Długa kolejka przed jednym ze sklepów. Nagle przyspieszenie, ludzie pchają się na siebie. Słychać okrzyki i pytania: "Pan tu nie stał", "Co rzucili?". I tłum rusza wpychając się do środka. Ci, którym się udało, wychodzą z radosną miną. "Jest, udało się" - radość malowała się na twarzy. Niby nic wielkiego - ot kawałek kiełbasy, a może i wołowiny, udało się upolować. "Nic wielkiego, ale przecież mogło nie być, mogli nie dać" - te myśli napędzały zbiorową radość przez zły. PRL-owska brutalna rzeczywistość karmiła ludzi tanią, prostą radością. Inne nie było.
Czy mamy obecnie powrót? Realia inne - to oczywiste, ale mechanizmy działania władzy - i medialnych decydentów - bardzo podobne.
Znów ludzie tłoczą się i pchają. Czekają, wyczekują, patrzą i cieszą się. Znów karnie stają w kolejkach. "Co rzucili?". Tym razem nowy pociąg, Pendolino - przestarzałą nowość, która dojechała do Polski, pchana przez inną lokomotywę - bo sama jeździć nie może. Ludziom pokazali, a potem schowają. Bo jeździć to to nie może, a i testy wciąż czekają. Szary lud nacieszy się Pendolino dopiero, gdy tory będą odpowiednie, a sam pociąg zyska potrzebne pozwolenia. O ile w ogóle do tego dojdzie. Ale radość jest już dziś. I znów widać, jak lud tłoczący się przed drzwiami, wychodzi zadowoleni. "Niby nic wielkiego, ale przecież mogli nie pokazać, mogli nie zakupić" - i znów tania radość wypełnia polskie serca.
CZYTAJ TAKŻE: "Pędzę Pendolino ze swoją dziewczyną...". Kolejowe Polaków rozmowy na Twitterze
Tę radość Polacy w ostatnich latach wiele razy mieli serwowaną przez media i rządzących. Dziś władza zresztą była szczególnie hojna dla obywateli. Nie dość, że pokazała Pendolino, to w dodatku ogłosiła, że był i drugi sukces na miarę naszych czasów. Tarcza "Krystyna" wydrążyła tunel pod Wisłą. Mówiła o tym radosna Hanna Gronkiewicz-Waltz. Jest sukces i zaskoczenie. Mogło się nie udać, mogło się zawalić, mogła Wisła wszystko zatopić, ale nie. Jest, udało się!
Maszyna socjotechniczna pracuje na pełnych obrotach. Ludzie! Widzowie! Wyborcy! Sukcesy wylewają się zewsząd! Władza informuje, media nagłaśniają. Jest super, jest super. I o to chodzi!
Podobną radość widać było i gdy "Polska witała Dreamlinera" i, gdy przygotowaliśmy się na godne przyjęcie Europy na Euro 2012. Radość i poczucie, że się udaje, że jesteśmy świetni, że dorośliśmy i jesteśmy europejscy. Euforia wylewa się i udziela wszystkim. I wielu napawa się tą euforią i radością, dumnie wypinając pierś w poczuciu, że Polska wiedziona przez rząd Tuska idzie do pierwszej ligi. Ba, do esktraklasy! Już jest o krok...
Partia miłości atakuje Polaków radością, dumą i poczuciem sukcesu. Mamy obecnie rozwinięte do granic możliwości demoniczne zarządzanie "sukcesami". Choć te sukcesy zbyt często okazują się partactwem, społeczeństwu zapycha się nimi każdą wątpliwość, każdy fragment mózgu ma zostać nimi wypełniony, by wypchnąć to, co nieuchronne.
Jednak obecnie ta taktyka jest ostatnią deską ratunku dla tonącej władzy. Nie ma wątpliwości, że do Polaków - z siłą i prędkością Pendolino (ale nie tego, które trafiło do Polski, tylko takiego prawdziwego) - docierają fakty: fatalna sytuacja polskiego państwa i zupełny rozkład zdolności władzy, by coś z tym krajem zrobić.
Wystarczy spojrzeć na proste zestawienia, o których głośno w ostatnich czasach.
Polska przegrywa w starciu z gangsterami. "Dziennik Polski" pisze, że jedynie 6 procent ujawnionych oficjalnie majątków, które pochodzą z przestępczych procederów, jest zabezpieczanych przez państwo. Przestępcy bezkarnie robią pod okiem państwa biznes i zarabiają fortuny.
Z analizy BCC, którą przypomina m.in. najnowsza "Gazeta Bankowa", wynika, że jedynie z powodu tzw. luki podatkowej w podatku VAT Skarb Państwa może tracić od 5 miliardów aż do 65 miliardów złotych. W najbardziej pesymistycznym scenariuszu te pieniądze stanowią 1/10 koszów zakupu i serwisowania 20 pociągów Pendolino! Władza nic z tym nie robi.
Polska buduje horrendalnie drogie autostrady, droższe m.in. niż Niemcy. Dodatkowo - wiele inwestycji, jak lotnisko Modlin czy Most Północny - to zupełne klapy i przykład fuszerki. Zapowiadany skok cywilizacyjny wciąż pozostaje zapowiedzią.
Polska spada w rankingu innowacyjności. Sytuacja jest dramatyczna, ponieważ z unijnego budżetu dostaliśmy na rozwój tejże właśnie innowacyjności 40 mld złotych! Co się stało z tymi pieniędzmi? Dlaczego państwo nie jest w stanie wykorzystać zgodnie z celem pomocy z UE?
To jedynie krótkie zestawienie symptomów prawdziwej zapaści i państwowej tragedii, jaka nadciąga w wyniku działań PO i Tuska. Morale, umysły, tożsamość Polaków, jako Narodu, jest na równi pochyłej. Podobnie z infrastrukturą, administracją i strukturą, która buduje "suwerenne" i "niepodległe" państwo. Z tym jest coraz gorzej.
Media muszą więc tym głośniej krzyczeć o sukcesach, a władza zapewniać jakąś "kiełbasę", by radość, choć tanią dać Polakom. By choć na chwilę zapchać ich świadomość. Bo wolnych miejsc w polskich rozumach ma być jak najmniej. Wszystko trzeba szczelnie zapełnić.
Jakie będą następne zakupy?
--------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------
Kup wSklepiku.pl: płyta "Na ochotnika do psychiatryka"
autor:Ryszard Makowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/164029-zarzadzanie-przez-sukcesy-trwa-wolnych-miejsc-w-polskich-rozumach-ma-byc-jak-najmniej-wszystko-trzeba-szczelnie-zapelnic