Tusk znów nie ma wiedzy. Tym razem o opuszczeniu ciała śp. Lecha Kaczyńskiego. Spieszę przypomnieć nasze ustalenia w tej sprawie

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Donald Tusk znów wkłada do ręki swoich krytyków silne argumenty. Po jego ostatniej wypowiedzi dotyczącej działań BOR w Smoleńsku 10 kwietnia przydomek Donald “nic nie mogę“ Tusk będzie jeszcze trafniejszy.

Premier pytany na konferencji prasowej, kto podjął decyzję o "opuszczeniu ciała prezydenta" Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku, wykazał się brakiem elementarnej wiedzy.

Nie mam żadnej wiedzy na temat złamania jakichkolwiek reguł postępowania przez BOR, także w sprawie czuwania nad ciałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. (...) Nie mam nic do powiedzenia na temat jakiejś decyzji o “opuszczeniu ciała prezydenta”. Wiem, że niektórzy specjalizują się w takich sformułowaniach, które ze względu na dobór słów budzą grozę. Nie wiem kogo macie na myśli mówiąc o opuszczeniu ciała prezydenta, nie wiem czy to pytanie ma charakter urzędowy, rodzinny… nie ma formuły straży, czy dozoru proszę pytać, tych którzy tam byli. To nie było przedmiotem ustaleń międzypaństwowych, jakie ciało zostanie przewiezione kiedy do szpitala

- tłumaczył premier Donald Tusk.

Dziękując dziennikarzowi “Gazety Polskiej” za poruszenie tematu, którym portal wPolityce.pl zajmował się w listopadzie 2012 roku, spieszę poinformować premiera Donalda Tuska o naszych ustaleniach związanych z ciałem tragicznie zmarłego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

CZYTAJ TAKŻE: Lech Kaczyński porzucony po śmierci. Ciałem Prezydenta RP nikt się nie interesował. Służby umywają ręce

Gdy ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego został znalezione i rozpoznane w Smoleńsku trafiło pod ochronę przybyłych z Katynia funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. Jak ustalił portal wPolityce.pl ludzie BOR trwali przy prezydencie do czasu rozpoczęcia czynności prokuratorskich przez wojskowych śledczych.

W chwili, gdy prokuratorzy dokonują swoich czynności, gdy odbywa się sekcja zwłok, Biuro nie ma uprawnień, by brać udział w tych czynnościach. Ciało zostało przekazane pod opiekę prokuratury wojskowej

- mówił nam Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik BOR.

Problem w tym, że wojskowa prokuratura w odpowiedzi na nasze pismo wykazała daleko idące lekceważenie do tematu zabezpieczenia ciała Prezydenta RP.

Prokuratura wojskowa nie zajmuje się czynnościami ochronnymi

- taką odpowiedź otrzymaliśmy z NPW na nasze pytania związane z kwestią zabezpieczenia zwłok Prezydenta Kaczyńskiego.

W rezultacie działań BOR oraz prokuratury w Smoleńsku zabrakło odpowiednich decyzji mających na celu zabezpieczenie zwłok śp. Lecha Kaczyńskiego. Jak przyznawał w Sejmie przedstawiciel MSZ 11 kwietnia 2010 roku jedynie Rosjanie mieli dostęp do ciała Prezydenta RP. Wszystko wskazuje na to, że własnie tego dnia wykonano zdjęcia ciała śp. Lecha Kaczyńskiego, które zostały potem opublikowane na jednym z rosyjskich portali internetowych. Możliwość zrobienia zdjęć śp. Lechowi Kaczyńskiemu była skutkiem sposobu podejścia do kwestii zabezpieczenia ciała Prezydenta RP po jego śmierci.

Premier w swojej wtorkowej wypowiedzi starał się tłumaczyć działania służb w tej sprawie brakiem obowiązku czy “formuły dozoru”. Jednak były wiceszef BOR, płk. Tomasz Grudziński w rozmowie z portalem Stefczyk.info tłumaczył, że decyzje o objęciu ochroną ciała śp. Lecha Kaczyńskiego powinny wynikać nie z obowiązków, ale rozkazów podejmowanych w związku z tragedią. Dla niego sprawa jest oczywista:

Nie dość, że Prezydent RP zginął, to jeszcze jego ciałem nikt się przez kilka godzin nie interesował. To jest hańba dla polskiego państwa. To jest wstyd dla polskiego rządu.  (...) Jest oczywistym, że BOR musi chronić najważniejsze osoby w państwie. W związku z tym, że mamy chronić VIPów oni są pod naszą opieką w domu, pracy, w czasie przejazdów itd. W związku z tym oczywiste jest, że ciało Prezydenta RP również powinno być chronione póki nie zostanie sprowadzone do Polski. To jest oczywiste. Tu nie potrzebne są opracowane procedury, potrzebny był odpowiedni rozkaz. Taki rozkaz powinien być wydany przez szefa Biura Ochrony Rządu lub powinno to być zlecone przez ministra.

Dziś wiemy, że stosownych rozkazów nie podjęto, czym narażono dobre imię Prezydenta Polski, dobro jego rodziny oraz kraju.

Przypomnienie naszych ustaleń powinno rozjaśnić sprawę Premierowi Donaldowi Tuskowi. Ciało śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego zostało porzucone w Smoleńsku na skutek działań BOR i prokuratury wojskowej oraz braku odpowiednich decyzji na szczeblu politycznym. Decyzji, za brak których odpowiedzialność spada na premiera.

Trudno mieć jednak nadzieję na jakąkolwiek refleksję Donalda Tuska. W czasie swojej wypowiedzi dotyczącej działań BOR winnego zaniedbań starał się wskazać tam, gdzie zwykle:

Wiem, bo dokładnie pamiętam tę chwilę, że sposób postępowania z ciałem prezydenta był podyktowany przede wszystkim oczekiwaniami jego brata Jarosława Kaczyńskiego, aby jak najszybciej móc przetransportować ciało do Polski. I tak naprawdę wszystkie bez wyjątku decyzje - mówię o całym sposobie postępowania w czasie kiedy ja byłem tam na miejscu - były podporządkowane temu oczekiwaniu.

Czyli wiadomo: Jarosław Kaczyński wywierał presję, chciał się spieszyć... Wszystko jasne.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych