Minister ustawia służby, czyli o niepokojących sygnałach wysyłanych przez Bartłomieja Sienkiewicza

Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Tomasz Gzell

Bartłomiej Sienkiewicz przejął obowiązki szefa MSW dwa i pół miesiąca temu, jednak wciąż nie ma jasnej odpowiedzi na pytanie, które zaczęto publicznie stawiać jeszcze przed jego nominacją. Co dalej w służbach? Służby, cały sektor bezpieczeństwa narodowego jest w ciągłym zawieszeniu. Nie wiadomo, czy reforma służb będzie kontynuowana, jak będą wyglądać nowe regulacje dotyczące ABW, w jaki sposób de facto ma się odbywać zadaniowanie służb, czy kto ma sprawować polityczny nadzór nad poszczególnymi formacjami.

Bartłomiej Sienkiewicz, człowiek służb, wieloletni uczestnik życia publicznego, powinien zdawać sobie sprawę, że ten stan rzeczy tworzy w służbach oraz instytucjach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo kraju szczególną atmosferę. Atmosferę wyczekiwania oraz strachu, która skutkuje zwiększonym wyczuleniem na sygnały płynące od przełożonego. Funkcjonariusze w takiej atmosferze - niepewni swej przyszłości - są podatniejsi na wpływy oraz sugestie. Tworzy się w nich wręcz mechanizm nadskakiwania ministrowi, by mu się przypodobać. Fakt, że do tej pory szef MSW oraz premier nie zdecydowali się na wyjaśnienie przyszłości służb w Polsce utrzymuje ten patologiczny stan rzeczy. Pytanie z czego wynika to opóźnienie.

Pewne jest jednak, że w sytuacji opisywanego zawieszenia i niepewności osoby pełniące znaczące role w sektorze służb specjalnych, szczególnie te decyzyjne, powinny niezmiernie ostrożnie kreować przekaz, unikać ostrych sformułowań oraz wypowiedzi, które mogą być przez służby odczytywane jako nieoficjalne i nieformalne wytyczne dla podległych struktur.

Ostatni wywiad z Bartłomiejem Sienkiewiczem odbiega znaczącą od tego założenia. Wypowiedzi ministra mogą wręcz niepokoić.

We wtorkowej rozmowie w Radiu Zet Sienkiewicz komentował kilka wątków związanych ze służbami specjalnymi w Polsce. Najpierw sprawę Beaty Sawickiej, którą sąd apelacyjny uniewinnił, stwierdzając jednocześnie, że jest winna przyjęcia łapówki.

Sienkiewicz mówił w radiu tak:

Monika Olejnik: A na panu nie zrobiło wrażenia wyrok, orzeczenia sądu w sprawie pani Sawickiej, że jest, że była tylko niemoralna, kiedy widzieliśmy, że brała łapówki?

Bartłomiej Sienkiewicz: Tak, ale ten wyrok sądu był w tym sensie precyzyjny, że opisywał jednoznaczną winę i równocześnie wskazywał na to, że w procesie karnym musi być zachowana staranność dowodów. Bo nie może być tak, że te dowody są niezgodne ze stanem prawnym. Sawicka nie została zwolniona z odpowiedzialności za swój czyn, ona została zwolniona od odpowiedzialności przez partactwo ludzi, którzy ją chcieli na tym czynie do więzienia wsadzić. I to partactwo właśnie jest przedmiotem burzy, jaka się rozpętała po tym wyroku. Też oczywiście dla posłów Prawa i Sprawiedliwości, dla byłych szefów CBA jest to rzecz niewyobrażalna, tymczasem prawda jest taka, jak się pościelisz, tak się wyśpisz.

No dobrze, ale na czym polegało to partactwo, proszę powiedzieć.

No, my czekamy na uzasadnienie, jeszcze będziemy to pewnie oglądać, natomiast no wszyscy mieliśmy, kiedy się te wydarzenia działy, teraz, w czasie tego wyroku mieliśmy wrażenie, że została przekroczona dość cienka linia między dokumentowaniem przestępstwa, a w pewnym sensie jego wywoływaniem. Że działania, które zostały podjęte przez służbę specjalną wobec kogoś, kto był podejrzany o korupcję zmierzały do tego, aby w tę korupcję tego podejrzanego w ten sposób wkręcić, a nie...

Tak, ale agent Tomek mówi, że to ona się garnęła do niego, to ona mu proponowała łapówki, to nie było tak, że sprokurowało to CBA.

Proszę wybaczyć, ale pan poseł Kaczmarek w tej sprawie nie jest dla mnie osobą wiarygodną, raz z tego powodu, że broni swojej spapranej roboty, a dwa dlatego, że no ten wyrok sądu obnaża pewien sposób działania, moim zdaniem, dramatycznie nieprofesjonalny z tamtego czasu.

 

Monika Olejnik pytała ministra również o inną działalność służb, tym razem tę związaną z katastrofą smoleńską:

Monika Olejnik: Czy generał Janicki, partaczył robotę będąc szefem BOR?

Bartłomiej Sienkiewicz: Generał Janicki, no cóż, gen. Janicki poprosił mnie o zwolnienie z czego skwapliwie skorzystałem, w tym sensie, że jeśli ktoś uznaje, że jego działalność już jest, uległa wyczerpaniu, no to, a też miałem swoje pomysły personalne na to biuro, no to rozstaliśmy się w zgodzie i to chyba wszystko co mogę powiedzieć.

A czy BOR spartaczył robotę w Smoleńsku?

Proszę, pani redaktor, ja wtedy nie byłem ministrem, nie oceniam tego, nie wracam do tamtych spraw, bo nawet nie ma pretekstu do tego żeby wrócić.

(...)

Panu podlega BOR, czy według pana można było dopuścić do tego, że BOR nie został wpuszczony na lotnisko, że służby rosyjskie nie chciały z BOR pracować, czy można było dopuścić do tego żeby zostawić ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego żeby fotografowano prezydenta Polski, w kostnicy?

Pani redaktor, po pierwsze nie byłem wtedy ministrem spraw wewnętrznych, po drugie...

Nie, ja się pytam pana czy pan by do tego dopuścił.

Po drugie, postawmy sprawę jasno, w tej sprawie trwa postępowanie prokuratorskie, w tej sprawie były prowadzone wyjaśnienia na paru szczeblach, także i przez mojego poprzednika, nie znam żadnych faktów, które by świadczyły o tym, że funkcjonariuszom BOR można postawić jakiekolwiek zarzuty w sensie prawnym, oprócz publikacji w prawicowych gazetach, które oczywiście każdy fragment państwa związany ze Smoleńskiem uważają za zgniły. Ale to jest ich opinia, nie moja.

Tak, ale my widzieliśmy zdjęcia, wstrząsające zdjęcia prezydenta i ktoś nie ochronił ciała prezydenta. To obowiązkiem BOR było stać i pilnować.

Ale przepraszam bardzo, zabierać aparaty.

No oczywiście, że tak.

Pani redaktor, no przypominam, że wydarzenia się działy nie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, tylko na terytorium Federacji Rosyjskiej. Teren wokół tego wydarzenia nie był w rękach polskich, tylko w rękach urzędników, funkcjonariuszy Federacji Rosyjskiej. W związku z tym z faktu, że się ujawniają zdjęcia dotyczące katastrofy po latach, można powiedzieć, nie należy wyciągać wniosku o nienależytym zabezpieczeniu miejsca katastrofy.

 

Bartłomiej Sienkiewicz w swojej wypowiedzi, proszony o ocenę sprawy Sawickiej oraz sprawy działań BOR, staje po jednej stronie sporu politycznego. Zgodnie ze swoją przynależnością służbową.

W sposób jednoznaczny i twardy staje po stronie krytyków akcji CBA ws. Beaty Sawickiej, choć sam - pytany o szczegóły - przyznaje, że nie zna sprawy zbyt dogłębnie ("my czekamy na uzasadnienie"). Jednak mimo tego przyjmuje optykę sądu apelacyjnego. Idzie nawet krok dalej - obarcza CBA winą za to, że Sawicka uniknęła kary. CBA spaprało sprawę i dlatego Sawicka została uniewinniona - mówi.

Oczywiście można powiedzieć, że Sienkiewiczowi narzędzia do ręki dał sąd, który wydał takie a nie inne orzeczenie w tej sprawie. Jednak, skoro szef MSW jest w stanie przyznać, że należy czekać na uzasadnienie, powinien się powstrzymać od jednoznacznych komentarzy w tej sprawie. Szczególnie, że - jak wspominałem na początku tekstu - okoliczności związane z atmosferą w służbach są szczególne.

Co więcej, przebieg sprawy Sawickiej budzi wątpliwości dotyczące orzeczenia sądu apelacyjnego. Działania CBA w tej sprawie były bowiem przedmiotem oceny kilka razy. Po raz pierwszy na wniosek Sawickiej, która chciała śledztwa ws. przekroczenia uprawnień ludzi CBA. Prokuratura nie dopatrzyła się znamion przestępstwa w działaniach Biura. Potem tę sprawę oceniał sąd, który zajął się zażaleniem Sawickiej na decyzję śledczych o umorzeniu. I sąd również przyznał, że nie ma mowy o działaniach niezgodnych z prawem. Potem działaniami Biura zajął się sąd pierwszej instancji, który skazał Sawicką na podstawie materiałów i działań CBA. W międzyczasie w procesie byłej posłanki PO występowała prokuratura, która nie miała wątpliwości dotyczących tego, że Sawicka powinna być sądzona. W sprawie działań CBA wypowiadała się również sejmowa komisja ds. służb specjalnych, która również nie dopatrzyła się niczego złego. Dopiero ostatni werdykt sądu - w apelacji - uznał działania CBA za nielegalne.

Mamy więc słowo jednego opiniującego przeciwko pięciu innym ośrodkom opiniodawczym w tej sprawie. Minister Sienkiewicz - przyznając, że nie zna szczegółów argumentacji - bierze jednoznacznie stronę sądu apelacyjnego.

Z kolei w innej sprawie - sprawie działań człowieka obecnej władzy, gen. Mariana Janickiego - Sienkiewicz jest bardziej zdystansowany. W tym przypadku mamy zasłanianie się faktem, że Sienkiewicz ministrem w czasie katastrofy smoleńskiej nie był (to jakoś nie miało znaczenia ws. Sawickiej, która również działa się za innego ministra), że nie ma powodu, by wracać do tamtych spraw. W tym przypadku minister apeluje, żeby czekać na postępowanie prokuratorskie, ponieważ on sam nie zna faktów dotyczących zaniedbań ludzi BOR (w sprawie Sawickiej jednak też nie znał szczegółów, jak sam zaznaczał).

Co ciekawe, minister wykazuje zaskakującą postawę związaną z pytaniami Olejnik. Po szefie MSW należało się spodziewać czego innego niż stwierdzeń: "ale przepraszam bardzo, zabierać aparaty" i uwag: "wydarzenia się działy nie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, tylko na terytorium Federacji Rosyjskiej", których Sienkiewicz używa jako sposobu tłumaczenia, że służby w Smoleńsku nie zabezpieczyły w sposób należyty interesów państwa polskiego oraz Prezydenta RP. W tej sprawie Sienkiewicz jest pełen wiary w dobre intencje oraz ostrożności. Jakby rozmawiał kto inny niż jeszcze kilka minut wcześniej...

Różnica w podejściu do dwóch omawianych kwestii bije po oczach. O co w tej sprawie może chodzić?

Wydaje się, że w kontekście zawieszenia w służbach ten sposób narracji może być odebrany, jako wytyczne dla służb. Minister jakby mówił do swoich funkcjonariuszy czym mają się zajmować, a czym nie, jaki model działania przyjąć, a jakiego się wystrzegać.

Działanie przeciwko ludziom władzy skończy się niszczeniem w mediach i sądach, działanie zgodnie z interesami i zgodnie z wolą władzy zbuduje nad wami parasol ochronny

- to przekaz, jaki płynie z rozmowy z Sienkiewiczem. Nowy szef MSW jest zbyt wytrawnym graczem politycznym i uczestnikiem życia publicznego, by można było sądzić, że tego przekazu nie jest świadomy.

Gdy Bartłomiej Sienkiewicz przychodził do rządu mówiło się, że to chłodny analityk i profesjonalista. Jednak szybko zaczął wysyłać sygnały świadczące, że jest gotów kontynuować misję wykrzywiania służb, by działały na potrzeby władzy i salonu III RP. W tej grze zamierza zająć ważną pozycję.

Ostatni wywiad to jednej z takich sygnałów.

 

Polecamy w Sklepiku.pl najnowszy numer miesięcznika "Na poważnie"(nr.9/10 marzec-kwiecień,maj 2013)

Tytuł numeru to "Giganci Ducha", a w środku m.in. rozmowa Marcina Wikły z prof. Andrzejem Zybertowiczem pt. "Nie wystarczy być obywatelem raz na cztery lata". Poza tym stałe felietony Piotra Zaremby i Ryszarda Czarneckiego oraz artykuły: Michała Komudy "Wokół płonącego Getta", Pawła Skibińskiego o "Recepcie na Uniwersytet", a także prof. Aleksandra Nalaskowskiego, Mileny Kindziuk i prof. Jana Żaryna.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych