Niestety. „W pierwszych słowach mego listu” nie mogę wprost wyrazić zdziwienia. Jestem oburzony. Zarówno na publicystów tzw. mediów „głównego nurtu”, jak i na tych co starają się pisać uczciwie. Chodzi o to, że bardzo ważna informacja, którą wczoraj podał mec. Roman Giertych w „Kropce nad i” u Moniki Olejnik kompletnie przeszła bez echa, dosłownie niezauważona przez nikogo. A przecież w ostatnich dniach ma miejsce w polityce zjawisko przesilenia, które w dalszej perspektywie może mieć poważne konsekwencje dla Polski. Niepokoję się, ponieważ zastępy dziennikarzy kompletnie przeoczyły ten jakże ważki fakt.
W związku ze spadającymi notowaniami Platformy zachodzi poważna groźba, że rządy w III RP może przejąć PiS
– stwierdza Giertych i mówi to tonem spikera radiowego, który obwieszczał ludności Warszawy kolejny niemiecki nalot we wrześniu 1939 r.
Mogłaby się stać krzywda Polsce
– kontynuował swój wywód zatroskany przyszłym losem kraju mecenas.
Dlatego
– i tu, proszę teraz bardzo uważać, pada stwierdzenie, które umknęło uwadze dosłownie wszystkim komentatorom od lewa do prawa, choć od programu upłynęło już ponad 18 godzin.
Dlatego ja (Roman Giertych) zwołałem na 16 czerwca Instytut Myśli Państwowej. Będziemy się zastanawiać, jak ocenić tę sytuację w Polsce. Może zaproponujemy jakąś receptę.
Ta informacja z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością podziałaby jak balsam na zszargane nerwy społeczeństwa, którego przytłaczająca większość budzi się w nocy krzykiem na ustach, przerażona objęciem ministerstwa sprawiedliwości przez Krystynę Pawłowicz, MSW przez Antoniego Macierewicza. Nie zrobiono jeszcze badań, ale na pewno wielu polskich obywateli padło rażonych apopleksją i wylądowało na oddziałach intensywnej terapii po wyobrażeniu sobie teki wicepremiera w rękach Mariusza Kamińskiego.
Ja też nie widzę innego sposobu na ratunek zagrożonego kraju niż, jak najszybsze zwołanie konwencji - think tanku, potężnego trustu mózgów, który po wielogodzinnych obradach da nam panaceum, receptę, jak to skromnie ujmuje mecenas Giertych, na zapobieżenie zbliżającej się tragedii.
Główną rolę w poszukiwaniu politycznego kamienia filozoficznego ma odegrać trzech tuzów, liderów Instytutu Myśli Państwowej, których pomysły już nie raz uratowały sytuację. Ci ludzie to: „Koń”, „Miś” i „Lowelas”. Tak ich ochrzciła i nazywa część wyborców. „Koń” to Roman Giertych, który zasłynął z tego, że własną partię LPR rozłożył na łopatki i od tamtej pory tyle ma wspólnego z polityką, co znajomość z obecnym szefem MSZ-etu Radkiem Sikorskim.
„Miś” (nieprzychylni mu nazywają go „Łysym”) to szef rady naczelnej Instytutu Michał Kamiński. Mistrz intrygi politycznej, w wyniku której sam się „wyautował” ( w żargonie piłkarskim „zakiwał się na śmierć”). Zostało mu tyle czasu na zajmowanie głosu w życiu publicznym, co dni do końca jego kadencji jako posła w Parlamencie Europejskim.
Trzeci to znany „polityczny analityk”. W rzeczywistości nauczyciel fizyki z Gorzowa Wlkp. i premier Polski z „bożej łaski” (przepraszam z łaski prezesa Jarosława Kaczyńskiego) przez kilka miesięcy. Poniekąd tej samej łasce zawdzięczał również późniejsze stanowisko doradcy w zachodnim banku. Ponieważ na poważnych transakcjach znał się jak „kura na pieprzu”, praktycznie jedynym jego poważnym sukcesem w korporacji Goldman Sachs było związanie się z niskiej rangą urzędniczka bankową, ale za to młodszą o 22 lata. Stąd wziął się „Lowelas”.
I te trzy „senatorskie głowy” (o „czwartej” Niesiołowskiego nie piszę, ponieważ obiecałem czytelnikom nie poruszać tego tematu) dadzą Polsce „receptę na PiS”. Ostrzegam, bo do tej recepty autorzy nie dołączą zapewne informacji, że przed przyjęciem tego leku należy skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą. Osobiście, dla własnego dobra wybrałbym lekarza. Najlepiej psychiatrę specjalizującego się w „zespole paniki zamykających się drzwi”.
U mnie na wsi jest sklep. Stoi pod nim regularnie kilku pijaczków. Większość całego dnia, który tam spędzają poświęcają m.in. rozmowom o myśli państwowej, czyli analizom politycznym, które swoim zakresem nie tylko obejmują kraj, ale czasem sięgają nawet za granicę. Jak ich słucham, to odnoszę wrażenie, że poziomem formułowanych wniosków wcale nie odbiegają od wynurzeń i enuncjacji przedstawicieli Instytutu Myśli Państwowej.
Nawiasem mówiąc, jeżeli Monika Olejnik ma problem ze zgodą gości na udział w swoim poniedziałkowym programie, proponuję Mariana spod sklepu. Marian może być dobry, bo nie lubi PiS-u i Kaczora. Dla równowagi drugim dyskutantem mógłby być Leon. Jest wrogiem Tuska. Ale nie ma problemu, bo Marian go przegada. Niestety obydwaj nie cierpią Platformy, ale można ich jakoś „naprowadzić”. Wymagają tylko nieco szlifu i więcej czasu będą musieli spędzić u charakteryzatorek. Efekt gwarantowany. Oczywiście tylko w zakresie politycznej myśli państwowej. Za resztę nie ponoszę odpowiedzialności.
--------------------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tylko wSklepiku.pl do nabycia Kubek wPolityce.pl
Elegancki kubek z logotypem wPolityce.pl i specjalnie wykonanym rysunkiem znakomitego artysty Andrzeja Krauzego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/158521-pis-stoi-u-bram-nadzwyczajne-posiedzenie-instytutu-mysli-panstwowej-16-czerwca-bedziemy-sie-zastanawiac-jak-ocenic-te-sytuacje-w-polsce-moze-zaproponujemy-jakas-recepte