Prof. Binienda nokautuje jeden z "dogmatów" zespołu Laska. Znów rządowa kupa teorii okazuje się jedynie kupą bzdur

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Już teraz rozumiem, skąd ta nagonka na naukowców. Teraz zrozumiałem, dlaczego ludzie Laska tak nienawidzą prof. Biniendy

- to usłyszałem, gdy z jednym z naukowców zaangażowanych w sprawę smoleńską rozmawiałem o ostatnich badaniach prowadzonych przez prof. Wiesława Biniendę.

Maciej Lasek i jego zespół pseudoekspertów rzeczywiście ma problem. Ostatnie eksperyment prof. z Akron to bolesny cios dla jednego z "dogmatów" rządowej komisji, która upowszechnia kłamliwe tezy raportów MAK i Millera dot. tragedii smoleńskiej.

Binienda obnażył fałsz zapewnień i tłumaczeń oficjalnej strony, która przekonuje, że tupolew rozpadł się na miliony kawałków, ponieważ tak dzieje się zawsze, gdy samolot z prędkością 80 m/s uderza o przeszkodę. Okazuje się, że to zwykły szwindel i intelektualna zbrodnia. Nic takiego nie ma miejsca, co pokazał dobitnie prof. Binienda.

Kolejny raz okazuje się, że aby rządowa wersja wydarzeń była prawdziwa należy założyć, że w Smoleńsku mieliśmy do czynienia z inną rzeczywistością niż ta, którą znamy na Ziemi. Muszą działać inne siły, muszą działać inne prawa fizyki, musi rosnąć jedyna we wszechświecie odmiana brzozy, która jest mocniejsza niż stal. Obecnie okazuje się, że musi istnieć również inna odmiana duraluminium, które - na Ziemi - używane jest do produkcji samolotów.

Jeśli przyjąć, że w Smoleńsku wszystko przebiegało zgodnie z tym, co zna współczesna nauka, nic nie trzyma się kupy. Trzyma ją jedynie Maciej Lasek. I on wie, że trzyma kupę bzdur, że opiera się ona jedynie na jego słowach.

Badania Prof. Biniendy wskazały jednoznacznie, że wersja Laska jest wadliwa. Badania laboratoryjne pokazują, że nawet przy uderzeniu z prędkością o wiele większą - 300 m/s - duraluminium nie rozpada się na kawałki, a jedynie się odkształca.

CZYTAJ TAKŻE: Niezwykle ważny eksperyment. Prof. Binienda: "próbka duraluminium w czasie zderzenia nie rozpada się na odłamki. Dlaczego Tupolew się rozpadł?" NASZ WYWIAD

I nic tu nie zmienią prostackie sztuczki z manipulowaniem zdjęciami, rzekomo fałszowanymi przez prof. Biniendę, nic nie zmienią kłamstwa, jakie na temat naukowców współpracujących z zespołem parlamentarnym rzuci się do zaprzyjaźnionych mediów. Tak czy inaczej, rządowa kupa teorii okazuje się po raz kolejny jedynie kupą. I Maciej Lasek to wie, coraz lepiej czując zapach materiału, jaki zgromadzili jego eksperci oraz on sam.

Współcześnie w debacie publicznej wytworzono jednak sytuację absurdalną. Kłamstwo powtarzane przez najsilniejsze media staje się mocniejsze niż twarde fakty, ich chłodna analiza, jak również analiza tego, co stoi za danymi stanowiskami. Można wbrew faktom, wbrew nauce mówić i utrzymywać w mocy kłamstwa. Można także podtrzymywać rzeczy niesprawdzone w konfrontacji z badaniami. To widać w sprawie smoleńskiej, w której do dziś media zaangażowane w smoleńską wojnę o utrzymanie kłamstwa wypruwają sobie żyły, by oficjalnej wersji wydarzeń w powszechnej świadomość nic złego się nie stało. Rzeczywistość nie ma tu znaczenia, jedynie interesy polityczne się liczą.

Do rangi symbolu urastają dziś dwie scenki. Z jednej strony prof. Binienda prezentujący w czasie rozmowy w wPolityce.pl próbki duraluminium wystrzeliwanego w stalową ścianę, a z drugiej członek komisji Laska Piotr Lipiec, który w zaprzyjaźnionej stacji TVN24, mającej wiele zasług w utrwalaniu kłamstw smoleńskich, prezentuje przebieg katastrofy za pomocą plastikowego modelu tupolewa.

I tak właśnie wygląda debata nt. tragedii smoleńskiej, najważniejszej dla życia państwowego sprawy. Poważne, szerokie badania naukowe są zestawiane z infantylnymi tezami opartymi na "symulacjach" i "badaniach", które wyglądają jak zabawy plastikowymi modelami.

Wbrew temu, co wmawiają Polakom media zaangażowane po stronie smoleńskiego kłamstwa, strona podważająca oficjalną wersję wydarzeń, nie ma odpowiedzi na wszystkie pytania. Ma pytania i wątpliwości i widzi histeryczne próby unikania odpowiedzi przez stronę oficjalną.

Dziś eksperci angażujący się z potrzeby serca w smoleńskie śledztwo nie mają partnerów do rozmowy. Dla nich rozmowa na poziomie dostępnym dla rządowych speców od picu tzw. "ekspertów" oznacza obniżenie umysłowych lotów przynajmniej o kilka pięter...

CZYTAJ TAKŻE: Blogerka Martynka dla wPolityce.pl: „Afera zdjęciowa”, czyli ostatnia deska ratunku. ZOBACZ ZDJĘCIA I FILM!

 

 

-------------------------------------------------------------------------------

-------------------------------------------------------------------------------

Uwaga!

TYLKO U NAS, w sklepie wSklepiku.pl, możesz jeszcze nabyć cztery pierwsze numery miesięcznika "W Sieci Historii"!

nr.4/2013       nr.3/2013          nr.2/2013         nr.1/2013

Miesięcznik Sieci Historii (3/2013) - miesięcznik z filmem Urodziny młodego Warszawiaka + opaska powstańcza Sieci Historii (2/2013) - miesięcznik z filmem Kwatera Ł Sieci Historii (1/2013) - miesięcznik z filmem Generał Nil

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.