„Pękające parówki” jesienią 2013 roku było to jedno z popularniejszych haseł w mediach tzw. mainstreamowych. Parówki stały się narzędziem walki z rzetelnym badaniem przyczyn katastrofy smoleńskiej. Akcja wyszydzania parówek wynikała z politycznej potrzeby dyskredytacji prac, jakie zaprezentowano w czasie II konferencji smoleńskiej.
Tytuły gazet, portali i audycji były tożsame. Ton, jak zwykle nadawała „Gazeta Wyborcza”. Piórem Wojciecha Czuchnowskiego pisała:
Naukowcy smoleńscy w natarciu: Tu-154 pękł jak parówka, a skrzydło "piijiii, bziuuu!" (22.10.2013)
TOK FM wtórował:
Zniszczone puszki, pęknięta parówka dowodami na wybuch tupolewa. "Czy Macierewicz naprawdę w to wierzy?" (22.10.2013)
Medialne doniesienia i rozgłos natychmiast wykorzystywali politycy.
Zespół do spraw wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej nie będzie odnosił się do absurdalnych eksperymentów będących rzekomymi dowodami w kontekście katastrofy smoleńskiej, takich jak: zgniecione puszki po napojach, kadr z animacji RIA Novosti pokazujący wybuch samolotu czy parówka pękająca przy podgrzewaniu, która miała obrazować sposób, w jaki został zniszczony kadłub samolotu
- pisał w oświadczeniu Maciej Lasek, szef rządowego zespołu ds. smoleńskiej propagandy.
O tym, co działo się w czasie smoleńskiej konferencji mówił również Stefan Niesiołowski.
Czy takie coś w ogóle zasługuje na komentarz w poważnym programie?
- mówił pytany o posługiwanie się doświadczeniem z parówkami. W innym miejscu mówił, że konferencja smoleńska powinna się odbywać w Tworkach.
Sprawa pokazania na konferencji smoleńskiej gotujących się parówek została rozdęta do granic możliwości. Wspomniane na marginesie parówki zostały wykorzystane do ośmieszenia konferencji i prac naukowców. Skutecznie wyłuskano ją z całej masy innych, znacznie ważniejszych, wydarzeń i wmówiono czytelnikom tzw. głównych mediów, że właśnie tym zajmowali się naukowcy ws. Smoleńskiej.
Akcja medialna była przedmiotem refleksji samych naukowców w czasie drugiego dnia Konferencji Smoleńskiej. Na wieść, że sprawa parówek jest przedmiotem kpin zdziwili się. Jeden z nich, nie będący prelegentem, tłumaczył, że doświadczenia dotyczące gotujących się parówek są naukowym prostym, ale powszechnym, doświadczeniem, typowym dla badania sił powstających w czasie narastania ciśnienia wewnątrz przedmiotów o kształcie cylindrycznym.
Zgromadzonych na sali naukowców występujący w obronie parówek człowiek nie musiał przekonywać. Jak się jednak okazuje o roli i znaczeniu doświadczeń dot. parówek przekonuje i przekonywała również... „Gazeta Wyborcza”.
W tekście Czary-mary gotowania (publikacja 22.05.2009 , aktualizacja: 30.12.2010) gazeta wskazywała na inną, naukową stronę gotowania. Zachęcała, by zobaczyć co dzieje się w czasie codziennych czynności kuchennych. W tekście czytamy:
„Fizyka jest jedna, czy chodzi o parówki, czy też o parostatki” - mówi prof. Łukasz Turski, autor felietonów o fizyce śniadań, lunchów i obiadów w magazynie "Kuchnia". „Jeśli gotowane parówki pękają, to zawsze wzdłuż, a nie wszerz, tak samo jak pękały kotły parostatków na Missisippi, bo rządzi tym to samo prawo naprężeń Hooka”.
To zdanie zestawione z podanymi wcześniej tezami tekstów „GW” budzi zaskoczenie. Jednak okazuje się, że sprawę parówek można traktować poważnie. Że to, co się dzieje z nimi można porównać z wydarzeniami znacznie poważniejszymi, np. parostatkami.
Ten sam Łukasz Turski, którego w tekście cytuje „Wyborcza”, więcej miejsca poświęca parówkom w swojej pracy. Właśnie parówkami posługuje się m.in. w swoich artykułach, które publikowało „Wiedza i Życie”.
Gdy pisałem artykuł o pożytkach płynących z nauki o sprężystości materiałów [patrz: Dlaczego to się trzyma kupy?, "WiŻ" nr 12/1995], a w nim starałem się wytłumaczyć m.in., dlaczego parówki pękają zawsze wzdłuż - nigdy w poprzek - nie spodziewałem się, że ten temat zainteresuje tylu czytelników i będzie nawet przedmiotem publicznych eksperymentów (podczas Pikniku Naukowego Radia Bis). W czasie jednego ze spotkań postawiono mi pytanie: dobrze, wiemy już, jak pęka parówka, ale dlaczego w ogóle pęka?
Następnie przytoczył szczegółowo prawo Hooke'a, o którym pisała również „Wyborcza”.
Zgodnie z nim odkształcenie materiału sprężystego jest wprost proporcjonalne do naprężenia; prawo to obowiązuje jednak tylko do pewnej wartości, powyżej której następuje "katastrofa" - zerwanie ciągłości materiału, czyli jego pęknięcie. Wartość krytycznego naprężenia zależy oczywiście od badanego materiału, a właściwie od siły oddziaływań elementarnych cegiełek, z których jest zbudowany
- pisał autor.
Wskazując z kolei na teorię Griffitha zaznacza:
Jej słuszność można sprawdzić na parówce. Jeżeli delikatnie naciąć nożem skórkę przed gotowaniem, można się przekonać, że nacięta parówka pęknie wcześniej niż nie nacięta.
Okazuje się, że nawet w „Gazecie Wyborczej” pisanie o parówkowych eksperymentach nie zawsze jest powodem do szyderstwa i dowodem na brak profesjonalizmu. Że naukowca, który swojej pracy często odwołuje się do parówek, można nawet w „GW” promować. Co więcej, zdarza się, że sama „Wyborcza” uznaje, iż parówka może być chwytem reklamowym.
W 2011 roku, w tekście promującym książkę „Matematyka - daj się uwieść!” Christopha Drosser'a „Wyborcza” wskazuje:
Każdy może sobie znaleźć w jego (Drosser'a – red.) książkach coś dla siebie albo własnych dzieci, jeśli znowu zaczną dręczyć nas głupimi pytaniami: dlaczego parówki pękają wzdłuż, a nie w poprzek, kobiety szybciej marzną niż mężczyźni, a koty przeżywają upadek z drugiego piętra?
I choć „GW” nazywa pytania o parówkę „głupimi” (ciekawe co na to prof. Turski cytowany przez „GW”) to jednak uznaje, że właśnie wiedza na ten temat jest na tyle atrakcyjna, że warto nią zachwalać promowaną przez siebie książkę.
Jak widać w „Gazecie Wyborczej” gotowane pękające parówki nie zawsze są powodem do wstydu czy kpin. Jedynie wtedy, gdy pojawią się w kontekście katastrofy smoleńskiej, są ustawiane w centrum przemysłu kłamstwa, jaki ws. smoleńskiej pracuje pełną parą. Ten przemysł opiera się m.in. na niezwykle bezczelnym i jawnym stosowaniu podwójnych standardów ws. 10/04. Narracja dotycząca parówkowych doświadczeń jest tego kolejnym przykładem.
Podwójna narracja ws. parówek to również kolejny dowód na sukces wieloletniej kampanii ogłupiania Polaków. Fakt, że najważniejsze media w Polsce pozwalają sobie na zaprzeczanie sobie samym i podawanie wzajemnie wykluczających się tez pokazuje, że czują oni, iż kampania dezinformacji polskiego społeczeństwa przyniosła spodziewany efekt. Dziennikarze czują się bezpieczni, wiedząc, że ich czytelnicy nie kojarzą i nie łączą faktów.
Nadzieją napawa jedynie to, że widmo bankructwa najczarniejszej z medialnych owiec „GW” jest już całkiem realne. Nic dziwnego, że wypocin medialnych żołnierzy Michnika coraz więcej osób nie chce czytać...
------------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------
Polecamy wSklepiku.pl książkę:"wPolityce.pl Polska po 10 kwietnia 2010 r."
autorzy:Artur Bazak, Jacek Karnowski, Michał Karnowski, Paweł Nowacki, Izabella Wierzbicka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/182517-kiedy-parowki-nie-kompromituja-czyli-o-podwojnych-standardach-kompromitujacych-gazete-wyborcza-kolejna-bezczelna-smolenska-akcja-zolnierzy-michnika