WESOŁY MARSZ. Lemingi obudziły się z zimowego snu, ale niewiele stawiło się na apel. 1,5 tys. lemingów niosło przesłanie "nowego patriotyzmu"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP / R. Pietruszka
fot. PAP / R. Pietruszka

Przy okazji „Dnia flagi” i „marszu lemingów” dowiedziałem się z mediów „głównego nurtu” na czym polega nowoczesny patriotyzm. Otóż na tym, że nie wyrzucamy śmieci byle gdzie i płacimy podatki. Kilkakrotnie tego typu sformułowania usłyszałem w TVN i Polsacie, a także w radiowej „Trójce” Magdy Jethon. Przykro to stwierdzić, ale jeśli wypowiadający te sądy ludzie mówią szczerze i wierzą w swoje słowa to mamy do czynienia z tzw. niedorozwojem umysłowym. Jeśli natomiast wiedzą, że bredzą, ale mimo to, wygłaszają publicznie takie poglądy, dopuszczają się obrzydliwej manipulacji, polegającej na zmarginalizowaniu patriotyzmu w świadomości zwykłych obywateli w imię „wyższych celów”. Tym celem jest wyprodukowanie człowieka bez właściwości -leminga, których kilkaset pojawiło się dzisiaj na Nowym Świecie i pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Niektórzy nawet zabierali głos (lemingi na ogół milczą, a już o polityce nie rozmawiają, bo ich ona nie interesuje, a także nie mają nic do powiedzenia poza wykrzywieniem ust w grymasie, kiedy pada słowo „PiS”, bądź „Jarosław Kaczyński”). Osobiście usłyszałem 3 wypowiedzi. Pierwsza: Wojciecha Malajkata. Bardzo bełkotliwa, właściwie nie do końca zrozumiałem, co chce mi przekazać, poza tym, że jesteśmy jako Polacy ponurakami i on z tym walczy właśnie poprzez maszerowanie w kierunku orła z czekolady. Drugim był też drugoligowy aktor Mateusz Damięcki, a trzecim prezenter radiowy, który odkąd żyje puszczał nudne (przynajmniej dla mnie) piosenki w państwowej „Trójce” - Marek Niedźwiecki. Nie zapamiętałem z ich wypowiedzi nic, ponieważ nie można w nich było znaleźć niczego, co by było godne zapamiętania. Na końcu Malajkat ogłosił, że jest lemingiem i „Ok!”. To tak, jak ja ogłosiłbym, że jestem półgłówkiem i jeszcze się z tego cieszył, ba, nawet był dumny. Niestety, żadna z tych tęgich głów nie wytłumaczyła mi w swoich wywodach przed kamerami - dlaczego dzisiejszy patriotyzm to nie wyrzucanie śmieci przez okno samochodu i płacenie podatków. Co do śmieci, to pamiętam jeszcze jak ojciec i matka mówili mi, jako dziecku, że śmiecą ludzie źle wychowani. Nic nie wspominali przy tym o patriotyzmie. Też nie widzieli związku. Co do podatków, to już z dorosłego życia wiem, że jak się będę migał, to mogę nawet wylądować w więzieniu.

Bynajmniej nie za brak patriotyzmu, tylko za przestępstwo skarbowe. Niech mi w takim razie dwóch aktorów i prezenter wyjaśnią, dlaczego z moich podatków organizowane są takie imprezy jak „pseudo patriotyczne marsze”, na których nikt nie niesie polskiej flagi, choć dziś jest jej dzień. Dlaczego moje pieniądze (a były okresy w moim życiu, kiedy fiskusowi płaciłem naprawdę słono) idą na rozgłośnie radiowe i telewizyjne, z których wyrzucono już dawno prawie wszystkich niezależnych dziennikarzy, a teraz szefowa Programu III Polskiego Radia płaszczy się przed prezydentem przy orle z czekolady za moją i innych obywateli kasę. W dodatku razem z Gazetą Wyborczą. Nie dość, że gazetą politycznie ukierunkowaną, to jeszcze będącą przedsięwzięciem opartym na prywatnym kapitale. To jest właśnie ten nowy patriotyzm, lansowany przez organizatorów mini spędu lemingów za pieniądze podatnika. Gratuluję pomysłu.

Przypomniałem sobie autentyczną historię patriotki od „śmieci i podatków” z czasów kiedy budowano Stadion Narodowy. Jedna pracownica biurowa narzekała, że ma bardzo dużo pracy i często zostaje po godzinach. Niestety nie płacono jej za nadgodziny ponieważ, jak wytłumaczył jej szef, winien był PiS. Stadion Narodowy trzeba oddać w terminie (sprawa polityczna nadzwyczajnej wagi), a jeśli będziemy płacić nadgodziny, przekroczymy budżet i pisowcy zrobią aferę. W konsekwencji, której wszyscy możemy wylecieć z pracy, a prestiżowy stadion nie zostanie wybudowany. Dziewczyna szczerze znienawidziła PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Nie mogła tylko zrozumieć dlaczego całe towarzystwo po usłyszeniu tej historii zamiast jej współczuć, pokładało się długi czas ze śmiechu. Jeśli do dziś tego nie pojęła, na pewno szła w marszu i to bez flagi. Barwy narodowe muszą się jej bowiem źle kojarzyć z PiS-em i Radiem Maryja. Jednak żeby oszczędzić kandydatom na lemingów przyszłych strat budżecie w domowym przypominam książkową definicję patriotyzmu, daleko nie szukając, bo z Wikipedii. „Patriotyzm (łac. patria,-ae = ojczyzna, gr. patriates) – postawa szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie oraz chęć ponoszenia za nią ofiar; pełna gotowość do jej obrony, w każdej chwili. Charakteryzuje się też przedkładaniem celów ważnych dla ojczyzny nad osobiste, a także gotowością do pracy dla jej dobra i w razie potrzeby poświęcenia dla niej własnego zdrowia lub życia. Patriotyzm to również umiłowanie i pielęgnowanie narodowej tradycji, kultury czy języka. Patriotyzm oparty jest na poczuciu więzi społecznej, wspólnoty kulturowej oraz solidarności z własnym narodem i społecznością”.

Katarzyna Kolenda-Zaleska na antenie świątecznych „Faktów po faktach” zarzucała prawicowym portalom, że kpią sobie z inicjatywy „Orzeł może”. Tak pani Kasiu, a wie pani dlaczego? Bo nie jesteśmy ponurakami. Koniec z ponuractwem! „Orzeł może!”.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych