Niebezpieczne zabawy Janusza Korwina-Mikke. "Kontestowanie wszystkiego i wyszukiwanie spisków tam gdzie ich nie ma jest typowe dla partii protestu jaką jest Kongres Nowej Prawicy"

fot. Facebook
fot. Facebook

Dla wielu zwolenników Kongresu Nowej Prawicy i sympatyków Janusza Korwina-Mikke niniejszy tekst będzie kolejnym atakiem na jedyną, prawdziwą partię konserwatywno-liberalną w Polsce i jej lidera. Jednak sprawa jest bardzo poważna, bo ostatnie wypowiedzi szefa KNP tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że cała jego działalność to efekt aktywności rosyjskiej agentury wpływu w Polsce.

To, co kilka miesięcy temu pisałem o Korwinie-Mikke, (zainteresowanych odsyłam do poszukania), w połączeniu z jego ostatnimi wystąpieniami medialnymi mogą stanowić klucz do wyjaśnienia zagadki jego ponad 25-letniej działalności w III RP. Po wybuchu kryzysu krymskiego Korwin-Mikke zaczął opowiadać dziwne, a zarazem niepokojące rzeczy. Pod koniec lutego na spotkaniu w Bydgoszczy lider KNP zaczął od tego, że Ukraina jest tak naprawdę “niemieckim klientem”, wydarzenia za wschodnią granicą nie są sprawą Polski oraz, że nie trzeba było przyczyniać się do obalenia Janukowycza.

Na początku marca, używając metod stosowanych przez Rosjan w polskim internecie, Korwin na swoim profilu na Facebooku oskarżył Jarosława Kaczyńskiego o “wspomaganie utworzenia na naszej wschodniej granicy obecnego pro-niemieckiego i anty-polskiego państwa ukraińskiego” oraz o uczestnictwo lidera PiS w “żydowskiej agenturze”. Kilka dni później w wywiadzie dla Superstacji Korwin-Mikke dał kolejny popis swoich “umiejętności”. Twierdził między innymi, że jedynym legalnym prezydentem Ukrainy jest Wiktor Janukowycz, Putin wziął w obronę Rosjan mieszkających na Krymie oraz, że wie który polski polityk szkolił “terrorystów z Majdanu”, co stanowi największy absurd ostatnich miesięcy sprokurowany przez rosyjską propagandę. Swoim zwyczajem o demonstrantach mówił też wyłącznie jako o “bandzie rewolucjonistów”.

To wszystko zbiegło się w czasie z opublikowaniem dwóch sondaży wyborczych, według których Nowa Prawica ma szanse przekroczyć 5% próg wyborczy i wprowadzić swoją reprezentację do parlamentu. Jeden ze scenariuszy, który moim zdaniem jest prawdopodobny, zakłada że Korwin-Mikke zastępuje partię Palikota w Sejmie. Projekt posła z Biłgoraja co prawda spełnił swoje zadanie, ale wyczerpał przy tym swoją formułę. Teraz, na dwa miesiące przed wyborami do PE media mogą rozpocząć pompowanie JKM, tak jak przed wyborami parlamentarnymi w 2011 roku pompowały Palikota ułatwiając tym samym wejście Nowej Prawicy do Sejmu.

Celem Korwina-Mikke jak sam powiedział we wspomnianym wywiadzie dla Superstacji, jest “narobienie hałasu” na polskiej scenie politycznej. Wprowadzenie jego utopijnego programu jest nierealne, ale sianie zamętu już jak najbardziej. Danie do ręki choćby odrobiny dostępu do władzy i mediów jawnie prorosyjskiej partii i jej liderowi będzie miało swoje poważne reperkusje. Plany Korwina zakładające większe poparcie mogą niestety zostać spełnione, bo po ewentualnym zwycięstwie w eurowyborach zwiększenie popularności będzie stanowiło naturalną premię.

Można powiedzieć, że kontestowanie wszystkiego dookoła i wyszukiwanie spisków tam gdzie ich nie ma jest typowe dla partii protestu jaką jest Kongres Nowej Prawicy. Jednak tak dalece posunięte rusofilstwo musi budzić zrozumiałe obawy o intencje jej lidera. Stąd apeluję do każdego kto ma jeszcze jakieś wątpliwości, czy głosować na Janusza Korwina-Mikke by tego nie robił. Dla dobra i bezpieczeństwa Polski.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.