Dziś w "Bliżej" o batalii, którą stoczyli rodzice w obronie sześciolatków organizując akcję „Ratuj maluchy”

Fot. PAP
Fot. PAP

Tuz przed nowym rokiem wracamy do batalii, którą stoczyli rodzice w obronie sześciolatków organizując akcję „Ratuj maluchy”. Mimo że protest rodziców trwał już od 3 lat to właśnie w mijającym roku udało się zebrać 370 tysięcy podpisów, żeby zatrzymać szkodliwa reformę edukacji. Dziś w pokażemy w programie matki i ojców, którzy uwierzyli, że warto działać. Nieprzespane noce, dziesiątki tysięcy wysłanych maili, astronomiczne rachunki telefoniczne, tysiące rozmów w poszukiwaniu sojuszników. Lekceważeni przez ministerstwo, wyrzucani z rządowych korytarzy, organizowali uliczne protesty. Pragnienie by ich głos był słyszalny wreszcie odniosło skutek. Samoorganizacja, odwaga i upór, śmiałe akcje w internecie, otworzyły im drogę do mediów.

Wychowując czwórkę małych  dzieci, borykając się z kłopotami finansowymi,  Karolina i Tomasz Elbanowscy pokazali, że można z małego mieszkania w Legionowie kierować ogólnopolską obywatelską inicjatywą i wyzwolić wielki potencjał społeczny. Żeby zgłosić obywatelki projekt ustawy potrzebne było 100 000 odręcznych podpisów. Tomasz wspomina że przełomowym momentem był dzień gdy listonosz odmówił przyniesienia listów z podpisami. Poprosił Elbanowskich, żeby te siedemnaście kilogramów korespondencji, samochodem odebrali z poczty. Tak było przez wiele dni. Uruchomiona lawina sprawiła, że rząd musiał wycofać złą reformę. W programie chcemy rozmawiać o tym, czy w kraju rządzonym przez partię, która ma w nazwie obywatelska, walka rodziców - obywateli o podmiotowość jest wygrana? Jak rząd potraktował dziś ten wielki ruch społeczny rodziców?

Co o stanie demokracji w Polsce mówi nam historia tego wielkiego protestu społecznego?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.