadzieję, że znajdą się podczas tego kongresu odważni ludzie, którzy w wyrazisty, aczkolwiek zgodny z naukowym charakterem wydarzenia sposób dadzą wyraz temu, co myślą o fetowaniu byłego wysokiego funkcjonariusza reżimu komunistycznego.

CZYTAJ TAKŻE: SKANDAL! "Nowocześnie płynny czekista przedstawicielem Polski". Zygmunt Bauman jako promotor naszego kraju we Lwowie