Rosja testuje Ukrainę i NATO. Oddając bazy wojskowe i okręty wojenne bez walki, Ukraińcy ryzykują dalszy zabór kraju. Sojusz północnoatlantycki może przesunąć siły na wschód, aby uprzedzić rosyjską strategię

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Siły zbrojne Ukrainy długo odmawiały oddania Rosjanom ukraińskich baz wojsk lądowych, lotnictwa i marynarki wojennej na Krymie, oraz okrętów wojennych w krymskich portach i zatokach. Ale ostatnio zaczęły oddawać wszystko bez walki. Tak oddały między innymi jedyny ukraiński okręt podwodny Zaporoże. Państwa o mocnej kulturze morskiej – z Rosją włącznie – mają inny standard postępowania załóg okrętów otoczonych przez przeciwnika. Załoga walczy. Gdy walka staje się niemożliwa, marynarze dostają rozkaz opuszczenia okrętu, aby nie zginął nikt, kto nie musi. Kapitan zostaje z minimalną liczbą oficerów konieczną, aby okręt zatopić, a na płytkich wodach – wysadzić w powietrze lub spalić. Bycie oficerem, a zwłaszcza kapitanem – „pierwszym po Bogu” – oznacza wielki zaszczyt i wielkie zobowiązanie.

Ukrainie grozi, że w oczach wpatrzonego w Krym świata przylgnie do niej wizerunek kraju bezsilnego, bezwolnego i podrzędnego. Świat widzi, słyszy i czyta: ukraińscy oficerowie są przez Rosjan wywożeni w kajdankach jak przestępcy, a ukraińscy żołnierze i marynarze – w sznurach jak niewolnicy. Rosja walczy zbrojnie, a Ukraina nie walczy zbrojnie. Świat świadomie lub nieświadomie będzie wyciągać dalsze wnioski i zadawać zasadnicze pytania: Rosji wolno walczyć zbrojnie, a Ukrainie nie wolno walczyć zbrojnie. Rosja jest państwem suwerennym, a czym jest Ukraina?

Prezydent Władimir Putin testuje zdolność i wolę Ukrainy do zbrojnej obrony. Odbudowująca imperium Rosja nie zatrzyma się sama – może tylko zostać zatrzymana przez inne państwa, sojusze i organizacje państw. Taki jest ponadczasowy i uniwersalny mechanizm stosunków międzynarodowych. Im dziś Ukraina okazuje więcej słabości, tym bardziej zachęca Rosję do dalszej ekspansji. Wielkie bojowe siły rosyjskie zostały już zgromadzone – częściowo pod wracającym pretekstem ćwiczeń – koło wschodniej i południowej Ukrainy. Czekają rozkazów z Kremla.

Tymczasem sojusz północnoatlantycki nie ustępliwością, lecz zwiększoną aktywnością reaguje na rosnące rosyjskie wyzwanie dla ładu międzynarodowego. Gdy Rosjanie bez walki przyjmowali ukraińskie bazy i okręty, amerykański generał Philip Breedlove – dowódca operacyjny NATO na Europę i świat – zapowiedział przemieszczenie dużych sił sojuszniczych na wschód i inne działania dla uprzedzenia ewentualnego ataku Rosji i ogólnie jej neoimperialnej strategii. Nowe wnioski sojuszniczego dowódcy muszą jeszcze zatwierdzić rządy państw członkowskich, ale NATO już wysłało sygnał mocy – dobry środek odstraszania od wojny, zwykle zrozumiały nawet na Kremlu.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych