Bartłomiej Sienkiewicz, ekspert od energetyki, w rządzie rośnie w siłę. A siłę tę bierze m.in. z przekonania Donalda Tuska, że jest on wysokiej klasy ekspertem. O tym, jak dobrze zna się na służbach specjalnych oraz policji widzieliśmy ostatnio, dzięki sytuacji w SKW, które Sienkiewicz nadzoruje w imieniu premiera, czy dzięki samemu ministrowi, który uznał, że polscy policjanci pochodzą z patologicznych rodzin. Jedno i drugie wydarzenie to kolejny dowód, że szef MSW nie działa na rzecz dobra wspólnego i nie jest profesjonalistą.
Historyczny już niemal artykuł wygrzebany w archiwum "Gazety Wyborczej" ("Paliwa po polsku", 07/03/2003) wskazuje, że również jako analityk energetyczny z dobrym pojęciem polskich interesów narodowych Sienkiewicz może mieć spory kłopot.
Jest rok 2003, w debacie publicznej wiele miejsca poświęca się Rafinerii Gdańskiej (obecnie LOTOS) oraz jej prywatyzacji. W "GW" polemikę z Januszem Lewandowskim podejmuje Bartłomiej Sienkiewicz, "niezależny publicysta, były wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich".
Na początek popiera Lewandowskiego, który "przestrzegał przed powstaniem >>narodowego koncernu paliwowego<< z połączenia Orlenu i Rafinerii Gdańskiej". W ocenie Sienkiewicza ten pomysł może mieć złe skutki, ponieważ rodzi możliwość przejęcia "narodowego koncernu paliwowego" przez jednego z rosyjskich gigantów - Jukos czy Łukoil. Myli się jednak ten, kto sądzi, że rosyjski kapitał jest dla Sienkiewicza zły. Były szef OSW zaznacza, że "widoczne jest jak na dłoni, że jest to jedyny kapitał realnie zainteresowany polskim rynkiem naftowym".
I obecny minister nie widzi w przejęciu przez rosyjski kapitał polskiej energetyki naftowej niczego złego. Chodziło jedynie o nakreślenie wizji dobrego modelu tego przejęcia. A wizja to zaskakująca.
Należy dążyć do stworzenia sytuacji, w której rosyjskie spółki są zmuszone do realnej konkurencji na rynku krajowym, aby uniknąć "zmowy kartelowej", jaka według niektórych analityków funkcjonuje między Łukoilem i Jukosem na rynkach trzecich. I dlatego należy unikać sytuacji, w której jedna z tych spółek ma szansę przejąć dwa kluczowe zakłady przetwórstwa ropy, a wraz z nimi lwią część handlu detalicznego. Z powyższych powodów widać wyraźnie, że połączenie Orlenu i RG jest działaniem sprzecznym z lekcją płynącą z doświadczeń. Zgoda na wchłonięcie RG przez Orlen to stworzenie okazji do połknięcia tego rynku w całości przez jednego molocha typu Łukoil czy Jukos. Jedna z tych spółek, przejmując kontrolę nad połączonym "narodowym koncernem paliwowym" połyka bowiem cały sektor i to na dziesięciolecia. Rosyjskie spółki paliwowe posiadające w Polsce sieć dystrybucji i własne rafinerie pracujące na ich surowcu stać na takie manewry cenowe, żeby skutecznie wyprzeć wszystkich innych konkurentów. I wtedy doprawdy nie ma znaczenia, czy odbędzie się to za pośrednictwem Jana Kulczyka, Rotcha czy innych graczy, z oczywistym zyskiem dla tych pośredników i z równie oczywistą stratą dla interesu państwa
- pisał Sienkiewicz.
I zaznaczał, że jednak jest optymistyczny sposób wyjścia z tej sytuacji (jednak nie ma w nim mowy na polską podmiotowość):
Gdyby spróbować nakreślić scenariusz pozytywny, nie pozostawiający wątpliwości co do intencji rządu w tej sprawie, to mógłby on wyglądać następująco: Rząd unieważnia dotychczasową procedurę prywatyzacji RG, by ja otworzyć na nowo zapraszając "Łukoila" do negocjacji. Przypomnijmy - interes Łukoila w przejęciu RG jest jasny - przesądzają o tym złoża szelfu kaliningradzkiego eksploatowane przez ten koncern, bliskość morskiego terminalu w pobliżu rafinerii, a zatem możliwość dogodnego zaopatrywania zarówno Kaliningradu (w którym Łukoil jest de facto monopolistą), jak i portów naftowych Europy Północnej. Łukoil jest największą rosyjską spółką naftową, ale o ograniczonych możliwościach inwestycyjnych. RG i stacje do niej należące są na miarę możliwości tego koncernu - obejmuje on tym samym ok. 20 proc. udziału w polskim rynku.
Następnie można myśleć o dopuszczeniu mniejszej spółki rosyjskiej do większego kawałka tortu, czyli Jukosa do Orlenu. Jukos ma spore możliwości inwestycyjne i zdolności zarządzania na poziomie koncernów zachodnich i jego zaangażowanie się w Orlen z pewnością przysłuży się temu ostatniemu. Nie wyklucza to zresztą łączenia się Orlenu z innymi podmiotami z Europy. Równocześnie zachowany zostanie dwubiegunowy podział rynku naftowego w Polsce, pod warunkiem że rząd przez odpowiednie zapisy w trakcie prywatyzacji RG lub zgody na wejście Rosjan do Orlenu stawia barierę prawną uniemożliwiającą wymianę akcji lub inną formę przejęcia aktywów między poszczególnymi spółkami rosyjskimi.
Dalej w swoim artykule Sienkiewicz ujmuje się za Rosjanami, którzy w tej sytuacji mogliby poczuć się urażeni.
Początkowo Rosjanie będą protestować że "ogranicza się ich prawa własności" lub "represjonuje się kapitał rosyjski", lecz kąsek jest zbyt łakomy, by z niego zrezygnować, tym bardziej że z chwilą wejścia Polski do UE sytuacja może się dla strony rosyjskiej skomplikować
- wyjaśnia analityk Sienkiewicz.
Kończy stawiając alternatywę:
Albo państwo będzie miało siły, aby wymusić na rosyjskich kompaniach naftowych konkurencję w polskim sektorze naftowym, albo cały ten sektor będzie za jakiś czas własnością jednej spółki rosyjskiej.
Bartłomiej Sienkiewicz wchodzi jak w masło w tok rozumowania, w którym są dwa wyjścia - przejęcie polskiej energetyki naftowej przez rosyjską firmę w całości, albo przejęcie po połowie polskiej energetyki naftowej przez dwa rosyjskie podmioty. I w całym artykule nie ma ani jednej wzmianki czy próby szukania rozwiązań, które pomogłyby Polsce wyrwać się z sytuacji, w której jest skazana na energetycznego satelitę Moskwy. Analityk Sienkiewicz w szukaniu dla Polski podmiotowości nie widzi swojego zadania.
Artykuł z 2003 roku warto przypomnieć obecnie z wielu powodów. Po pierwsze, warto zadać pytanie, jaką rolę dla Polski widzi obecnie szef jednego z najważniejszych ministerstw w Polsce? Czy dziś również mamy być jedynie satelitą rosyjskim? Czy polska energetyka ma być narzędziem wybijania się na niepodległość czy wzmacniania podległości? Jak w sektorze energetycznym będzie działała ABW po przejęciu kontroli nad nią przez Sienkiewicza? Czy minister wciąż widzi polską przyszłość jedynie w rosyjskich barwach?
I kolejne niezmiernie ważne pytanie. Jak Bartłomiej Sienkiewicz odnosi się do planów rosyjskiego Acronu, który wciąż chce przejąć polskie Azoty? Czy i w tej mierze Polska zdaniem Sienkiewicza skazana jest na rosyjską dominację?
Co Pan robi w tym rządzie, ministrze Sienkiewiczu, analityku?
-------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------
Uwaga!
TYLKO U NAS, w sklepie wSklepiku.pl, możesz jeszcze nabyć cztery pierwsze numery miesięcznika "W Sieci Historii"!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/168240-sienkiewicz-w-2003-r-sprzedajmy-lotos-i-orlen-rosyjskim-gigantom-tak-bedzie-lepiej-czy-minister-wciaz-widzi-polska-przyszlosc-jedynie-w-rosyjskich-barwach