Minister Radosław Sikorski to ma tupet. Najpierw wraz z Prokuratorem Andrzejem Seremetem wysłali Alesia Bialackiego na pięć lat do kolonii karnej, a dziś MSZ ogłasza, że szef polskiej dyplomacji odznaczył go za to, że jest człowiekiem odważnym, niezłomnym, szlachetnym, obrońcą praw człowieka i miłośnikiem białoruskiego języka. Nagrodę od szefa polskiego MSZ odebrała żona białoruskiego opozycjonisty. Być może przekaże mu podczas widzenia w kolonii karnej, do której wysłano go dzięki dokumentom otrzymanym z Polski.
Sikorski zdaje się tonie w oparach absurdu i odrealnienia. Minister zaznaczył bowiem, że Bialacki został skazany w "politycznym, pokazowym procesie", a wyrok w jego sprawie wzbudził międzynarodowe oburzenie oraz protesty organizacji praw człowieka i przywódców. "Po raz kolejny apeluję, panie prezydencie Łukaszenka, o wolność dla więźniów politycznych" - wezwał Sikorski. Szkoda, że nie przypomniał własnego udziału w tym politycznym procesie oraz oburzeniu.
Honorowanie mężczyzny, do którego skazania w politycznym procesie się przykłada rękę, jest skandalicznym przejawem hipokryzji. Czyżby szef MSZ sądził, że zmaże w ten sposób hańbę z polskiego państwa, że odkupi winy za głupotę i niekompetencję urzędników? Jeśli tak sądzi to się pomylił.
A dziś media doniosły, że kolejny opozycjonista został na wniosek białoruskiej prokuratury zatrzymany. Aleś Michalewicz został zatrzymany do wyjaśnienia. Jest poszukiwany listem gończym przez białoruski reżim. Jak informuje PAP został jednak zwolniony, a nie wysłany na Białoruś na kolejny pokazowy proces. Zapewne uciekła mu sprzed nosa nie tylko odsiadka w kolonii karnej obok Bialackiego, ale również nagroda polskiego ministra spraw zagranicznych. A biedny Radek Sikorski stracił szansę na kolejne wystąpienie w media. Trudno, jak nie tego opozycjonistę, to może innego uda się wsadzić do białoruskiego łagru…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/123592-sikorski-kpi-w-zywe-oczy-nagrodzil-bialackiego-ktorego-wyslal-do-kolonii-karnej