We wrześniu 2012 mówiono, że bohaterka walki o Polskę znalazła wreszcie swój grób. Dziś to rodzina próbuje znaleźć śp. Annę Walentynowicz

Fot. youtube.pl
Fot. youtube.pl

Choć od tragedii smoleńskiej minęły 44 miesiące tłoczenia Polakom do głów kłamstw i szerzenia rosyjskiej dezinformacji, śledztwo smoleńskie wciąż jest tykającą bombą. Tykającą nie tylko pod ekipą Donalda Tuska i PO, ale całym establishmentem III RP.

Nie dalej jak we wtorek Michał Karnowski pisał:

Obóz władzy pozwoli na dużo, ale jedno jest niewybaczalne, jeden grzech w jego oczach dyskredytuje: uparte dopytywanie o Smoleńsk.

W środę okazało się, jak słuszne są to słowa. Władza mimo upływu czasu nie może dać zgody na rozmowę o Smoleńsku, musi mataczyć, walczyć z prawdą i wciąż niszczyć ludzi, którzy chcą o Smoleńsku mówić na poważnie. Musi, bo inaczej zginie... Po posiedzeniu smoleńskiego zespołu nie ma wątpliwości.

Wydaje się, że sprawa smoleńska, mimo ujawnienia ogromnych pokładów kompromitacji, wciąż kryje w sobie afery, jakie trudno sobie nawet wyobrazić.

Kto rok temu, już po ujawnieniu wielu skandali, po ujawnieniu pomyłek w pochówkach i identyfikacjach, mógł pomyśleć, że do dziś zasadne będzie pytanie: "gdzie leży śp. Anna Walentynowicz?"

Rodzina wątpliwości miała cały czas. Teraz ma pewność: śp. Anny Walentynowicz nie ma na cmentarzu w Gdańsku, na którym żegnały ją tysiące rodaków. Wtedy mówiono, że bohaterka walki o Polskę znalazła wreszcie  swój grób. Dziś to rodzina próbuje znaleźć śp. Annę Walentynowicz.

I robi to wbrew wszystkim - wbrew prokuraturze, która podtrzymuje oskarżenia, że rodzina sama jest winna pomyłki, wbrew budowanej w Polsce atmosferze, która przekonuje, że wszystko już wyjaśnione i nie ma co drążyć, wbrew całej maszynerii państwa, które zamiast wyjaśnić sprawę smoleńską woli chronić interesy obecnej ekipy.

Rodzina Walentynowiczów sprawę stawia jasno: "Jesteśmy gotowi na wszystko, nie zostawimy tej sprawy..."

Ekipa Tuska jednak ma więc tylko dwa wyjścia. Może zmontować w Polsce reżim totalitarny i zamknąć usta wszystkim, niszcząc wolną myśl i przekaz, albo też czekać, aż sprawa smoleńska wybuchnie. Jeśli Tuskowi nie uda się zbudować w Polsce Białorusi (co w oczach coraz większej części opinii próbuje robić), to sprawa Smoleńska wybuchnie i rozsadzi cały establishment III RP.

Elity władzy są zapewne świadome nieuchronności tego wybuchu. Mogą jedynie go opóźniać. I będą to robić zgodnie ze scenariuszem nakreślonym m.in. przez Michała Karnowskiego. Przynajmniej sprawy smoleńskiej będą bronić do końca.

Nagroda Kisiela trafiła w tym roku m.in. do Jacka Rostowskiego. Został on wyróżniony za bycie "saperem gospodarki". Okazuje się jednak, że w obecnej ekipie rządowej więcej takich "saperów". I rzeczywiście Kisiel do tej działalności pasuje (choć zapewne inaczej rozdawałby swoje nagrody). Wszak to on mówił o socjalizmie: to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju!

I podobnie jest z politycznymi saperami obecnej władzy. Muszą rozbrajać bombę smoleńską, którą  stworzyli. Wspólnie ze swoimi nowymi sojusznikami, putinowską Rosją...

 

 

----------------------------------------------------------------------------------------------------

----------------------------------------------------------------------------------------------------

Polecamy wSklepiku.pl książkę:"Życie Anny Walentynowicz"

Życie Anny Walentynowicz

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.