Co z tą polską demokracją? Formalnie wszystko jest w porządku. Tylko formalnie

Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Katastrofa smoleńska, afera hazardowa, afera stoczniowa, skandaliczne zaniedbania dot. śledztwa smoleńskiego, afera Sobiesiaka, afera związana z niszczeniem mediów publicznych, zaskakujące słowa dotyczące udziału służb w założeniu Platformy, afera marszałkowska, afera związana z podsłuchiwaniem dziennikarzy…

Afer, nieprawidłowości i skandali wokół obozu obecnej władzy można by mnożyć. Większość z nich do dziś pozostaje bezkarna, opinii publicznej nie rozjaśniono ich rzeczywistej skali, znaczenia czy powiązań, jakie występują w tych sprawach. Wygaszono śledztwa, zmanipulowano opinię publiczną, sądzono płotki (jak w przypadku Sawickiej, w tej sprawie wielu osobom odpuszczono). Cały aparat propagandowy został wykorzystany do mataczenia i zaciemnienia obrazu tych afer. Z przyczyn stricte partyjnych ze sprawców zrobiono ofiary, ze śledczych zrobiono sprawców, ze ścigania przestępców i wyciągania wobec nich konsekwencji zrobiono chęć budowy państwa policyjnego i praktyki rodem ze świata totalitarnego.

Dzięki temu nawet w chwili ogłaszania wyroku Beata Sawicka, skazana na 3 lata za korupcję, oraz jej partyjni koledzy mogli przekonywać, że jest ona ofiarą agenta Tomka i CBA. Również dzięki temu Donald Tusk powtarza, że ratuje Polaków przed brunatnym reżimem. Z tymi kłamstwami do dziś trudno jest walczyć.

Skala zakłamania i bezkarności skłania do refleksji nad polską demokracją. Z czym we współczesnej Polsce my mamy właściwie do czynienia? Formalnie wszystko jest w porządku, są gwarancje konstytucyjne, jest równe prawo wyborcze dla każdego, są media, również te niezależne od władzy. Jednak polska rzeczywistość odbiega od realiów demokracji zachodniej w sposób ogromny. Rynek medialny nie jest pluralistyczny, znakomita jego większość prowadzi kampanię promocji rządzących. W imię sojuszu interesów, poglądów i wspólnej walki z pretendentem do przejęcia władzy, media, szczególnie te związane z PRLowskimi służbami, zawarły układ z PO. Ten układ niszczy w istocie podstawy demokracji w Polsce.

Sojusz ten powoduje bowiem, że opozycja znajduje się pod stałym ostrzałem rządzących i mediów (w demokracji media sprzyjają raczej opozycji i wspólnie kontrolują rząd), władzy zapewnia się spokój - pytań się nie zadaje, uwagi krytyczne się zbija, krytyków deprecjonuje, rządzącym udziela się wciąż nowych kredytów zaufania oraz tworzy się sztuczny obraz świata bezalternatywnego, w którym jedyną racjonalną siłą wspieraną przez media jest władza i partia byłego polityka obecnej władzy.

Polska rzeczywistość coraz wyraźniej dąży ku rozwiązaniom rosyjskim. Tam też formalne gwarancje (mało kto zdaje sobie sprawę, że konstytucja Rosji zawiera bardzo dużą liczbę przepisów dot. praw człowieka i ich przestrzegania) rozmijają się z realiami codzienności. Opozycja jest niszczona, media grają na Putina, władza jest bezkarna póki Putin nie da zgody na sądzenie jej przedstawicieli. Polska na razie nie jest tak patologiczna, ale niestety powoli zmierza w podobnym kierunku. Kierunku, który prowadzi do powstania hybrydy łączącej reżim demokratyczny z autorytarnym. Reżim, w którym wolności, gwarancje i swobody są wirtualnym zapisem brutalnych realiów.

W Polsce słychać oburzenie porównaniami do krajów opresyjnych. Jednak one stają się coraz bardziej uprawnione. Mamy wiele przykładów bezkarnego łamania prawa i dobrych obyczajów, działania władzy wbrew praworządności. I media - jak w krajach opresyjnych właśnie - zapewniają bezkarność tym władzom. Coraz wyraźniej widać również, że rzeczywistość wytworzyła mechanizmy represyjne, jak w czasach PRLu. Choć dotyczą one zupełnie innej skali (na razie) - w PRL można było zginąć, dziś głownie stracić możliwość zarobkowania, to mechanizm jest podobny. Również dziś osoby, które odważą się krytykować władzę, żądać prawdy o Smoleńsku, czy manifestować swój patriotyzm, muszą liczyć się z konsekwencjami. Wiele jest przypadków, które pokazują, że możliwa jest kara za działalność publiczną. Te kary to kolejny kamyczek, pokazujący, że z polską demokracją jest coraz gorzej.

Ustrój, którego narzędzia powinny służyć obywatelskim swobodom, budowie państwa prawa i kontroli władzy, ewoluuje w potworka, który demokratyczne narzędzia wykorzystuje do niedemokratycznych celów.

W związku z zagrożeniem, jakie widać w polskiej rzeczywistości należy z nadzieją patrzeć na szanse PiSu na zwycięstwo wyborcze. Dziś zwolennicy demokracji powinni kibicować Jarosławowi Kaczyńskiemu. Tylko on bowiem gwarantuje rozbicie niszczącego demokrację układu między rządzącymi a mediami. Obecna władza tkwi na drodze do rozwiązań podobnych do rosyjskiej atrapy. Wybór PIS oznacza dziś znaczącą demokratyzację, powrót do zasad i realiów rodem z krajów dojrzałej demokracji.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych