O potrzebie spółdzielni energetycznych: brakujące megawaty potrzebne Polsce można pozyskać od drobnych wytwórców energii

fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Uważam, iż w niedalekiej przyszłości powinny powstać w Polsce spółdzielnie energetyczne. Grozi nam bowiem „blackout” - brak dostatecznej ilości energii, który w pierwszej kolejności dotknie zakłady przemysłowe. Jeśli zostaną one zmuszone do ograniczenia produkcji, to będą też musiały rozważać ograniczenie zatrudnienia.

Brakujące megawaty potrzebne Polsce można starać się pozyskać poprzez oszczędzanie energii, budowę dużych bloków energetycznych oraz umożliwienie obywatelom, przedsiębiorstwom i jednostkom samorządu terytorialnego produkcję energii we własnym zakresie. W tym ostatnim przypadku potrzeba jednak pilnie jasnych regulacji prawnych dotyczących wytwarzania i sprzedaży energii elektrycznej pozyskiwanej z odnawialnych źródeł, tj. farm fotowoltaicznych, elektrowni wodnych i wiatrowych.

Bardzo dobrym pomysłem na oddalenie od Polski widma ,,blackoutu’’ jest również umożliwienie drobnym wytwórcom energii - podobnie jak ma to miejsce w Niemczech czy Danii – tworzenia spółdzielni energetycznych.

Należy więc przygotować projekt ustawy o spółdzielniach energetycznych, co powinien uczynić resort gospodarki i ochrony środowiska. Jeśli bowiem projekt takiej ustawy zostanie przygotowany przez opozycję jest niemal pewne, że zostanie on a priori odrzucony, jako ,,pisowski’’.

Zamiast w przyszłości kupować energię elektryczną, w innych krajach, należy przygotować grunt prawny z jasno określonymi regułami wytwarzania i sprzedaży tzw. zielonej energii przez prywatnych przedsiębiorców. Osoby fizyczne mogą już to wprawdzie czynić na własny użytek, ale pod warunkiem, że nie prowadzą działalności gospodarczej. Tak więc drobny zakład produkcyjny podlega obostrzonym unormowaniom, tj. profesjonalna firma energetyczna. W tym przypadku wystarczyłoby zmienić tylko przepis, ażeby zaoszczędzić trochę cennych megawatów. Oczywiście wprowadzenie przepisów umożliwiających zakładanie spółdzielni energetycznych byłoby poważnym impulsem dla rozwoju energetyki w Polsce. Państwo zaś – poza budową wielkich bloków energetycznych – powinno się skupić przede wszystkim na modernizacji i rozbudowie sieci przesyłowych. Bez tej infrastruktury nie ma bowiem mowy o rozwoju przemysłowym, np. Polski Wschodniej.

Warto też podać Państwu trochę danych. W Niemczech, w 2012 roku funkcjonowało już 509 spółdzielni energetycznych. Ich rozwój rozpoczął się w 2008 roku. Średnia liczba członków spółdzielni wynosi 160. Członkami są nie tylko osoby fizyczne ale także banki umożliwiające finansowanie przedsięwzięć, samorządy i przedsiębiorstwa. Niemieckie spółdzielnie energetyczne inwestują w energię odnawialną i są dochodowe (zysk netto wynosi około 4 %). Jeden udział wynosi średnio ok. 714 euro. Najmniejsza taka spółdzielnia zainwestowała 80 tysięcy euro, a największa aż 21 mln euro (!). Kapitał tych spółdzielni wynosił w 2012 roku ponad 260 mln euro, a liczba ich członków – 80 tysięcy. Spółdzielnie energetyczne powinny powstawać w naszym kraju jak przysłowiowe „grzyby po deszczu”, ale tylko jeśli będzie temu sprzyjał ustawodawca. W tym przypadku chodzić będzie także o zagwarantowanie bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju.

Odnawialnym źródłom energii sprzyja zarówno Unia Europejska, jak i Rada Europy. Są też doświadczenia innych krajów, z których należy korzystać. Za 2 lata – jak się szacuje – zabraknie Polsce potrzebnej energii. Rząd nie powinien więc bezczynnie czekać i chować głowy w piasek, tylko podjąć wszelkie możliwe jeszcze do zrealizowania inicjatywy, które będą remedium na grożący nam ,,blackout’’. Jednym z tych remediów może być również spółdzielczość energetyczna.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.