Chory resort. Tolerowanie niejasnych decyzji wiceprezesa NFZ i brak kontroli nad podwładnymi są dowodem bezradności Bartosza Arłukowicza. Jak długo?

fot. premier.gov.pl
fot. premier.gov.pl

Nie udała się „ucieczka do przodu”, czyli wkręcenie się Bartosza Arłukowicza na listy kandydatów PO do Parlamentu Europejskiego. Od dawna totalnej krytyce poddawana jest nie tylko jego polityka personalna w resorcie, ale również panowanie nad resortem.

Arłukowicz i jego команда wykonali teraz kolejny chwyt - nie tyle pod pacjentów (już dawno wiadomo, gdzie resort zdrowia ich ma), co „pod Donalda”. Tusk przy okazji „rekonstrukcji” rządu postawił Arłukowiczowi ultimatum – zmniejszyć kolejki do lekarzy.

Bartosz Arłukowicz wymyślił, jak spełnić żądanie szefa rządu, a tym samym oddalić swoją dymisję, czyli odwlec nieuniknione. Kluczem do zmniejszenia kolejek ma być zmiana finansowania służby zdrowia, zwłaszcza lekarzy rodzinnych. Teraz dostają oni pieniądze wyłącznie za liczbę przypisanych im pacjentów. To tzw. stawka kapitacyjna, czyli „za pogłowie". – Obawiam się, że może to być dekapitacja systemu – mówi jeden ze współpracowników ministra.

Obecnie lekarze nie mają dodatkowej motywacji, by przyjmować pacjentów i zlecać im badania – wolą ich odsyłać do specjalistów. Wedle założeń „pakietu kolejkowego", płace lekarzy rodzinnych zostaną podzielone na dwie części. Lekarze będą, co prawda, mieli stałą stawkę za „pogłowie" – tyle że niższą, niż obecnie. A druga część ich wynagrodzenia będzie zmienna – zależeć będzie od liczby przyjętych pacjentów.

Ostatnim etapem zmian ma być zrównanie stawek za badania czy zabiegi wykonywane zarówno w szpitalach, jak i w gabinetach specjalistów. W tej chwili niektóre są lepiej opłacane, gdy wykonuje się je w szpitalach. Dlatego część specjalistów woli kierować pacjentów właśnie do szpitali

Trudna miłość

Tusk pytany, czy Arłukowicz może czuć się bezpiecznie na stanowisku ministra zdrowia, używał okrągłych zdań.

Dla mnie jest najważniejsze, nie przyszłość polityczna ministra Arłukowicza, tylko realne wprowadzenie w życie tych pomysłów, bo tutaj słowo wprowadzić w życie ma szczególne znaczenie, bo chodzi o życie ludzi i dlatego będę (...) ministra Arłukowicza w sprawie kolejek bardzo pilnie obserwował, jak sobie daje radę też z tzw. implementacją, wprowadzaniem tego w życie

– stwierdził Tusk.

Jeśli utracę wiarę, że to jest dobrze realizowane, to wtedy będziemy szukali nowych bohaterów tego bardzo ważnego przedsięwzięcia

- dodał.

Szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy dr Krzysztof Bukiel uważa, że w zmianach finansowania specjalistów jest logika, pod warunkiem że opłata za stałych pacjentów będzie odpowiednio wysoka. – W przeciwnym razie lekarze niektórych specjalności, np. kardiolodzy, pulmonolodzy czy alergolodzy, nie będą chcieli podpisać kontraktu z NFZ, bo mogą z powodzeniem utrzymać się z prywatnej służby zdrowia – przestrzega. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że Arłukowicz egzamin obleje. Szkoda, że kosztem pacjentów.

Ocean bezradności

Urzędnicy Ministerstwa Zdrowia już niemal otwarcie krytykują swego szefa za brak panowania nad resortem Przykłady? Proszę bardzo…

Na początku stycznia Poltransplant, agenda Ministerstwa Zdrowia, rozstrzygnął konkurs na Dobór Niespokrewnionych Dawców Szpiku na rok 2014. Stawką konkursu było przyznanie pieniędzy na znalezienie dawcy szpiku, który mógłby uratować życie chorego na białaczkę.

Członkowie komisji konkursowej rekomendowali Dyrektorowi Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego do Spraw Transplantacji Poltransplant zawarcie umów z pięcioma podmiotami - w tym również z Fundacją na Rzecz Chorych z Chorobami Krwi na realizację świadczeń zdrowotnych w 2014 r. Owe podmioty miały poszukiwać dawcy szpiku dla chorego na białaczkę. Fundacja dostała zgodę (i zapewnione 400 tys. złotych) na wykonanie 20 procedur znalezienia niespokrewnionych dawców szpiku dla chorych na nowotwory krwi. Niby wszystko przebiegało zgodnie z przepisami, gdyby nie to, iż Fundacja nie miała laboratorium w miejscu, które deklarowała w czasie przystępowania do konkursu - czyli przy ul. Marszałkowskiej 3/5 w Warszawie.

Arłukowicz także do porządku dziennego przeszedł nad opisanym przeze mnie w grudniu ubiegłego roku (!) faktem, iż wicedyrektorką w Poltransplancie była osoba powołana na to stanowisko bez konkursu. Czyli ze złamaniem obowiązujących przepisów. Konkurs na to stanowisko ogłoszono dopiero na początku marca.

Jolanta Żalikowska-Hołoweńko, która zajmowała stanowisko Zastępcy Dyrektora do spraw organizacyjno-finansowych Poltransplantu od 2010 r., wcześniej przeszła na emeryturę i została zatrudniona na tym samym stanowisku kilka dni później! Co to oznacza? Ano kolejna kompromitację szefa resortu zdrowia. Ale także ryzyko, że wszystkie decyzje podjęte przez wicedyrektor odpowiedzialną za sprawy organizacyjno-finansowe, są nieważne.

Arłukowicz zapewne z dokumentów CBA i ABW dowie się, o innych aferach drążących jego resort. Na wyjaśnienie czeka na przykład działalność niektórych konsultantów krajowych i przemieszanie ich komercyjnej działalności na polach prywatnym i państwowym.

Śledczy z CBA zajmują się „zdrowotnym” wątkiem afery informatycznej i powoli rozwiązują zagadkę konkursu na budowę systemu informatycznego EMDIS. To akronim Europejskiego Systemu Informacji o Dawcach Szpiku (European Marrow Donor Information System ), czyli baza danych. Moje źródła twierdzą, że była możliwość kupienia sprawdzonego systemu tanio. Na dodatek jedna z polskich firm chciała go udostępnić resortowi zdrowia w 2008 i 2009 roku za darmo. Nie było zainteresowania.

CBA szuka odpowiedzi na pytania: Kto podjął decyzję o rozbudowaniu systemu informatycznego Centralnego Rejestru Potencjalnych Niespokrewnionych Dawców Szpiku i Krwi Pępowinowej? Jakie były powiązania personalne pomiędzy spółkami konsorcjum, które wygrało konkurs, a członkami komisji w Ministerstwie Zdrowia i jego agendzie – Poltransplancie oraz pośrednikiem w konkursie, czyli osobami z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kielcach, spółkami Trusted Information Consulting Sp. z o. o. (Ticons), Konsorcjum: EC2 Sp. z o. o. i Softronic Sp. z o. o.? Z tego co wiem, to rozwiązanie już blisko.

Męskie przyjaźnie Pakulskiego

Szef resortu zdrowia nadzoruje NFZ i odpowiada za bałagan w Narodowym Funduszu Zdrowia, co sprawuje nadzór nad tą instytucją. Czyli ponosi także polityczną odpowiedzialność za – jak to ujęli dziennikarze „Wprost” – skuteczną interwencję swego podwładnego w NFZ w sprawie kliniki okulistycznej Sensor Cliniq. Ten szpital dostał wypowiedzenie kontraktu w ramach kary z pobieranie dopłat do zabiegów refundowanych przez NFZ.

Wiceministra Sławomira Neumanna oskarżono o lobbing w sprawie prywatnej placówki, i wywieranie nacisków na jego ówczesną prezes Agnieszkę Pachciarz. Neumann bronił się, że działał w ramach nadzoru nad NFZ i nie domagał się rozstrzygnięcia korzystnego dla kliniki, ale jedynie przestrzegania terminów odpowiedzi na odwołanie kliniki. Terminy zostały przekroczone ponad pięciokrotnie – zamiast po 14, prezes Pachciarz odpowiedziała po 70 dniach.

Budowaniu pozycji szefa resortu nie służy też działalność wiceprezesa NFZ Marcina Pakulskiego. Pakulski był jednym z założycieli Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i Stowarzyszenia Przyjaciół Szpitala im. Tytusa Chałubińskiego w Częstochowie. Przeszedł ewolucję – od lekarza – związkowca do dyrektora, niekoniecznie lubiącego związki zawodowe.

Na zawodowej trampolinie Marcin Pakulski znalazł się w 2003 roku. Zdecydował wtedy, że zamiast leczyć, woli zarządzać. Inną kwestią jest, czy z korzyścią dla pacjentów? W podjęciu tej życiowej decyzji pomogła mu partia. Pakulski jest bowiem członkiem Platformy Obywatelskiej od 2001 roku. W styczniu w artykule „Fachowy konformista” opisałem działalność Pakulskiego. Ujawniłem m.in. kulisy podpisania przez niego, jako wicedyrektora Śląskiego Oddziału NFZ, umowy współwłaścicielem spółki Eskulap, zajmującej się świadczeniem usług medycznych.

23 grudnia 2011 roku śląski NFZ rozpisał konkurs na chirurgię jednego dnia. Termin składania ofert upływał 5 stycznia 2012 r. Żeby złożyć ofertę, szpital musi mieć wpis w rejestrze wojewody. Jednak o taki dokument można się starać dopiero wtedy, gdy sanepid uzna, że obiekt jest gotowy do przyjmowania chorych. Tyle teorii. Praktyka w tym przypadku była inna.

Szpital spółki Eskulap w Wieprzu otrzymał taką decyzję, bo już 30 grudnia został wpisany do rejestru wojewody z datą rozpoczęcia działalności leczniczej 2 stycznia 2012 roku. Mógł więc złożyć ofertę w NFZ-ecie.

Przeprowadzona w 2011 roku kontrola oddziału chirurgii małoinwazyjnej szpitala spółki Eskulap w Wieprzu koło Żywca wykazała szereg poważnych uchybień. Wyszło, że mimo iż szpital jest w budowie, to otrzymał kontrakt na leczenie chorych z NFZ!

Pakulski lubi pomagać kolegom. Wyszło niedawno na jaw, że miał pomóc koledze w sprawie przyznania kontraktu w 2013 r. na nocną i świąteczną pomoc medyczną w Zabrzu. Kontrakt opiewał na kwotę 2,4 mln zł. Ale przychodnia jego kolegi z Zabrza nie spełniała wszystkich wymogów - nie miała lekarzy specjalistów na połowę godzin całonocnej i świątecznej opieki. Rozstrzygnąć wątpliwości w sprawie interpretacji przepisów miała centrala NFZ.

Odpowiedzi udzielił Marcin Pakulski, znajomy właściciela przychodni i przy okazji wiceszef całego NFZ. Pakulski w piśmie do śląskiego NFZ twierdził, że w przepisach chodzi o „50 procent lekarzy ze specjalizacją”, a nie wykonywanie przez nich połowy świadczeń. Przychodnia kontrakt dostała.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.