[…] Dziennik telewizyjny był ulubioną audycją gen. Wojciecha Jaruzelskiego. „W moich czasach – wspominał premier Zbigniew Messner - taką czarną godziną (...) była 19.30, pora emisji Dziennika Telewizyjnego. Na tę chwilę przerywano we wtorki - stały dzień posiedzeń - nawet obrady Biura Politycznego. (...) Jeśli zaś jakieś absolutnie nadzwyczajne wydarzenia nie pozwalały Wojciechowi Jaruzelskiemu obejrzeć DTV, jego adiutantura nagrywała dziennik i odtwarzała go Generałowi”.
Skąd brało się to przywiązanie generała do wieczornego dziennika? „To przecież nasz główny oręż polityczno-propagandowy” - mówił na jego temat w 1984 r. na posiedzeniu Biura Politycznego. I wyjaśniał dlaczego: „Wiemy, że ludzie gazet nie czytają w takiej skali, w jakiej byśmy chcieli oczywiście. Jest tutaj w pigułce podane wszystko - to powinno być podane, na czym nam zależy. Ale ta pigułka powinna być taka, że się chce ją łykać. Ona może być raz gorzka, raz słodka, ale nie powinna być mdła”.
Niestety był z tym problem, co widać nie tylko po latach. Dostrzegał go także Jaruzelski i bywał surowym recenzentem swej ulubionej audycji. Nie spodobało mu się na przykład relacjonowanie jednej z afer w RFN, w ramach której parlamentarna komisja przesłuchiwała kanclerza Helmuta Kohla i szefa dyplomacji Hansa Dietricha Genschera: „…to przesłuchanie Kohla i Genschera itd. Z tego się zrobiło całą historię, że ich tam przesłuchują i nawet go przesłuchiwali - skąd dostał puszkę kawioru. Wiecie, myślałem, że mnie krew zaleje. Patrzcie jaka demokracja, biorą premiera, biorą ministra, sadzają i pytają skąd puszkę kawioru wziąłeś, skąd wziąłeś pieniądze, musi się tłumaczyć gęsto itd. A myśmy Jaroszewicza itd. wszystkich wykręcili od odpowiedzialności. I to przez kilka dni było międlone”.
Innym razem Jaruzelskiego zdenerwował dziennikowy materiał z Francji, o demonstracjach po zastrzeleniu przez policję młodego tureckiego imigranta. „Długo międlony był temat - ten Turek we Francji. – mówił wzburzony generał do członków Biura Politycznego - Tylko z jakich pozycji? Zastrzelony został Turek i manifestacje, i demonstracje chodzą. Super demokracja. Bo u nas gdyby np. po Popiełuszce była demonstracja i przeszła przez ulice Warszawy czy innych miast, to byśmy to uważali za wielki skandal i generał Kiszczak musiałby wyciągać ORMO czy jakieś tam inne swoje ZOMO. A tutaj pokazujemy przez parę dni jak po Paryżu i po innych miastach chodzą wielkie demonstracje i protestują. (…) po diabła nam takie pokazywanie takiej demokracji. Tutaj, jeśli już tak, to jest świadectwo tego, że [panuje] bezrobocie, że rasizm, że zastrzelili. To świadectwo w ogóle pewnych mechanizmów, ale nie od tej strony, że są protesty. Nie w tej płaszczyźnie. Zupełne bezmózgowie przecież u niektórych towarzyszy”. Nietrudno się domyśleć, że za sprawą tak wnikliwego recenzenta stanowisko szefa DTV należało do najmniej stabilnych funkcji w całym Radiokomitecie. […]
Całość mojego tekstu o DTV w latach osiemdziesiątych można przeczytać w nowej wersji biuletynu IPN „pamięć.pl”, którego pierwszy numer trafia w tych dniach do empików i innych salonów prasowych. W piśmie są też m.in. artykuły o „gestach operacyjnych” funkcjonariuszy bezpieki, buncie w więzieniu w Bydgoszczy w 1981 r., historii pistoletu „VIS” oraz wywiad z prof. Andrzejem Paczkowskim. Do miesięcznika dołączona jest też reprodukcja słynnej mapy sztabowej z 1970 r. podpisanej przez gen. Jaruzelskiego jako ministra obrony, a obrazującej plan ataku na północne Niemcy, Danię i Holandię, które mieliśmy zająć w ramach operacji ofensywnej wojsk Układu Warszawskiego. Komentarz do niej stanowi artykuł Daniela Koresia o tzw. Froncie Polskim.
Pełny spis treści nowego czasopisma można znaleźć pod adresem: www.pamiec.pl pod którym po wakacjach ruszy edukacyjny portal historyczny IPN.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/131381-krew-zalewa-jaruzelskiego-skad-bralo-sie-to-przywiazanie-generala-do-wieczornego-dziennika