Czy znów daliśmy się ograć? Czyli o uboju rytualnym, humanitaryzmie i interesach

Fot. Sxc.hu
Fot. Sxc.hu

Lepiej późno niż wcale - pomyślałem, siadając przed komputerem w piątkowy wieczór. Czas wyrobić sobie opinię na temat uboju rytualnego. Choć temat omawiany był na wszystkie niemal strony wciąż nie miałem jasno sprecyzowanego stanowiska. Sejmową rozgrywkę wygrali przeciwnicy uboju, ale uznałem, że warto więcej o tej sprawie wiedzieć.

Spór ten łączył w sobie sprawę oceny moralnej, dużych pieniędzy, interesów międzynarodowych, ekonomii i wielu innych. Sprawa jest więc wielowątkowa. Jednak choć interesował się nią świat medialny dość dokładnie, wciąż czuć można - i mnie skłoniło to do poszukiwań - niedosyt wiedzy. Czym właściwie ubój rytualny różni się od zwykłego?

O uboju rytualnym powiedziano wiele w czasie sejmowego sporu, o uboju zwykłym - znacznie mniej. A przecież sprawa sporu moralnego jest niemal nie do rozstrzygnięcia bez rozróżnienia między tymi dwoma metodami zabijania. Jak ocenić ubój rytualny, jak ocenić, czy jest on sadyzmem, czy nie bez informacji o tym, co dzieje się w innych ubojniach?

Siadam więc przed popularnym serwisem internetowym z filmami. Szukam haseł: "ubój rytualny" i "ubój zwierząt" (linków nie wklejam, żeby nie epatować krwawymi scenami). I oglądam. Przejrzałem kilkanaście klipów, setki scen z ubojni. Krwawe czynności rzeźników. Zarówno z uboju rytualnego, jak i z uboju zwykłego.

Wśród filmów widać wiele propagandy. Chłodna analiza działań rzeźników oraz obserwacja reakcji zwierząt pokazuje jednak jasno - ubój jest z definicji sprawą "niehumanitarną", a zwierzęta cierpią zarówno w uboju rytualnym, jak i zwykłym. Rzeźnicy, których słuchałem w mediach w ostatnim czasie, twierdzili nawet, że ubój rytualny jest mniej bolesny dla zwierzęcia. I, oglądając filmy pokazujące metody pracy rzeźników, trudno odrzucić ten pogląd a priori.

Stereotypowy pogląd, że ogłuszenie zwierzęcia w zakładzie zapewnia mu spokojną i bezbolesną śmierć, jest bezzasadny. Zwierzęta ogłuszane są na samym początku procedury, w czasie której są uśmiercane. Gdy rzeźnik przystępuje do działań z nożem w ręku, często zwierzęta już czują, wyją i wierzgają, na ogół powieszone za nogę (w przypadku krów) pod sufitem. Rzeźnicki nóż tnie, odcina itd., bynajmniej nie w ciszy.

W tym przypadku śmierć następuje niejako przy okazji - tzw. rozbierania mięsa. Gdy do działań przystępuje rzeźnik w ubojni rytualnej dzieje się inaczej. Zwierzę jest najpierw zabijane, zostaje mu poderżnięte gardło, następnie się wykrwawia, często wierzgając w klatce, lub dusi własną krwią. Martwe jest rozbierane.

Obejrzenie rzeźnickich filmów może robić wrażenie. Krwawe sceny mogą śnić się po nocach. Jednak bardzo trudno, jeśli w ogóle jest to możliwe, ocenić, która z metod zabijania zwierząt jest bardziej sadystyczna, a która - jak ostatnio często się słyszy - bardziej humanitarna.

No bo jak to ocenić? Kto może to kategorycznie rozstrzygnąć? Kiedy zwierzę męczy się bardziej? Filmy nie dają odpowiedzi.

Natomiast trudności w ocenie bolesności i sadyzmu metod pracy rzeźników są dla oceny etycznej zupełnie podstawowe. Jeśli bowiem nie można stwierdzić, która z metod jest de facto bardziej barbarzyńska - a w mojej ocenie jest to niezwykle trudne - należy zająć jedno z dwóch stanowisk. Można albo odrzucić wszelkie metody przemysłowego zabijania zwierząt na mięso, z racji ich sadyzmu i barbarzyństwa, i uznać, że zgody na produkcję mięsa nie powinniśmy dawać. Albo tej sprawy nie brać pod uwagę w ocenie uboju rytualnego, uznając, że nie ma ona znaczenia, ponieważ sadyzm masarni jest mniej więcej taki sam zawsze.

Pierwsza postawa sprawia, że produkcję mięsa powinniśmy odrzucić z definicji i przyjąć ją za sadystyczną. Druga otwiera kolejny poziom rozważań o uboju rytualnym.

Gdy odejdziemy od oceny sadyzmu, zostaje chłodna kalkulacja. Czy ubój się nam opłaca czy nie? Da miejsca pracy czy nie da? Czy w interesie polskiej gospodarki i rolnictwa jest jego legalność czy nie? Jakie skutki dla polskiego społeczeństwa będzie miała rzeźnicka działalność ubojni rytualnych? Czy państwo powinno ograniczać produkcję żywności? Czy państwo powinno stanowić przepisy utrudniając hołdowanie tradycji religijnej? Na te pytania możemy odpowiedzieć, jeśli rozstrzygniemy kwestie sporu etycznego.

A gdy przejdziemy do analizy i odpowiedzi na te pytania uznamy, że ubój rytualny Polsce się opłaca, a jego zakaz będzie miał - o skali trudno dziś mówić - negatywne skutki. Rolnicy stracą miejsca pracy, pieniądze, gospodarka będzie się wolniej rozwijać, produkcję przejmą zakłady w innych krajach, a państwo wejdzie na drogę utrudniania osobom - na razie - o innej kulturze niż dominująca w Polsce hołdowania tradycji. To należy zapisać po stronie strat.

Co po stronie zysków?

Śmierć przemysłowa zawsze jest brutalna i barbarzyńska. W uboju nie rytualnym śmierć nie ma (krowiego) uśmiechu na twarzy...

Trudno się pozbyć wrażenia, że w tej sprawie Polska dała się ograć...

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.