Krzysztof Bęgowski vel Anna Grodzka udzielił/a wywiadu dla niedzielnego portalu wiadomości.onet.pl. Niby nic nowego. Jaki portal, taki wywiad. Ale przeprowadzający go dziennikarz, Jacek Gądek, zadał rozmówcy/czyni ciekawe pytanie.
Cytuję:
„Papież uznał "filozofię gender" za "groźną". Powiedział: "Kościół powtarza swoje wielkie »tak« dla godności i piękna małżeństwa jako wiernego i płodnego wyrazu sojuszu między mężczyzną a kobietą, zaś »nie« dla takich filozofii, jak »gender«, (co) wynika z faktu, że wzajemność między kobiecością a męskością jest wyrazem piękna natury, jakiej pragnął Stwórca".
Padła następująca odpowiedź
Ten cytat jest wyrazem niezrozumienia przez papieża słowa "gender" i w ogóle pojęcia płci. Ten człowiek nie rozumie, ale ma do tego prawo. Niestety wielu ludzi czegoś nie rozumie, a mimo to zabiera głos, posługując się jakimś stereotypem. Tak jest w przypadku papieża.
Nie będę się rozwodził nad istotą „gender studies” poza tym, że powtórzę krótką definicję, iż obszarem dociekań jest społeczno-kulturowa tożsamość płciowa. Kierunek ten był akademicką odpowiedzią na tzw. „drugą falę feminizmu”, której jednym z głównych haseł było: „To co osobiste, jest polityczne” (ang. The personal is the political). Gender studies powstały w latach 70. w Stanach Zjednoczonych, które do tej pory celują na świecie w wymyślaniu alternatywnych kierunków studiów. Na przykład we Frostburg University w amerykańskim Maryland, oferuje się studentom zajęcia poświęcone Harremu Potterowi. Przedmiotem zajęć jest analiza przygód młodego czarodzieja i dochodzenie do różnych wniosków. Dyskusja na temat możliwości skonstruowania latającej miotły albo wyhodowania trzygłowego psa jest na porządku dziennym. Z kolei na University of California w Los Angeles szuka się różnic w odbiorze muzyki skomponowanej przez homoseksualistów i lesbijki. Kierunek ten wabi się homomuzykologia. Czy wreszcie słynna Ufologia Stosowana, która robi oszałamiającą karierę na Melbourne University w Australii, choć do tej pory nie znaleziono (sic!) żadnego naukowego dowodu na istnienie cywilizacji pozaziemskiej.
Ponieważ pan/pani Krzysztof Bęgowski/Anna Grodzka nie chce odstawać od światowych trendów, z pozycji „naukowych”, autorytatywnie wskazuje Benedyktowi XVI, głowie Kościoła Katolickiego, który przetrwał z górą 2 tys. lat i posiada prawie 2 mld wyznawców, jego „miejsce w szeregu”. Stwierdzenie „ten człowiek nie rozumie” (istoty gender studies), „niestety wielu ludzi nie rozumie, a mimo to zabiera głos” mówi w zasadzie wszystko o kandydacie/tce na wicemarszałka Sejmu.
Bęgowski vel Grodzka oczywiście rozumie to najlepiej. Nie wiem tylko, czy ten ciężar wszechwiedzy, spadł na jego/jej głowę już w PRL-owskiej Szkole Podchorążych Rezerwy w Łodzi, czy na zebraniach aktywu PZPR, którego był wiernym członkiem, czy też został nabyty podczas „intelektualnych dysput” w Partii Palikota. Na prawdę szczytem arogancji, bezczelności, a przede wszystkim dowodem własnej głupoty jest zarzucanie wybitnemu intelektualiście - papieżowi, autorowi kilku encyklik, człowiekowi, który w wieku lat 32 został profesorem i wykładowcą na Uniwersytecie w Bonn, a później prefektem watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary niekompetencji w pojmowaniu kwestii płciowych. Wypowiedź ta, nie tylko dyskwalifikuje Bęgowskiego-Grodzką jako kandydata/kę na wicemarszałka Sejmu, ale również tych, którzy chcą głosować za tą kandydaturą. Koń Kaliguli w rzymskim Senacie przynajmniej się nie odzywał.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/150157-kon-w-senacie-szczytem-arogancji-bezczelnosci-a-przede-wszystkim-dowodem-glupoty-jest-zarzucanie-wybitnemu-intelektualiscie-papiezowi-niekompetencji